Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Kłopoty "P" z "PIIGS"

Portugalia - Grecja bis?

Portugalczycy wchodzą na drogę, która zgubiła Grecję – kombinacja ostrych cięć, coraz głębszej recesji i częstszych strajków to powód do olbrzymiego niepokoju.

Dziś ciężki dzień dla Portugalczyków. Wielu miało rano olbrzymie problemy z dotarciem do pracy, bo związkowcy ogłosili strajk generalny. Metro w Lizbonie w ogóle nie jeździ, a w Porto zaledwie co pół godziny. Kto musi przedostać się przez Tag w aglomeracji lizbońskiej, skazany jest na zakorkowany most, bo promy nie pływają. A nieliczne kursujące w dwóch największych miastach autobusy pękają w szwach. Korki w szczycie okazały się większe niż zazwyczaj, bo wielu nie widziało innego rozwiązania, niż skorzystanie z samochodu.

Ale jakby nie dość było problemów, Portugalczycy dowiedzieli się dzisiaj, że ich kraj ma status śmieciowy. Na szczęście nie chodzi o opinię turystów, których mimo kryzysu przyjechało latem bardzo wielu, ale o ocenę jednej z agencji ratingowych. Oczywiście dla portugalskiego rządu nie oznacza to konieczności płacenia większej premii inwestorom kupującym obligacje. Dlaczego? Bo Portugalia już dawno się poddała i żyje dzięki pomocy Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Unii Europejskiej. Ale mimo to są powody do zmartwień.

Bo decyzja agencji Fitch jest spowodowana rosnącymi obawami o przyszłość tego pięknego kraju. Portugalia bowiem coraz bardziej zaczyna przypominać Grecję. Gospodarka weszła w fazę recesji, a przyszłym roku PKB może się skurczyć o ponad 3 proc. Równocześnie zaczyna się bardzo ostre zaciskanie pasa – ogromne cięcia wydatków, podwyżki podatków i ograniczanie płac w budżetówce. Nie ma alternatywy dla takiej kuracji, bo bez niej Portugalia musiałaby zbankrutować. Ale równocześnie drakońskie oszczędności, podobnie jak w przypadku Grecji, tylko pogorszą wyniki gospodarcze. A to oznacza wzrost bezrobocia i coraz większe niezadowolenie społeczne.

Oczywiście Portugalczycy to nie Grecy pod względem temperamentu i manifestacje w Lizbonie przebiegają zdecydowanie spokojniej niż w Atenach. Dzisiejszy strajk generalny jest pierwszym w tym roku, a trzecim w ogóle w historii demokratycznej Portugalii. Grecy takich protestów już nawet nie liczą. Także portugalskie związki zawodowe nie są tak agresywne w swojej retoryce, jak greckie. Ale i one pomału tracą cierpliwość. Na szczęście rząd w Lizbonie jest jeszcze na tyle świeży i silny, ze nie ma problemów z utrzymaniem kontroli w kraju.

Ale przyszłość Portugalii nie wygląda korzystnie. Niepokoi zwłaszcza szybki wzrost długu publicznego – w tym roku przekroczy on 100 proc. PKB, a przyszłym może się zwiększyć o kolejne 10 punktów proc. A nawet gdy recesja się skończy, słaba portugalska gospodarka może nie mieć siły, by spłacić wszystkie kredyty. Kraj przestał bowiem się szybko rozwijać już dawno temu, gdy Hiszpania czy Grecja o żadnym kryzysie jeszcze nie słyszały. Portugalia może stać się kolejnym kandydatem do tzw. restrukturyzacji długu, czyli po prostu umorzenia części zobowiązań. Na pocieszenie pozostanie jej tylko jedno – w przeciwieństwie do Grecji - przynajmniej nigdy nie oszukiwała i nie kłamała w swoich statystykach.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną