Koszty obsługi włoskiego długu są już niemal dwukrotnie wyższe od oprocentowania obligacji niemieckich (też przecież nominowanych w euro) i jak tak dalej pójdzie, tamtejszy minister finansów, Gulio Tremonti, nie będzie miał czym płacić za kolejne pożyczki na międzynarodowym rynku. Do końca roku musi uzbierać na to 130 miliardów euro (przy dzisiejszym oprocentowaniu), a większości tej gigantycznej sumy będzie szukał na pożyczkowym rynku. Co będzie, kiedy oprocentowanie włoskich obligacji i kontraktów ubezpieczeniowych (tzw. CDS-ów) znowu wzrośnie? Pojawia się perspektywa finansowego chaosu na skalę, jakiej współczesna Europa nie znała.
W konsekwencji z dnia na dzień euro słabnie, frank szwajcarski (ciągle uważany za bezpieczną przystań) bije wszelkie kursowe rekordy wobec wszystkich walut świata, a giełdy stoją na granicy paniki. Słynne europejskie świnki - PIIGS - (skrót w języku angielskim utworzony z pierwszych liter nazw Portugalii, Irlandii, Włoch, Grecji i Hiszpanii) zdrowo narozrabiały nie tylko w Europie. O ile amerykański kryzys sprzed trzech lat ostatecznie nie pogrążył międzynarodowego systemu finansowego, to teraz kilku południowym krajom naszego kontynentu może się to - niestety - udać. Konsekwencje, dla wszystkich, byłyby niewyobrażalne. Politycy i szefowie banków centralnych ciągle zapewniają, że do najgorszego jednak nie dojdzie.
Niestety, dzisiaj jest to mniej pewne niż kiedykolwiek. Włochy to nie mała Irlandia, Grecja, czy Portugalia. To trzecia gospodarka na Starym Kontynencie. Na liście zagrożonych jest od dawna, bo jej dług publiczny wzrósł już do 120 proc. PKB (w Europie gorzej jest dzisiaj tylko w Grecji), a tempo wzrostu gospodarczego tego kraju od dawna rozczarowuje. Skoro Unia Europejska i MFW miały takie kłopoty, żeby zmontować spójny i sprawnie działający program ratunkowy dla Aten, to jak sobie poradzą – przy spełnieniu się najczarniejszego scenariusza – z włoskim hipopotamem? Analitycy są przekonani, że europejskie instytucje i rządy nie mają na to ani finansowych środków, ani politycznej siły, a same Włochy - ciągle wstrząsane politycznymi skandalami - siłą rzeczy nie wzbudzają teraz zaufania.
Europie grozi więc naprawdę ostre przesilenie. Tę śnieżną kulę długów – w samym środku lata – faktycznie trudno będzie zatrzymać.