Z oszczędzaniem jest jak z noworocznymi postanowieniami – trudno taki plan zrealizować. Obiecujemy sobie, że już od następnego miesiąca zaczniemy regularnie odkładać choćby niewielkie kwoty. Po czym nie robimy tego z powodu napiętego domowego budżetu, ale często także z braku wytrwałości czy umiejętności lepszego planowania wydatków.
Instytucje finansowe doskonale o tym wiedzą i proponują rozwiązanie mające nas zdyscyplinować, a im przysporzyć wiernych przez lata klientów. Nazwy tak skrojonych produktów różnią się w zależności od banku czy Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych (TFI), ale zazwyczaj określane są jako plany czy programy systematycznego oszczędzania (PSO). To propozycja dla osób, które chcą nie tylko zainwestować pieniądze na dłużej (przynajmniej na kilka lat), ale też nie odstrasza ich obowiązek zadeklarowania określonej kwoty i systematycznego jej wpłacania.
Regularność w cenie
W większości przypadków wystarczy, jeżeli będziemy przeznaczać na wpłaty 50–100 zł miesięcznie. Jedynie przy pierwszym zasileniu konta – aby program mógł skuteczniej wystartować – trzeba przelać wyższą sumę (np. trzykrotność zadeklarowanej stawki). Poza tym wpłaty niekoniecznie muszą być dokonywane w cyklu miesięcznym. Instytucje finansowe wiedzą doskonale, że zdarzają się okresy w ciągu roku, w których nasze wydatki zdecydowanie rosną. Nie trzeba zatem martwić się, gdy w lipcu z powodu wakacji czy w grudniu z uwagi na świąteczne wydatki nie będziemy mogli zasilić naszego programu. Zazwyczaj warunkiem uczestnictwa jest osiągnięcie określonej wielkości wpłat w ciągu całego roku. Można zatem bardziej elastycznie dysponować domowym budżetem. Dozwolone jest oczywiście inwestowanie większych pieniędzy niż te, do których się zobowiązaliśmy, choć zazwyczaj istnieje pewna górna granica.