Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Jak wyjdzie, będzie mistrzostwo

Ochrona Euro 2012 - biznes i kłopoty

Na końcu łańcucha pokarmowego mistrzostw znajdują się firmy ochroniarskie. Na końcu łańcucha pokarmowego mistrzostw znajdują się firmy ochroniarskie. Tytus Żmijewski / Forum
Bramki są dwie, zwycięzca tylko jeden, a kłopotów od cholery – parafrazuje Kazimierza Górskiego jeden z organizatorów Euro 2012. Służby mundurowe szykują się na największe wydatki.
Filozofia zabezpieczenia imprezy wyznawana przez UEFA: służby mają być niewidzialne.Łukasz Głowala/EAST NEWS Filozofia zabezpieczenia imprezy wyznawana przez UEFA: służby mają być niewidzialne.

Nadzieje były duże. Mundurowi już wybierali się na wielkie zakupy. Ostudził ich ogłoszony niedawno przegląd sprzętu i uzbrojenia potrzebnego do zabezpieczenia Euro 2012. Okazało się, że sprzętu wcale nie brakuje. Tyle że nie zawsze jest racjonalnie wykorzystywany. Od kilkunastu tygodni poszczególne formacje przestały być bombardowane ofertami kolejnych robotów saperskich (tylko jedna z jednostek specjalnych ma ich już cztery), lin do desantowania dla oddziałów, które nie mają dostępu do helikopterów czy kolejnych strzelb gładkolufowych do rozpędzania tłumów, skoro impreza ma być rodzinna. Mimo że sprzętu mamy dostatek, strategia bezpieczeństwa przed Euro wykuwa się w bólach. Ale od początku wiadomo było, że jak uda się nam bezpiecznie przeprowadzić te mistrzostwa Europy, będzie to prawdziwe mistrzostwo świata.

18 kwietnia 2007 r., zaraz po tym, jak opadła pierwsza euforia po wiadomości o przyznaniu Polsce i Ukrainie organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012, pojawiła się chwila refleksji. No, dobra, ale jak my to zabezpieczymy? – zapytał jeden z działaczy PZPN. Michał Listkiewicz, wtedy prezes związku, wyszedł gdzieś na chwilę. Po chwili przyniósł średniej wielkości książkę, położył ją na stole i powiedział: Zaczniemy od nauczenia się tego na pamięć. „Guide to Safety at Sports Grounds”, czyli „Podręcznik bezpieczeństwa na obiektach sportowych”, został opublikowany przez angielską Football Licensing Authority. W tym 264-stronicowym dokumencie słowo „bezpieczeństwo” w rozmaitych odmianach pojawia się 597 razy. Słowo „niebezpieczeństwo” – zaledwie 8.

Anglicy, słynący z najbardziej krewkich kibiców na świecie, mają też jedne z najbardziej bezpiecznych stadionów na świecie. Nie zawsze tak było. 15 kwietnia 1989 r. na stadionie Hillsborough w Sheffield tłum stratował 96 osób. Raport komisji badającej wypadek był bezwzględny. Zawinił organizator, który wpuścił za dużo widzów. Przyłożyła się też policja, która nie panowała nad tłumem. Pięć lat później angielskie stadiony stawiano za wzór bezpieczeństwa. – Nie ma co ukrywać, że sprawa bezpieczeństwa przez lata była największym problemem polskiej piłki – mówi Michał Listkiewicz. – Co z tego, że zapraszaliśmy Anglików, żeby nam podpowiadali, co naprawić, skoro nic się nie zmieniało. Nam brakowało konsekwencji, a policji pieniędzy i chęci zmiany metod. Ale to już przeszłość. Euro 2012 będzie wielkim sprawdzianem jego słów.

Bez licencji na zabijanie

Choć impreza jest w gruncie rzeczy prywatna, największym gwarantem jej bezpieczeństwa jest państwo. Ono pokryje też niemal wszystkie koszty. A rachunek będzie spory. Na razie szacuje się, że do dopięcia budżetu bezpieczeństwa brakuje 200 mln zł. Zwłaszcza na nadgodziny dla służb, które przez miesiąc przed mistrzostwami i w trakcie ich trwania będą pracować na najwyższych obrotach. – Jakiekolwiek dramatyczne zdarzenie masowe czy atak terrorystyczny w czasie mistrzostw byłby katastrofą wizerunkową Polski. O tragedii z Monachium świat pamięta do dziś, choć minęło od niej już prawie 40 lat – przypomina gen. Adam Rapacki, wiceszef MSWiA i koordynator działań mających zapewnić bezpieczny przebieg mistrzostw.

Do pierwszego meczu pozostało jeszcze prawie 16 miesięcy, ale zabezpieczanie imprezy trwa już w najlepsze. – Wywiad siedzi nad tym prawie od roku. Utworzono specjalną komórkę, która zajmuje się tylko tą kwestią. Z analiz wynika, że zagrożenie atakiem terrorystycznym jest niskie, ale nigdy się takiego nie wyklucza – mówi jedna z osób zaangażowanych w kwestie bezpieczeństwa.

Służby najbardziej boją się ataku z użyciem brudnej bomby atomowej. Dlatego w planach zakupów na ten rok Państwowa Straż Pożarna ma 16 wozów ratownictwa chemicznego z modułem rozpoznania radiacyjnego. Przewidywane koszty: 30 mln zł.

Od roku spotykają się również liczne komitety, podkomitety i grupy robocze, które mają zapewnić bezpieczeństwo imprezy. Spoiwem tego systemu jest gen. Adam Rapacki, człowiek ze szczególnym doświadczeniem – były szef policji i współtwórca CBŚ. Atmosfera na spotkaniach nie zawsze jest spokojna i budująca. – Rapacki to mądry i bardzo opanowany facet. Inny chyba już by strzelał. Kilka osób próbowało z nim pogrywać. Podwładni usiłowali głęboko sięgnąć do jego kieszeni na niepotrzebne zakupy. Przedstawiciele niektórych resortów nie zawsze są najlepiej poinformowani. No i ciągle okazuje się, że czegoś się nie da – opisuje osoba uczestnicząca w spotkaniach.

Rapacki uważa, że to przesadzona wizja. – Pierwsze kosztorysy, rzeczywiście, były zawyżone o kilkadziesiąt milionów, ale mamy ten problem za sobą – tłumaczy. Ostatecznie dodatkowe 102 mln zł dostała jedynie policja. Część z tych pieniędzy na pewno wydana zostanie na nowe furgonetki. Policja planuje ogłosić przetarg na 600 takich wozów. Przez prawie miesiąc trwania Euro 2012 będą drugim domem policjantów.

Przy okazji prac komitetu bezpieczeństwa po raz kolejny podniesiona została delikatna kwestia użycia snajperów. Przedstawiciele tej profesji od kilku lat domagają się odrębnej ustawy, która regulowałaby oddawanie przez nich strzałów. Biorąc pod uwagę charakter broni i szkolenia, mówiło się, że chcą licencji na zabijanie. – Żaden rząd takiego prawa nie stworzy. I żaden parlament go nie przegłosuje. Były już takie próby przy okazji ustawy o zestrzeliwaniu porwanych samolotów. Trybunał Konstytucyjny nie zostawił na tych zapisach suchej nitki – tłumaczy min. Rapacki. – Stan wyższej konieczności daje podstawy do użycia strzelca wyborowego, a każdy przypadek użycia broni musi być wyjaśniony. Ja nie bałbym się podjąć takiej decyzji.

Głuchy telefon

Przy okazji dopinania organizacyjnego imprezy na jaw wyszła kompromitująca kwestia: brak łączności pomiędzy służbami. Biorąc pod uwagę, że tylko w bezpośrednią ochronę imprezy zaangażowana będzie policja, straż miejska, żandarmeria wojskowa, wojska specjalne, ABW, BOR, plus prywatne firmy ochroniarskie, połączenie tych służb w jedną, zdolną do komunikacji całość jest gigantycznym wyzwaniem. Są jednak tacy, którzy twierdzą, że nie niemożliwym. Ogólnopolski system łączności dla wszystkich służb TETRA istnieje ciągle w sferze planów. Poniekąd trudno się dziwić. W pełni wdrożyła go np. wyspa Jersey, Holandia. Jego wprowadzenie kosztuje setki milionów złotych.

Ale też w Polsce nie zadbano o ujednolicenie systemów – każda służba ma własny. Mało tego, nawet w obrębie jednej służby, jak w przypadku policji, stosowane są różne rozwiązania. Kryminalni mają system cyfrowy. Zwykły policjant posługuje się urządzeniem analogowym. Mieszany system cyfrowo-analogowy z powodzeniem wykorzystują władze województwa wielkopolskiego. Jednym z pomysłów jest skopiowanie tego rozwiązania przy okazji organizacji Euro 2012.

Filozofia zabezpieczenia imprezy wyznawana przez UEFA: służby mają być niewidzialne. – Na część kibiców sam widok policjanta działa konfrontacyjnie – tłumaczy Michał Listkiewicz.

Toteż już od pewnego czasu na meczach polskiej ligi policja stara się nie rzucać w oczy. Interweniuje w ostateczności. To organizatorzy mają zadbać, żeby na ich imprezie było bezpiecznie. Na mistrzostwach ma być dokładnie tak samo. Po dojściu widzów do stadionów rola policji i innych służb się kończy. Przynajmniej oficjalnie. Na stadionie będą policjanci, ale ukryci w podziemiach. Do akcji wkroczyć mają w ostateczności.

10 przykazań stewarda

Organizatorzy mistrzostw bezpieczeństwo widzów oddają w ręce stewardów. Polakom słowo kojarzyć się może bardziej z wycieczką statkiem niż z meczem. Stąd sporo nieporozumień co do ich roli. Według zależnej od UEFA spółki Euro 2012, steward jest połączeniem pracownika informacyjnego z porządkowym, który ma dbać o bezpieczeństwo i komfort widzów. W biblii bezpieczeństwa UEFA stewardom poświęcono odrębny dział i nawet podano dla nich 10 przykazań (obowiązków). Niektórym kandydatom na to stanowisko mogą się nie spodobać.

Punkt czwarty nakazuje: „zapewnić bezpieczeństwo na obiekcie, nie oglądając odbywającej się imprezy”. Wśród pięciu grzechów głównych stewardów drugi dotyczy: „wyrażania radości lub demonstrowania skrajnych reakcji podczas imprezy”. Zakaz jest nawet doprecyzowany. Radości nie można okazywać, zwłaszcza kiedy gola zdobędzie własna drużyna. Na dodatek, w myśl przepisów UEFA, steward musi „rozumieć oraz komunikować ustnie i pisemnie instrukcje w języku angielskim”.

Przepisy UEFA jasno precyzują, ilu stewardów należy zatrudnić na każdą imprezę. Na imprezy szczególne, a mistrzostwa z pewnością do nich się zaliczają, jeden steward może przypadać na maksymalnie 100 widzów. – Jestem przekonany, że uda się nam znaleźć odpowiednią liczbę ludzi spełniających te kryteria – mówi Juliusz Głuski, rzecznik spółki Euro 2012 Polska.

Od kilku tygodni spółka prowadzi intensywne szkolenia dla trenerów przyszłych stewardów. Spółka nie wpuszcza na te szkolenia dziennikarzy. Nie wiadomo również, ile zarabiać będą stewardzi. UEFA kwestię wynagrodzenia za ich pracę zamierza przerzucić na operatorów stadionów. Jednocześnie we wszystkich dokumentach UEFA podkreśla, że stewardzi muszą być dobrze opłacani, bo od tego zależy jakość ich pracy. A zadania mają bardzo odpowiedzialne. Cały system ewakuacji stadionu spoczywa na nich. A zadanie jest karkołomne, bo w sytuacji kryzysowej 50-tys. stadion trzeba opróżnić w ciągu 8 minut. Z badań wynika, że później zaczyna się panika i ryzyko tratowania ludzi.

Delikatnym tematem jest kwestia ochrony vipów. Większość sponsorów imprezy na czas trwania mistrzostw tworzy własne struktury bezpieczeństwa. Jeden z głównych sponsorów już od kilku miesięcy, za cichym pośrednictwem ambasady amerykańskiej, poszukuje szefa takiego zespołu. Miesięczna pensja: 30 tys. zł. – To wcale nie są powalające pieniądze, bo ten, kto weźmie tę robotę, będzie miał ciężki kawałek chleba. Na mistrzostwa zjedzie się cała wierchuszka firmy. Takich ludzi chroni się nie gorzej niż premiera sporego państwa. Wymagania są wysokie. Najbardziej pożądany jest ktoś z przeszłością w służbach. Człowiek z kontaktami – mówi spec z branży.

Na końcu łańcucha pokarmowego mistrzostw znajdują się firmy ochroniarskie, które sporo sobie obiecywały po Euro 2012. Już kilka miesięcy po ogłoszeniu decyzji o przyznaniu Polsce organizacji mistrzostw rozpoczęły się pierwsze konsolidacje. Jedną z największych było połączenie Konsalnetu i Skorpiona. Według prezesa Konsalnetu Adama Pawłowicza, choć fuzja nie była przygotowywana z myślą o mistrzostwach, firma będzie się starała na nich zarobić. – Obok mistrzostw organizuje się mnóstwo imprez towarzyszących, spotkań vipów i innych wydarzeń wymagających zabezpieczenia. Każdy z dużych graczy na rynku ochrony zakłada w związku z tym wzrost przychodów w przyszłym roku – mówi Pawłowicz. Apetyty branży są rozbudzone. Ale doświadczenia z organizacji poprzednich mistrzostw uczą, że na imprezie pożywi się jedna, dwie firmy międzynarodowe. Pozostałe mogą liczyć jedynie na okruchy. Tradycyjnie najbardziej najedzona odejdzie od stołu UEFA.

Polityka 10.2011 (2797) z dnia 04.03.2011; Kraj; s. 28
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak wyjdzie, będzie mistrzostwo"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną