Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Cuda przy pompie

Paliwo ostro drożeje

Każdy kto sporządza bilans pozytywnych skutków ostatnich wyborów parlamentarnych powinien dopisać: cudowne obniżenie cen paliw. Niestety, ten efekt właśnie minął - paliwo ostro zdrożało. Cuda mają zwykle krótki żywot.

Dzięki wyborom mogliśmy trochę odetchnąć od paliwowej drożyzny. O ile, oczywiście, można mówić o odetchnięciu przy cenach oscylujących w pobliżu 5 zł za litr „95”. We wrześniu Orlen wprowadził na swoich stacjach obniżkę cen. Oficjalnie – w ramach promocji, w celu pobudzenia słabnącego popytu. Nieoficjalnie, bo ceny paliw stały się gorącym tematem w kampanii wyborczej. PiS ruszał do boju pod sztandarami walki z drożyzną. Ceny paliw stały się symbolem tego zjawiska. Dlatego politycy opozycji komentowali, że Jarosław Kaczyński - gdyby był premierem - nie dopuściłby do tak wysokich cen na stacjach benzynowych. Wezwałby prezesów koncernów naftowych i krótko się z nimi rozmówił. Sam prezes w jednej z wyborczych reklamówek poświęconej cenom paliw, przekonywał że gdyby był premierem, natychmiast obniżyłby stawkę akcyzy paliwowej.

Wygląda więc na to, że Donald Tusk wyciągnął wnioski z tych rad. Akcyzy wprawdzie nie obniżył, ale ceny paliw nagle spadły. Najpierw w sieci Orlenu a potem Lotosu. Oba koncerny obniżyły ceny na stacjach, nie obniżając ich w hurcie. Innymi słowy - sprzedawały paliwo w detalu po cenach hurtowych. Kierowcy się cieszyli, a Donald Tusk jeszcze bardziej, bo paliwowa drożyzna przestała być tematem kampanii wyborczej.

Konkurencyjne sieci paliwowe, które zaopatrują się w hurtowniach Orlenu i Lotosu by sprzedawać na własnych stacjach, znalazły się jednak w sytuacji podbramkowej. Trochę jak pan paprykarz spod Radomia pytały – jak żyć? Żeby konkurować, musiałby sprzedawać ze stratą. Kierowcy nauczyli się zwracać uwagę nawet na drobne różnice w cenach i jadą tam, gdzie taniej. A Orlen ma pozycję dominującą na rynku, więc każdy konkurent musi brać pod uwagę ceny na stacjach płockiego koncernu. Mógł wprawdzie dopisać swoją marżę detaliczną i podnieść cenę - ale wiedział, że wiele nie sprzeda. Dlatego przez cały wrzesień Polska Izba Paliw Płynnych, reprezentująca niezależny sektor stacji paliw, pisała rozpaczliwe listy i protesty, oskarżając Orlen o margin squeze (czyli zawężanie marż). Potem jeszcze skargę na nieuczciwą konkurencję złożył do UOKiK koncern BP i urząd wszczął postępowanie.

Orlen i Lotos doszły do wniosku, że nie ma się co dalej wygłupiać. Było już po wyborach, których wynik zapewne przesądza o utrzymaniu  personalnego status quo w obu kontrolowanych przez Skarb Państwa firmach. Zadanie zostało wykonane, teraz trzeba odrobić straty, jakie przyniosła przedwyborcza kampania. I mamy ceny takie, jakie mamy - o kilkadziesiąt groszy wyższe niż wcześniej. A przecież w międzyczasie na rynku nie wydarzyło się nic spektakularnego. Nie zdrożała gwałtownie ropa, nie osłabił się nagle złoty. To, co zaoszczędziliśmy przed wyborami, musimy dziś oddać z nawiązką.

Tak wyglądają prawa ekonomii politycznej państwowego kapitalizmu w branży paliwowej.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną