Aresztowany przed kilkoma dniami Dominique Strauss-Kahn, dotychczasowy prezes, złożył rezygnację. Deklaracja premiera o poparciu Leszka Balcerowicza świadczy o tym, że Donald Tusk potrafi się wznieść ponad osobiste urazy. Już kilka miesięcy temu Balcerowicz przejął przecież funkcję najważniejszej, merytorycznej opozycji dla rządu. Niektórzy uważają więc, że wypchnięcie krytyka z kraju jest premierowi po prostu na rękę.
Na razie szanse na to, że Balcerowicz obejmie stanowisko w Waszyngtonie, nie wydają się duże. Po pierwsze – nadal musiałaby obowiązywać umowa krajów europejskich z USA, na podstawie której fotel MFW „należy się” Europie, a Banku Światowego – Stanom. Po drugie – Europa musiałaby się jeszcze dogadać sama ze sobą, że będzie ją reprezentował ktoś z krajów naszego regionu. Na razie do tego nie doszło.
Faworytką UE jest Christine Lagarde, minister finansów Francji, która uzyskała także wstępne poparcie Angeli Merkel. To spory atut, choć wcale niejedyny. Pani Lagarde odegrała też znaczącą rolę w ustalaniu planu ratunkowego dla zadłużonych krajów strefy euro. Można więc liczyć, że po objęciu przez nią stanowiska, dotychczasowa polityka MFW byłaby kontynuowana.
O Leszku Balcerowiczu mowa może być więc dopiero wtedy, gdy te atuty zostałyby zakwestionowane, a w Unii zwyciężyłby nurt ostrzejszego kursu wobec potencjalnych bankrutów. Jakkolwiek się stanie, dobrze że Polska zareagowała szybko. Pokazaliśmy, że mamy na tak prominentne stanowisko właściwego człowieka.