Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Bank kupię

Banki się sprzedają

Kto najmocniej rozpycha się na polskim rynku? Zdecydowanym liderem ostatnich miesięcy jest Santander. Kto najmocniej rozpycha się na polskim rynku? Zdecydowanym liderem ostatnich miesięcy jest Santander. BEW
Na polskim rynku bankowym trwa ożywiony ruch. Część zagranicznych inwestorów wyprzedaje nawet dobre banki, żeby ratować własne imperia.
Emilio Botín, szef Santandera.ZIPI/PAP Emilio Botín, szef Santandera.
Ana Patricia córka Emilio Botína, prawdopodobnie przyszła następczyni.LAURENT GILLIERON/PAP Ana Patricia córka Emilio Botína, prawdopodobnie przyszła następczyni.
Polityka

Senna zazwyczaj Boadilla del Monte przeżywa w słoneczny, lutowy dzień prawdziwe oblężenie. To znak, że w bankowym miasteczku Santandera, zbudowanym kilkanaście kilometrów od Madrytu, Emilio Botín prowadzi coroczną konferencję prasową, chwaląc się jak zwykle znakomitymi wynikami grupy kierowanej przez niego od prawie ćwierć wieku. Gdy pada pytanie o Polskę i zakup przez Santandera Banku Zachodniego WBK, Hiszpan natychmiast się rozpromienia. Polska? Wspaniały kraj, fantastyczne perspektywy i znakomicie zarządzany bank! Botín nie ukrywa dumy z nowego nabytku.

Emilio Botín nie jest jedynym zachodnioeuropejskim finansistą, który wysoko ocenia perspektywy gospodarcze Polski. Można powiedzieć, że to rutynowa, powszechna opinia, stojąca w jaskrawej sprzeczności z naszymi wewnętrznymi ocenami. Żyjemy przecież w kraju, gdzie trwa walka o kształt systemu emerytalnego, deficyt budżetowy jest niebezpiecznie wysoki, a czołowi ekonomiści nawzajem się obrażają, strasząc społeczeństwo ruiną: albo natychmiastową, albo odroczoną.

Spektakularne przejęcia

Za granicą wizerunek Polski jest zdecydowanie lepszy niż w kraju. Tam mało kto wątpi, że czeka nas przynajmniej 10–15 lat solidnego wzrostu gospodarczego. A skorzysta na nim m.in. cały, ciągle szybko rozwijający się sektor bankowy. Wciąż przecież prawie jedna czwarta Polaków nie otworzyła kont osobistych, a wielu płaci rachunki wyłącznie gotówką. Dla bankowców Polska to Hiszpania przed 20 laty. Nawet jeśli tylko w części powtórzymy dawną hiszpańską drogę, i tak trudno teraz znaleźć w Europie lepsze miejsce dla chętnych do inwestowania w bankowość.

Skoro jest tak dobrze, to czemu tak wielu inwestorów z Polski ucieka? Otóż zwijają żagle, bo czasami to jedyny sposób, by popłacić zaległe, pokryzysowe rachunki. W Grecji, Irlandii, Wielkiej Brytanii spęczniały one do monstrualnych rozmiarów i nawet największe instytucje finansowe mają ogromne, przeterminowane zobowiązania. Z tych powodów Allied Irish Bank, właściciel ponad 70 proc. akcji Banku Zachodniego WBK, musiał szukać kupca nie tylko na polskie, ale na wszystkie inne zagraniczne aktywa. Irlandzki rząd ma nadzieję, że w ten sposób uda się choć trochę poprawić kondycję całego sektora, który ciągnie tamtejszą gospodarkę na dno. Grecki Eurobank EFG, który tak wiele zainwestował w reklamę Polbanku i miał co do niego dalekosiężne plany, także z konieczności zmienia strategię. Zamiast międzynarodowej ekspansji, przychodzi czas na ratowanie spółki-matki, coraz bardziej dotkniętej grecką recesją.

Gdy pojawiły się plotki, że również portugalski bank BCP rozważa sprzedaż części udziałów w polskim Millennium, władze BCP stanowczo temu zaprzeczyły, ale nie zdołały rozwiać wszystkich wątpliwości. Pogrążone w ciężkim kryzysie banki z krajów strefy euro są zresztą zachęcane do takich kroków przez tamtejsze nadzory, odpowiedniki naszego KNF. Dzięki temu łatwiej i szybciej mogą poprawić wyniki finansowe. A to z kolei zmniejsza ryzyko dla rządów – greckiego, portugalskiego czy irlandzkiego – które mogą wyłożyć mniej pieniędzy na ratowanie zagrożonego sektora finansów.

Kto najmocniej rozpycha się na polskim rynku? Zdecydowanym liderem ostatnich miesięcy jest Santander, obecny dotąd w postaci małego banku, wyspecjalizowanego głównie w udzielaniu kredytów na zakup samochodów. Najpierw Santander kupił polski oddział amerykańskiego giganta AIG, też zresztą zmuszonego po kryzysie do radykalnej kuracji odchudzającej. Wkrótce potem, za 11 mld zł, przejął od Irlandczyków kontrolę nad Bankiem Zachodnim WBK. I ma już na to zgodę KNF.

Tylko jak to jest możliwe, że Hiszpanie zachowują się odwrotnie niż Portugalczycy czy Grecy, skoro ich kraj również trapią poważne problemy gospodarcze? Otóż Santander zaczął budowę swojej finansowej potęgi co prawda na Półwyspie Iberyjskim, ale dziś na Hiszpanię przypada zaledwie 15 proc. zysków całej grupy. Bank Emilio Botína zarabia mnóstwo pieniędzy w Ameryce Łacińskiej, zwłaszcza Brazylii, a także w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Na kryzysie ucierpiał nieznacznie, bo nigdy nie angażował się w ryzykowne przedsięwzięcia. Co roku ma 8–9 mld euro zysku, więc na brak gotówki z pewnością nie narzeka. Nic dziwnego, że PKO BP nie mógł być dla niego naprawdę groźnym konkurentem, gdy Hiszpanie podjęli decyzję o kupnie BZ WBK.

Dwa inne spektakularne przejęcia w ostatnim czasie dotyczą banków już wcześniej mocniej zaangażowanych w Polsce. Najpierw francuski BNP Paribas, oferujący dotąd u nas swoje usługi tylko firmom, kupił polski oddział Fortisa. Był to efekt transakcji na znacznie wyższym szczeblu: belgijsko-holenderski Fortis, który wpadł w poważne tarapaty, został po prostu podzielony. Część przejął rząd holenderski, a Belgowie swoje udziały sprzedali właśnie BNP Paribas. Wśród nich znalazł się także polski oddział, a BNP Paribas w ten sposób stał się w Polsce bankiem także dla klientów indywidualnych. Obecnie działa jako BNP Paribas Fortis, ale w ciągu najbliższych miesięcy prawdopodobnie pozbędzie się ostatniego członu i tak ślad po Fortisie w Polsce zaginie.

Pieniądze nie lubią rewolucji

Najnowsza transakcja to sprzedaż 70 proc. Polbanku austriackiemu bankowi Raiffeisen. Raiffeisen działa u nas od wielu lat, a swoją ofertę kieruje raczej do zamożniejszych osób. Świadczy również usługi finansowe firmom. Filozofia działania Polbanku do tej pory była odmienna. Dzięki agresywnym kampaniom reklamowym w krótkim czasie zdobył aż milion klientów, udzielił dużo kredytów hipotecznych, szybko rosła sieć jego oddziałów. Jednocześnie chętnie obsługiwał osoby gorzej sytuowane. Jeśli transakcja dojdzie do skutku, polski oddział Raiffeisena stanie się bankiem znacznie bardziej uniwersalnym niż dotąd. Czy polski rząd i instytucje nadzorcze mają wpływ na te roszady, które nie są przecież bez znaczenia dla naszej gospodarki? Wygląda na to, że bardziej niż umiarkowany.

W ubiegłym roku rząd, przy okazji sprzedaży Banku Zachodniego WBK, podjął kontrowersyjną próbę wskazania nowego właściciela. Dał jasno do zrozumienia, że jego zdaniem udziały w BZ WBK powinien kupić od Irlandczyków kontrolowany przez państwo PKO BP. Ale wypowiedzi ministrów skarbu i gospodarki, którzy chcieliby widzieć w sektorze finansów więcej polskiego kapitału (obecnie zagraniczni właściciele kontrolują 72 proc. sektora bankowego w Polsce), PKO BP niewiele pomogły. Transakcję z Hiszpanami, którzy zaoferowali największe pieniądze, mogłyby zablokować tylko Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów lub KNF, ale zwyczajnie nie miały do tego merytorycznych powodów. Santander cieszy się więc z inwestycyjnego sukcesu.

Gwałtowne, szeroko zakrojone roszady właścicieli banków mogą jednak niepokoić nie tylko rząd, ale też część indywidualnych klientów, którzy po ostatnim, gigantycznym kryzysie i tak już utracili sporą część zaufania do bankierów. Wielu z nich przywykło do nazw swoich banków, lokalizacji oddziałów, systemów internetowych i nie chciałoby zmian. Pieniądze, nawet te małe, nie lubią rewolucji.

Procesy przekształceń w przejętych bankach zwykle są stopniowe, przynajmniej na początku. Nowym właścicielom zależy, aby nie wystraszyć dotychczasowych klientów, przyzwyczajonych do dawnej oferty i marki – mówi Jarosław Sadowski, analityk Expandera. Nie warto zatem, radzi, wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, choć trzeba pilnie śledzić, co się dzieje w banku, który został sprzedany. Dlaczego to takie ważne?

Nowy właściciel może mieć inny plan aktywności rynkowej niż poprzedni. Dotyczy to także oprocentowania depozytów.

Jest ono ściśle uzależnione od tego, jakie bank ma aktualnie rezerwy finansowe i ile środków chce przeznaczyć na akcję kredytową. Jeśli nowy właściciel nie potrzebuje wiele pieniędzy z rynku, zaoferuje zapewne gorsze niż dotąd oprocentowanie lokat i kont oszczędnościowych. Oczywiście możliwa jest też sytuacja odwrotna, gdy zmianie nazwy towarzyszy np. nowa kampania reklamowa, dzięki której bank chce zdobyć kolejnych klientów. Wówczas warunki dla oszczędzających mogą się poprawić. Analogiczna sytuacja wiąże się z kredytami. Zmiany ich oprocentowania i dostępności również będą zależeć od strategii nowego właściciela. Co to oznacza w praktyce dla klientów przejmowanych właśnie w Polsce banków?

Santander twierdzi, że jest zachwycony BZ WBK, ale od przyszłego roku powoli zacznie zmieniać nazwę i logo w oddziałach. Nie wiadomo, czy połączy BZ WBK z działającym równolegle małym Santanderem, czy pozostawi oba banki osobno. Na pewno BZ WBK nie czeka trzęsienie ziemi choćby dlatego, że ma świetne wyniki finansowe, a zyskiem ustępuje tylko dwóm gigantom naszego rynku – PKO BP i Pekao SA.

Także Raiffeisen nie ma zamiaru przeprowadzać w Polbanku rewolucji, bo to właśnie ta marka jest – dzięki reklamom z Justyną Kowalczyk – znana Polakom lepiej niż nazwa nowego właściciela. Poza tym wizualne połączenie działalności Raiffeisena i Polbanku było trudne choćby dlatego, że banki te mają bardzo różnych klientów. Oczywiście, właściciele rachunków w Polbanku powinni śledzić wszelkie zmiany. Do tej pory ten polski oddział greckiego banku znany był z dobrego oprocentowania depozytów i życzliwego podejścia do osób starających się o kredyt hipoteczny. Nie wiadomo, czy nowy właściciel tę strategię w całości utrzyma.

Pieniądze na zakupy

Kryzys w wielu krajach europejskich, a równocześnie dobre wyniki banków w Polsce oznaczają, że najbliższe miesiące mogą przynieść jeszcze sporo zaskakujących przetasowań. PKO BP zapewne nie złoży broni i nadal będzie szukał ciekawych okazji do inwestowania. Właściciel Pekao SA – UniCredit – też sugeruje, że ma i ochotę, i pieniądze na zakupy. Także wśród mniejszych banków widać inwestycyjne poruszenie, o czym świadczy choćby zakup działającego u nas Allianz Banku przez GETIN Bank, należący do Leszka Czarneckiego. Dla klientów to równocześnie szansa i zagrożenie. Szansa pojawia się dla szukających aktywnie najlepszych ofert, bo zmiany łączą się zazwyczaj z promocjami i specjalnymi ofertami. Z kolei zagrożenie jest dla tych, którzy cenią sobie stabilność, ale nie śledzą wydarzeń. Oni mogą sporo stracić, nim zauważą, że stary, dobry bank bardzo się zmienił i już mniej pasuje do ich potrzeb. Nie wyręczą ich w tym ani KNF, ani UOKiK, ani żadna inna instytucja. Pozostaje tylko własna czujność.

Polityka 11.2011 (2798) z dnia 11.03.2011; Rynek; s. 38
Oryginalny tytuł tekstu: "Bank kupię"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną