Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Wielki SKOK

Jak senator PiS wzbogacił się na SKOK-ach

Grzegorz Bierecki będzie reprezentował Prawo i Sprawiedliwość w wyborach do Senatu. Grzegorz Bierecki będzie reprezentował Prawo i Sprawiedliwość w wyborach do Senatu. Krzysztof Mystkowski/KFP / Fotorzepa
Jak napisał tygodnik „Wprost”, KNF alarmuje w sprawie Grzegorza Biereckiego najwyższe władze państwa. Senator PiS miał wyprowadzić miliony do własnej spółki. POLITYKA opisała ten mechanizm cztery lata temu. Teraz PiS zawiesił go w prawach członka klubu parlamentarnego.
Przekazanie Ojcom Paulinom z Jasnej Góry zrekonstruowanej kopuły tabernakulum ołtarza w kaplicy Matki Bożej Królowej Polski. Fundatorem rekonstrukcji jest SKOK.Robert Płaczkiewicz/SE/EAST NEWS Przekazanie Ojcom Paulinom z Jasnej Góry zrekonstruowanej kopuły tabernakulum ołtarza w kaplicy Matki Bożej Królowej Polski. Fundatorem rekonstrukcji jest SKOK.
Dziś do grupy Kas Stefczyka należy osiem SKOK. Łącznie mają ponad 750 tys. klientów, 360 oddziałów w całej Polsce i 200 agencji.Tadeusz Późniak/Polityka Dziś do grupy Kas Stefczyka należy osiem SKOK. Łącznie mają ponad 750 tys. klientów, 360 oddziałów w całej Polsce i 200 agencji.

[Artykuł ukazał się w tygodniku POLITYKA w październiku 2011 r.]

Prezes Krajowej SKOK Grzegorz Bierecki kandydował do Senatu z listy PiS, bo, jak mówi, wie, co zrobić, by w portfelach Polaków było więcej pieniędzy. Sam w ostatnich tygodniach dołączył do grona polskich multimilionerów.

Przeczytaj pismo, na które powołuje się „Wprost”

*

Przejął na własność część systemu SKOK. Kampania Grzegorza Biereckiego jest pod wieloma względami bezprecedensowa. Pierwszy raz w wyborach do parlamentu kandyduje urzędujący szef dużej instytucji finansowej. W tym przypadku największej w Polsce organizacji parabankowej – zrzeszającej ponad 2,2 mln członków, dysponującej 1852 placówkami w całym kraju i posiadającej (na koniec 2010 r.) 13 mld zł zgromadzonych depozytów. Jeszcze niedawno Bierecki ostro reagował na zarzut o upolitycznieniu SKOK. Dziś trudno nawet odróżnić, co jeszcze jest reklamą Kas, a co już materiałem wyborczym ich szefa. Wsparciem finansowym ze strony SKOK publicznie pochwalił się Tomasz Sakiewicz, szef „Gazety Polskiej” i „GP Codziennie”, czyli nowego, propisowskiego tabloidu (to ten, co pisał o zamachu bombowym w Smoleńsku). W ten sposób członkowie Kas nieświadomie zbiorowo wspierają PiS.

Wrześniowy numer bezpłatnej gazety SKOK Stefczyka otwiera wielkie zdjęcie Biereckiego z podpisem: „Mamy naszego kandydata w wyborach do Senatu RP”. I dalej: „Wielka rodzina SKOK ma szansę poprzeć twórcę polskiej instytucji finansowej”. Pracownicy Kasy rozdają pisemko podczas przedwyborczych spotkań Biereckiego na Podlasiu (kandyduje w Białej Podlaskiej). Bo chociaż SKOK Stefczyka jest ogólnopolski, akurat na Podlasiu prowadzi ostatnio szczególnie intensywną akcję marketingową. Lokalne media co kilka dni publikują zdjęcia Biereckiego, który w imieniu „Stefczyka” przekazuje dary i czeki kolejnym podlaskim szpitalom, przedszkolom, domom dziecka. Kasa Stefczyka została sponsorem drużyny piłkarskiej MKS Podlasie Biała Podlaska. Dwa tygodnie przed wyborami piłkarze po raz pierwszy wybiegli na boisko w barwach Kasy, dopingowani z trybuny przez Biereckiego. Stefczyk finansował nawet uroczystość 500-lecia nadania praw miejskich miejscowości Kodeń, bo – jak donosi portal internetowy Stefczyka – choć odebrano je jeszcze za cara, pamięć o tym wydarzeniu jest w Kodniu wciąż żywa.

Wieść, że Bierecki będzie reprezentował Prawo i Sprawiedliwość w wyborach do Senatu, poszła w świat 16 sierpnia o 18.44. „Sensacyjny kandydat PiS” – donosił na swym blogu europoseł Ryszard Czarnecki. Informację miał zapewne z pierwszej ręki – od jakiegoś czasu współpracuje z Biereckim, został nawet członkiem rady nadzorczej jednej ze spółek należących do systemu SKOK.

17 sierpnia o sensacyjnej kandydaturze pisała już większość mediów. Tego dnia Grzegorz Bierecki wraz ze swoim bratem Jarosławem oraz z Adamem Jedlińskim, wieloletnim przyjacielem Lecha Kaczyńskiego, przejął majątek Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, na który przez 20 lat łożyły Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe. Własnością lub współwłasnością Biereckich i Jedlińskiego stały się m.in. spółki, do których należą siedziby Kas i związanych z nimi podmiotów; firmy windykacyjne, którym Kasy przekazują co roku do ściągnięcia setki milionów złotych długów swoich klientów, a nawet dwa znane biura podróży. W sumie przejęli majątek wart dziesiątki milionów złotych.

„Mnie, podobnie jak większości Polaków, chodzi także o wartości, o altruizm, o poświęcenie, dobro wspólne, kolektywny cel”. *

By ułatwić zrozumienie wydarzeń, które miały ostatnio miejsce w Kasach, musimy przypomnieć pokrótce historię Kas.

Pomysł na SKOK narodził się jesienią 1989 r. Grzegorz Bierecki, jako jeden z dyrektorów Komisji Krajowej Solidarności, znalazł się wówczas w składzie delegacji, która pojechała do USA, by szukać wsparcia dla związku. W Stanach spotkał się z przedstawicielami tzw. unii kredytowych. Przekonali go, że podobna organizacja powinna powstać w Polsce: gromadząca oszczędności swoich członków i udzielająca ze zgromadzonych pieniędzy niskooprocentowanych pożyczek, działająca non profit (coś jak zakładowe kasy zapomogowo-pożyczkowe). Pomysł spodobał się także władzom Solidarności. Ówczesny wiceprzewodniczący związku Lech Kaczyński powołał grupę roboczą, która we współpracy z World Council of Credit Unions (WOCCU – Światową Radą Związków Kredytowych) dostosowała amerykański model unii kredytowych do polskich warunków – tworząc zarys systemu SKOK. W 1990 r. WOCCU powołała Fundację na rzecz Polskich Związków Kredytowych, która miała m.in. szkolić pracowników SKOK oraz udzielać powstającym Kasom pomocy prawnej, organizacyjnej i finansowej. W jej zarządzie zasiedli Grzegorz i Jarosław Biereccy oraz Adam Jedliński. Przewodniczącym rady FPZK został Lech Kaczyński.

Pierwsze Kasy zaczęły powstawać w 1992 r. – najczęściej w oparciu o zakładowe struktury Solidarności i parafie. Za namową Biereckiego kilka z nich utworzyło wówczas spółdzielnię Kas – Krajową SKOK. Miała ona dbać o bezpieczeństwo powierzonych Kasom pieniędzy. Jej prezesem został Grzegorz Bierecki, a przewodniczącym rady nadzorczej – Adam Jedliński.

Początkowo przynależność do Krajówki była dobrowolna i wiele Kas nie uznało jej zwierzchnictwa. W 1995 r. dzięki poparciu Solidarności Biereckiemu i jego współpracownikom udało się przeforsować w Sejmie ustawę o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych, która powierzała Krajowej SKOK nadzór nad wszystkimi Kasami i nakazywała zrzeszenie się w niej. Projekt ustawy wyszedł spod ręki Adama Jedlińskiego. Posłowie poparli go w przekonaniu, że to szeregowe SKOK będą wytyczać kierunki działania Krajówki – zgodnie z ustawą jej członkami miały być bowiem wyłącznie Kasy. Okazało się jednak, że większość udziałów w Krajowej SKOK, a co za tym idzie większość głosów na jej walnym zgromadzeniu, ma Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Kilka Kas wystąpiło wówczas do sądu o rozstrzygnięcie, czy FPZK może być członkiem Krajówki. Sąd przychylił się jednak do przedstawionych przez Krajową SKOK opinii prawnych Lecha Kaczyńskiego i Marka Głuchowskiego (ówczesnego wspólnika Adama Jedlińskiego w kancelarii prawnej), że skoro Fundacja była członkiem Krajówki przed wejściem w życie ustawy o SKOK, to nie można pozbawić jej praw nabytych.

W efekcie Grzegorz Bierecki, wraz z wąską grupą współpracowników, zyskał niemal absolutną władzę nad Kasami (z funkcji prezesa Krajówki mogło odwołać go tylko walne zgromadzenie, w którym większość miała zarządzana przez niego Fundacja).

„Budując SKOK nieraz widziałem w oczach nieznanych mi osób entuzjazm i wiarę, że oto wspólnym wysiłkiem tworzymy coś ważnego. Nie dla siebie, lecz dla innych”.

Władze Krajowej SKOK narzuciły szeregowym Kasom obowiązek współpracy z FPZK. Pracownicy Kas i kandydaci na członków ich władz musieli uczestniczyć w organizowanych przez Fundację płatnych szkoleniach i zdawać, oddzielnie płatne, egzaminy. Co dwa lata mieli potwierdzać swoje kwalifikacje – co wiązało się z kolejnymi kursami i egzaminami.

Kasy miały także korzystać odpłatnie z programów komputerowych opracowanych przez spółkę, której udziałowcem była Fundacja; a kampanie reklamowe i promocyjne prowadzić za pośrednictwem innej utworzonej przez nią spółki. Narzucono im również wspólne logo, za używanie którego płaciły Fundacji. Jak obliczyliśmy, tylko w latach 2004–10 Fundacja zarobiła na nim 4,1 mln zł. W tym samym okresie Kasy zapłaciły jej za szkolenia 2,6 mln zł, a spółki-córki wypłaciły jej 10 mln zł dywidendy od swoich zysków. Najwięcej – bo ponad 26 mln zł – Fundacja zarobiła jednak w tym czasie na wynajmowaniu nieruchomości podmiotom należącym do systemu SKOK. W ciągu 20 lat dorobiła się dzięki Kasom majątku wartego dziesiątki milionów złotych.

– Przez wiele lat Kasy godziły się na obciążenia, uważając Fundację za stały element systemu SKOK, który przynajmniej w części swej działalności, np. wydawniczej, jakoś tam służy ruchowi spółdzielczemu – mówi Marek Rosiński, prezes SKOK im. S. Wyszyńskiego. W ostatnich latach, w wyniku procesów wytoczonych przez tę Kasę, sądy uznały, że Krajówka bezprawnie narzucała Kasom szkolenia w Fundacji. Procesy dotyczące innych obciążeń narzuconych Kasom przez Krajówkę i w ogóle relacji na linii Krajowa SKOK – szeregowe Kasy wciąż trwają.

Opozycja wobec władz Krajowej SKOK umocniła się m.in. po naszych publikacjach sprzed kilku lat. Pisaliśmy w nich, że powstaniu SKOK przyświecała szlachetna idea samopomocy. Że biorąc pod uwagę ich misyjny charakter, parlament przyznał im szereg przywilejów (m.in. zwolnienie od podatku). Ale narzucona przez Krajową SKOK formuła działalności sprawiła, że Kasy oddaliły się od pierwotnych ideałów. Że mimo, iż Kasy stały się parabankiem, nie podlegają nadzorowi zewnętrznemu, a pełną kontrolę nad Kasami przejęła grupa pięciu osób z rodzinami.

Nasze publikacje (za które SKOK wytoczyły nam wiele procesów, w tym – przegrany ostatnio w pierwszej instancji przez SKOK – o bezprecedensową w historii polskiej prasy karę dla POLITYKI w wysokości 5 mln zł) dały początek kilkuletniej publicznej dyskusji o Kasach. Jej efektem było m.in. zniesienie przysługującego im zwolnienia podatkowego (od 2007 r.).

W 2009 r. Sejm uchwalił ustawę, która miała dać szeregowym Kasom wpływ na funkcjonowanie systemu SKOK. Zgodnie z nią członkami Krajówki miały być wyłącznie Kasy, a Fundacja miała zostać zobowiązana do odsprzedania im udziałów. System Kas miał zostać objęty kontrolą Komisji Nadzoru Finansowego.

Prezydent Lech Kaczyński uznał jednak, że ustawa „zbyt dalece ingeruje w samorządność i niezależność SKOK” i skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Wiosną br. wycofał ją stamtąd prezydent Bronisław Komorowski, ale ustawa nie weszła jeszcze w życie. Jednak w międzyczasie Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych została po cichu zlikwidowana.

„Po 20 latach pracy w ruchu spółdzielczym wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli ludzie kierują się nie chciwością, ale odpowiedzialnością za innych”.

Decyzja w tej sprawie zapadła pod koniec 2010 r. 16 grudnia ówczesny prezes World Council of Credit Unions Pete Crear pisał w liście do członków zarządu FPZK, że po konsultacjach z nimi władze WOCCU uznały, iż cel Fundacji został zrealizowany, i postanowiły ją zlikwidować. A także, że „trzymając się zasad spółdzielczości” WOCCU zobowiązuje zarząd Fundacji do przekazania majątku pozostałego po jej likwidacji Spółdzielczemu Instytutowi Naukowemu Spółdzielnia Pracy z siedzibą w Sopocie.

Spółdzielnię tę utworzyli niespełna dwa tygodnie wcześniej, w sobotę 4 grudnia, Grzegorz Bierecki i jego brat Jarosław, ich żony – Marzena i Alicja, Adam Jedliński i jego córka Martyna, a także wieloletnia księgowa FPZK oraz trzej bliscy współpracownicy Biereckiego.

Likwidacja Fundacji przebiegła ekspresowo. Już 31 stycznia 2011 r. Spółdzielczy Instytut Naukowy przejął jej majątek oraz wszelkie prawa i obowiązki. Nie rozwinął jednak działalności.

Gdy Bierecki wraz ze swymi najbliższymi i współpracownikami powoływał SIN SP, w Sejmie od kilkunastu dni trwały prace nad priorytetowym rządowym projektem ustawy o ograniczeniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców. Wprowadzała ona m.in. możliwość przekształcania spółdzielni pracy w spółki. Ustawa miała pomóc istniejącym spółdzielniom pracy, którym ta forma prawna ogranicza możliwości rozwoju, np. pozyskania zewnętrznych inwestorów. Dotąd spółdzielnie, które chciały przekształcić się w spółki, musiały najpierw się zlikwidować, tracąc ciągłość, także umów i ulg, i wpadając w obowiązki podatkowe przy przekształcaniu majątku.

Ustawa o ograniczaniu barier administracyjnych weszła w życie 1 lipca br. 17 sierpnia (czyli właśnie wtedy, gdy media entuzjazmowały się wieścią o starcie Biereckiego do Senatu) założyciele Spółdzielczego Instytutu Naukowego podjęli uchwałę o przekształceniu go w spółkę SIN sp. z o.o. Grzegorz Bierecki objął w niej 1 tys. udziałów, jego brat i Adam Jedliński – po 600, pełniący funkcję prezesa spółki Janusz Ossowski – 3 udziały, a pozostali założyciele spółdzielni – po jednym.

Odtąd cały dawny majątek FPZK należy do tej spółki. Nie udało nam się tylko ustalić, co stało się z 75 proc. udziałów Fundacji w Krajowej SKOK (o wartości ponad 3,5 mln zł). Zespół Ekspertów Finansowych Auditor badający sprawozdanie finansowe Fundacji, sporządzone na dzień jej likwidacji, odnotował: „Likwidatorzy wystąpili do Kasy Krajowej o zwrot wpłaconych udziałów z uwagi na fakt, że Fundacja z dniem likwidacji przestaje z mocy ustawy być jej udziałowcem. Zwrot wpłaconej kwoty może być dokonany po decyzji walnego zgromadzenia Kasy Krajowej”. Jednak w maju br. podczas walnego zgromadzenia Krajowej SKOK taki wniosek nie został zgłoszony. – Odnotowane w protokole wyniki głosowań wskazują, że ktoś dysponował udziałami Fundacji. Kasy do tej pory nie zostały oficjalnie poinformowane o jej likwidacji ani o tym, w jaki sposób zadysponowano jej majątkiem – mówi Marek Rosiński.

 

„Dołożę wszelkich starań, by przeprowadzić ustawę, która stworzy Polakom realną możliwość zakupu własnego mieszkania. Wiem, jak należy się do tego zabrać”.

Ze sprawozdania Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych na dzień otwarcia likwidacji – 31 grudnia 2010 r. – wynika, że należały do niej wówczas udziały i akcje spółek o łącznej wartości ponad 55 mln zł. Dziś ich właścicielem jest SIN sp. (poza udziałami w Krajówce).

Krótko przed likwidacją Fundacja utworzyła spółkę FPZK-Inwestycje. Przeniesiono do niej nieruchomości Fundacji o wartości blisko 33 mln zł. W zarządzie spółki zasiedli wówczas i zasiadają nadal bracia Biereccy i Adam Jedliński.

Mimo że FPZK-Inwestycje została przejęta przez SIN – który nie należy do systemu SKOK – niemal pewne jest, że Kasy będą nadal korzystać z jej usług. Skupia ona bowiem w swym ręku nieruchomości, które od lat są głównymi siedzibami Kas i podmiotów z nimi związanych.

Jej własnością jest nowoczesny czteropiętrowy biurowiec w willowej dzielnicy Sopotu przy ul. Władysława IV, w którym mieści się m.in. Krajowa SKOK, towarzystwa ubezpieczeniowe TUW SKOK i TU SKOK Życie oraz przedsiębiorstwo turystyczne SKOK Family Tours.

Choć to Fundacja budowała przed laty ten biurowiec, nie wyłożyła na ten cel ani grosza. Inwestycja została w całości sfinansowana z przedpłat czynszu dokonywanych przez przyszłych użytkowników – czyli podmioty należące do systemu SKOK. Potem te same podmioty SKOK płaciły Fundacji za wynajem lokali w biurowcu znacznie więcej, niż zapłaciłyby na wolnym rynku.

Do FPZK-Inwestycje należy także ogromna przedwojenna willa przy ul. Łokietka w Sopocie – nieopodal centrali SKOK. Fundacja kupiła ją w 2005 r. od gminy za 2,8 mln zł. W późniejszych latach poddano ją generalnemu remontowi. W 2010 r. biegły rzeczoznawca wycenił tę nieruchomość na ponad 6,2 mln zł. Swoją siedzibę ma tu Towarzystwo Finansowe SKOK – Odział HSO, ale także powstała niedawno kancelaria prawna, której wspólnikami są Adam Jedliński i 22-letni syn Grzegorza Biereckiego – Dominik.

Własnością FPZK-Inwestycje jest także dwukondygnacyjny budynek przy ul. Pilotów w Gdańsku, w którym mieściła się do niedawna związana z Kasami Wyższa Szkoła Finansów i Administracji. Dziś swoją siedzibę ma tu TFI SKOK.

„Miarą rozwoju cywilizacji jest troska o najsłabszych”.

Równie dobrym i pewnym biznesem jest spółka Asekuracja. Po likwidacji Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, SIN objął w niej 23 proc. udziałów. Właścicielem pozostałych jest SKOK Holding z siedzibą w Luksemburgu (kontrolowany przez Krajówkę).

Asekuracja działa w dwóch obszarach. Pierwszy – to pośrednictwo w zawieraniu ubezpieczeń oferowanych przez TUW SKOK i TU SKOK Życie. Firma nadzoruje kilkusetosobową sieć agentów ubezpieczeniowych ulokowanych w większości oddziałów SKOK. Drugi obszar to windykacja.

Spółka Asekuracja nie ponosi ryzyka związanego z przejęciem wierzytelności. Płaci za nie Kasom dopiero, gdy wyegzekwuje należność od dłużnika – uprzednio potrącając swoją prowizję. Jeśli należności ściągnąć się nie da – zwraca ją Kasie. Na koniec 2009 r. Asekuracja miała do wyegzekwowania ponad 285 mln zł długów klientów SKOK, na koniec 2010 r. – ponad 500 mln zł (!!!). Jej zysk w ubiegłym roku wyniósł 23 mln zł.

Asekuracja jest wyłącznym właścicielem Towarzystwa Pomocy Poszkodowanym, które za prowizję w wysokości 20 proc. pomaga ofiarom wypadków i innych nieszczęśliwych zdarzeń dochodzić odszkodowań od towarzystw ubezpieczeniowych.

Należą do niej również biura podróży Ecco Holiday (specjalizuje się w organizacji czarterowych wyjazdów do krajów basenu Morza Śródziemnego) i Ecco Travel (jeden z największych w Polsce organizatorów turystyki egzotycznej). Pierwsza w 2009 r. sprzedała wycieczki za ponad 140 mln zł, druga – za ponad 22 mln zł.

„Zaczynamy dostrzegać, że każdy zbiorowy wysiłek wymaga zaufania”.

Dwa lata lat temu Grzegorz Bierecki obrał nową strategię umacniania swojej pozycji w systemie Kas. Zaczął budować grupę Kas skupioną wokół SKOK Stefczyka. Jego prezesem jest Andrzej Sosnowski, przyjaciel Biereckiego jeszcze z czasów działalności w NZS. W radzie nadzorczej zasiadają bracia Biereccy i Adam Jedliński.

Kasy uczestniczące w sojuszu wnoszą posiadane środki trwałe – nieruchomości, wyposażenie lokali, sprzęt komputerowy itp. do Towarzystwa Zarządzającego SKOK sp. z o.o. spółka komandytowo-akcyjna.

Komplementariuszem tej spółki, czyli wspólnikiem prowadzącym jej sprawy i odpowiadającym za zobowiązania wobec wierzycieli, jest należące do Asekuracji Towarzystwo Zarządzające SKOK sp. z o.o. Akcjonariuszami miały być szeregowe Kasy.

Ze sprawozdania finansowego Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych za 2010 r. wynika jednak, że także ona posiadała akcje TZ SKOK sp. z o.o. S.K.A. – o wartości 17,4 mln zł. Po likwidacji Fundacji ich właścicielem został SIN.

Dziś do grupy Kas Stefczyka należy osiem SKOK. Łącznie mają ponad 750 tys. klientów, 360 oddziałów w całej Polsce i 200 agencji.

„SKOK dowiodły, że własnym wysiłkiem, bez wsparcia środków publicznych, a czasami wbrew niektórym politykom, Polacy potrafią zadziwić świat”.

Zapytaliśmy obecnego prezesa WOCCU Briana Brancha, dlaczego zlikwidowano Fundację na rzecz Polskich Związków Kredytowych i czy w jego ocenie, w zgodzie z zasadami spółdzielczymi jest to, że majątek Fundacji wypracowany w ciągu 20 lat przez Kasy, przejęli byli członkowie zarządu FPZK. Odpowiedź przyszła po polsku: „Wdrożone zmiany organizacyjne odzwierciedlają wolę fundatora i są z pożytkiem dla polskich unii kredytowych i całego systemu SKOK. Życzymy polskim uniom kredytowym sukcesów i kontynuacji imponującego wzrostu”.

Od początku sierpnia zastępcą Brancha w WOCCU jest Grzegorz Bierecki.

W odpowiedzi na podobne pytania skierowane do Krajowej SKOK rzecznik Krajówki Andrzej Dunajski napisał, że przekazanie majątku Fundacji Spółdzielczemu Instytutowi Naukowemu jest „znakomitą decyzją”, bo WOCCU mogło przecież przekazać go podmiotowi w innym kraju.

Według niego celem wszystkich dalszych operacji było „doprowadzenie do przejęcia majątku Fundacji przez Krajową SKOK”. Na pytania: Dlaczego w takim razie władze Fundacji nie rekomendowały WOCCU, by od razu przekazała majątek Krajówce? Dlaczego o likwidacji Fundacji ani o planach przejęcia jej majątku przez Krajówkę nie zostały poinformowane Kasy? Dlaczego założycielami SIN SP nie byli przedstawiciele Kas, lecz Grzegorz Bierecki z bratem, żoną i szwagierką oraz Adam Jedliński z córką? Dlaczego założyciele SIN SP nie objęli równych udziałów w spółce, w którą została przekształcona? – Dunajski odpowiedział tylko, że ferowane przez nas opinie i sugestie są przedwczesne.

„Wierzę, że mogę w Senacie wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenie”.

29 sierpnia. Spotkanie przedwyborcze Grzegorza Biereckiego w Białej Podlaskiej. Kandydata przyjechali poprzeć Jacek Kurski i Zbigniew Ziobro. Kurski przekonuje, że prezes Krajowej SKOK jest „postacią o formacie ogólnopolskim”: – Ten człowiek rzucił wyzwanie tej niesprawiedliwej transformacji, jaka w Polsce się ukształtowała po 1989 r. w zakresie bankowości. Pomysł komunistów na przejście od dyktatury do nowej rzeczywistości był prosty: zamienić władzę na własność.

Bierecki uśmiecha się. Jemu być może, uda się połączyć te rzeczy.

* Fragmenty wywiadu z Grzegorzem Biereckim zamieszczonego w „Przeglądzie” (2.10.2011 r.)

Grzegorz Bierecki, czyli liczne funkcje pana prezesa: prezes Krajowej SKOK,  prezes FPZK-Inwestycje sp. z o.o., prezydent Fundacji Sanitas, wspólnik i członek rady nadzorczej SIN sp. z o.o., wspólnik spółki MP59 Grzegorz Bierecki Andrzej Sosnowski, wspólnik spółki Arenda Grzegorz Bierecki Andrzej Sosnowski; przewodniczący lub członek rad nadzorczych: SKOK Stefczyka,  Media SKOK sp. z o.o., Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SKOK, Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych SKOK, Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie SKOK, Towarzystwo Zarządzające SKOK, Towarzystwo Finansowe SKOK, Asekuracja sp. z o.o., ECARD SA, Apella SA, Hardware Software Outsourcing sp. z o.o., Fundacja Pomorska.

PS. W wyborach 9 października Grzegorzowi Biereckiemu udało się zdobyć mandat senatora.

Polityka 41.2011 (2828) z dnia 04.10.2011; Rynek; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Wielki SKOK"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną