Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Nikt nie lubi płacić

Bankowy podatek kryzysowy?

Finansowy kryzys - przynajmniej jego pierwsza fala - minął, ale pamięć o nim została. Zostały też długi i rozchwiany międzynarodowy system rozliczeń. Zostało wreszcie podejrzenie, że to nie koniec kłopotów, a do następnej fali musimy być lepiej przygotowani.Poczucie większego bezpieczeństwa w krajach UE ma zapewnić m.in. podatek bankowy.

Chce go wprowadzić i Komisja Europejska – w skali całej Unii – i robią to już stopniowo poszczególne rządy. Takie podatki, które wpływają albo do państwowych kas, albo zasilają specjalne fundusze, wprowadziły już m.in. Szwecja, Wielka Brytania, Francja, Węgry i Niemcy. Podobne zamiary od blisko roku żywi również nasze Ministerstwo Finansów. Jego szef, Jacek Rostowski, właśnie powtórzył, że „podatek bankowy może zostać wprowadzony jeszcze w 2011 roku” a będzie odkładany w specjalnym funduszu służącym do ratowania zagrożonych instytucji finansowych.

Związek Banków Polskich i wszyscy potencjalni płatnicy ostro przeciw temu protestują. W końcu w Polsce żaden bank w ostatnich latach nie upadł, nie było skandali i bankructw. Jest też zrozumiałe, że nikt normalny nie zachwyci się perspektywą płacenia ekstra podatku, w tym przypadku specyficznego ubezpieczenia, na wypadek hipotetycznych wydarzeń. A jednak myślę, że bankowcy nie mają racji a ich egoizm trudno racjonalnie usprawiedliwić.

Jak pokazały wydarzenia ostatnich lat, te instytucje dla każdej gospodarki są zbyt ważne, żeby można je było pozostawić własnemu losowi. Każdy kraj, chcąc nie chcąc, będzie je z ewentualnej opresji wyciągał korzystając z wszelkich źródeł finansowania. Poczynając od podatków, międzynarodowych pożyczek a kończąc na wsparciu własnego banku centralnego, co grozi gwałtownym pobudzeniem inflacji. Nie ma żadnego dobrego powodu - poza swego rodzaju szantażem, że po wprowadzeniu podatku banki ograniczą akcję kredytową, a cały koszt spróbują przerzucić na klientów - żeby taką akcję ratowania ważnych instytucji finansowych współfinansowali wszyscy, tylko nie sami zainteresowani. Bankowcy dali przecież (choć fakt, że nie w Polsce) dowody, iż chęć zysku przesłania im czasem jasność widzenia.

Mam więc nadzieję, że minister zrobi wreszcie to, co od dłuższego czasu zapowiada. Pewnie banki rzeczywiście nieco mniej zarobią. Ale nasze pieniądze będą choć trochę bardziej bezpieczne.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną