Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Nie ma strachu?

Świetny rok polskiej gospodarki

Według wstępnych danych GUS wzrost naszej gospodarki to powód do radości i dumy. Ale w tej beczce miodu musi być też niestety łyżka dziegciu.

Jeśli patrzy się na suche liczby - zamiast słuchać opozycyjnych polityków - to widać, że ubiegły rok dla polskiej gospodarki był dobry. Z ostatnich danych GUS wynika, że tylko w ostatnim kwartale Produkt Krajowy Brutto, najbardziej uniwersalny wskaźnik ekonomicznej kondycji państwa, wzrósł o 4,4 proc. A w całym 2010 roku przypuszczalnie o 3,8 proc. To jeden z najlepszych wyników w Europie, a dla rządu Donalda Tuska oczywiście powód do satysfakcji. Pewnie nie każdy z nas, zwłaszcza, gdy zagląda do własnego portfela, podzielać będzie te zachwyty. Ale premier ma się czym cieszyć i skwapliwie z tego korzysta.

Na drugim, czerwonym biegunie statystyki znalazł się w ubiegłym roku nasz deficyt sektora finansów publicznych. Komisja Europejska, a przede wszystkim zdrowy rozsądek, podpowiadają, żeby w ciągu dwóch lat zmniejszyć go z obecnych 7,9 proc. PKB (w ciągu ostatniej dekady to niechlubny rekord) do poniżej 3 proc. PKB w roku 2013. Jeśli tak się nie stanie, to Unia może nam wstrzymać wypłatę pieniędzy z funduszy spójności, które są ważnym motorem rozwoju Polski. Gorzej, że coraz większy i coraz szybciej narastający dług naruszyłby równowagę w całej gospodarce, szybko prowadząc do inflacji i osłabienia złotego.

Minister finansów, Jacek Rostowski, mówi jednak: nie ma strachu. Do Olli Rehna, komisarza do spraw walutowych i gospodarczych, wysłał właśnie list z programem oszczędności na najbliższe dwa lata. Przekonuje w nim, że podwyżka podatku VAT, obniżenie niektórych zasiłków, wydatków z Funduszu Pracy, wydatków na wcześniejsze emerytury, wydatków instytucji publicznych, a przede wszystkim wprowadzenie rządowego programu zmian w systemie emerytalnym, pozwoli nam zmniejszyć deficyt do akceptowalnych rozmiarów. Czy ma rację? Odpowiedzi na to pytanie jest niemal tyle, co ekonomistów. W sumie - abstrahując od niezgody na zmiany w OFE - dominuje w tej sprawie umiarkowany optymizm.

Sam uważam, że w tym wyścigu o przykrócenie długu - i to bez sięgania po naprawdę nieprzyjemne narzędzia - minister będzie miał szanse tylko wtedy, gdy cała gospodarka, napędzana dzisiaj przez konsumpcję, nie zwolni. Dodatkowo przyspieszą też eksport i inwestycje. To jest możliwe, ale wcale nie gwarantowane. Minister liczy chyba mocno na przedsiębiorczość Polaków i brak drugiej fali światowego kryzysu gospodarczego. Oby się nie zawiódł.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną