Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

75 lat, i co dalej?

Szwedzka awantura o emerytury

Szwecja należy do tych krajów, w których koszty rent i emerytur nie będą się zwiększały w stosunku do produktu krajowego brutto, a nawet lekko spadną, z obecnych 9 proc. do 8 proc. PKB w 2030 r. Szwecja należy do tych krajów, w których koszty rent i emerytur nie będą się zwiększały w stosunku do produktu krajowego brutto, a nawet lekko spadną, z obecnych 9 proc. do 8 proc. PKB w 2030 r. Axiom / Forum
W Szwecji plany podniesienia wieku emerytalnego także wzbudziły gorące emocje. Trwa tu ostra dyskusja połączona z atakami na polityków.
Szwecja ma najwyższy na świecie wiek faktycznego przechodzenia ludzi na emeryturę, który zbliża się do 64 lat.Maxppp/Forum Szwecja ma najwyższy na świecie wiek faktycznego przechodzenia ludzi na emeryturę, który zbliża się do 64 lat.
Szwedzi żartują, że czeka ich właśnie taki los...Mauritius/BEW Szwedzi żartują, że czeka ich właśnie taki los...

Życie zawodowe człowieka może trwać aż do 75 roku życia. Praca po przekroczeniu 65 lat, kiedy obecnie zwyczajowo przechodzi się na emeryturę, powinna być w przyszłości koniecznością, powiedział premier Szwecji Fredrik Reinfeldt. I chociaż obwarował te stwierdzenia wieloma warunkami, to burza, jaka się rozpętała, poważnie osłabiła jego popularność. Szwedzkie radio nazwało ją rewoltą. Premier kraju od dawna nie był obiektem takich kpin i drwin, ocenia największy poranny dziennik sztokholmski „Dagens Nyheter”. Na Facebooku zrobił karierę fotomontaż przedstawiający Reinfeldta pochylonego nad kościotrupem ze słowami: „No, rusz się! Te kilka lat (do emerytury) to jeszcze wytrzymasz”.

Wypowiedź premiera zbiegła się z doroczną akcją wysyłania pracującym tzw. pomarańczowych kopert, w których Urząd Emerytalny przedstawia stan ich konta. W tym roku po raz pierwszy podano też, w jakim wieku będą mogli przejść na emeryturę bez uszczuplania jej wymiaru. W Szwecji nie ma w zasadzie sztywnej granicy wiekowej i każdy może przerwać wcześniej pracę, jeśli godzi się na niższe comiesięczne wypłaty. Wielu Szwedów po czterdziestce będzie się teraz oswajało z koniecznością pracy powyżej 65 roku życia, jeśli chcą otrzymywać powszechną emeryturę, odpowiadającą mniej więcej 60–70 proc. ich dotychczasowego wynagrodzenia. Znaczna część z nich zaczęła jednak głośno protestować.

Reinfeldt szybko się wycofał i twierdzi, że został źle zrozumiany. Nie wszyscy muszą pracować do 75 lat, mówi teraz. To ma być tylko możliwość dla tych, którzy chcą i są w stanie pracować. Dzisiaj jest bowiem tak, że jeśli się ma 67 lat, przechodzi się na emeryturę, czy się chce, czy nie. Tę granicę trzeba usunąć.

W kraju toczą się bowiem dwie równoległe dyskusje: jedni narzekają, że nie wytrzymują dłużej, inni natomiast, że chce się ich usunąć z pracy, chociaż są w pełni sił – mówi premier. Sondaże wykazują, że wprawdzie 60 proc. ankietowanych jest przeciwnych podnoszeniu wieku emerytalnego, jednak aż 40 proc. chciałoby pozostać w pracy jak najdłużej. Próba zmobilizowania oburzonych i wyprowadzenia ich na ulice, podjęta wzorem innych krajów na Facebooku, spaliła w Szwecji na panewce.

Ale i w poważnej, pozbawionej emocji dyskusji podważa się zasadność podnoszenia wieku emerytalnego po to, żeby zwiększyć liczbę przepracowanych godzin, co według dyrektyw unijnych zapewnić ma nam w przyszłości, kiedy ludzi starszych będzie przybywało, a młodych ubywało, utrzymanie obecnego standardu i stylu życia. Cel można jednak osiągnąć innymi drogami. Szwedzki rynek pracy – wskazuje publicystka dziennika „Expressen” Isabel Hadley-Kamptz – jest sfiksowany, jeśli chodzi o wiek. Badania Państwowego Urzędu Ubezpieczeń pokazały na przykład, że 7 z 10 szefów działów personalnych nie zatrudnia ludzi, którzy przekroczyli pięćdziesiątkę. W pewnych zawodach – np. ekonomisty – nie mają szans na nową pracę ludzie jeszcze młodsi. Jeśli odrzuca się czterdziestolatków z doświadczeniem, to jaka jest korzyść z podnoszenia wieku emerytalnego, pyta publicystka.

Ostatnio sporo się jednak pod tym względem poprawiło wraz z wejściem w wiek emerytalny dobrze wykształconej generacji z lat 40. XX w., zainteresowanej przedłużaniem kariery zawodowej. Nowa ustawa antydyskryminacyjna zabrania ograniczania dostępu do pracy i edukacji ludziom starszym tylko z powodu wieku. Zarówno pracodawcy, jak i pracownicy otrzymali wiele ulg, skłaniających do kontynuacji zatrudnienia mimo nabycia praw emerytalnych.

Blef Reinfeldta

Mimo to nadal faworyzuje się ludzi młodszych. Choć i oni mają trudności z wejściem na rynek pracy (bezrobocie jest wysokie) lub sami świadomie opóźniają zawodowy start, żeby się dodatkowo kształcić lub po prostu wyszaleć przed rozpoczęciem dorosłego życia. Przeciętny wiek, w którym idą do pracy, zbliża się już do trzydziestki. Obniżenie tej granicy o kilka lat da przecież lepsze efekty niż podnoszenie jej dla osób starszych, wskazują krytycy.

Jedyny szwedzki tygodnik opinii „Fokus”, wzorowany na „Newsweeku”, już w tytule komentarza na ten temat nazywa zagrywkę Reinfeldta blefem. Premier chce, żeby ludzie pracowali dłużej dla ratowania systemu ubezpieczeń. Lecz Szwecja wcale nie potrzebuje podnosić wieku emerytalnego, utrzymuje znany publicysta ekonomiczny Claes Lönegård. Uzasadniając swoją opinię, powołuje się na dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego, agendy ONZ znanej ze swego raczej neoliberalnego stanowiska w kwestiach ekonomicznych. Otóż według prognozy MFW, Szwecja należy do tych krajów, w których koszty rent i emerytur nie będą się zwiększały w stosunku do produktu krajowego brutto, a nawet lekko spadną, z obecnych 9 proc. do 8 proc. PKB w 2030 r.

Po co więc straszy się niepotrzebnie ludzi? – pyta Lönegård. Podjęta po raz pierwszy przez Urząd Emerytalny akcja informowania pracujących, do jakiego wieku powinni pracować, żeby utrzymać ten sam ekonomiczny standard, jaki miały wcześniejsze generacje, jest jego zdaniem bez sensu. Urodzeni w 1954 r. dowiadują się, że będą pracowali do 67 roku życia, a urodzeni w latach 90., którzy idą właśnie do pracy – prawie do 69 lat. Znacznie większe zagrożenie dla utrzymania standardu życia na emeryturze wiąże się z ewentualnymi bankructwami przedsiębiorstw, w których pracują, bezrobociem i innymi kryzysami ekonomicznymi, wskazuje publicysta. Natomiast jeśli wzrost ekonomiczny będzie kontynuowany, a nie ma przecież prognoz długotrwałego osłabienia gospodarczego, może się zdarzyć, że wchodzące obecnie na rynek pracy osoby będą mogły mieć emerytury wyższe niż wcześniejsze pensje. Zwłaszcza jeśli zadbają o dodatkowe oszczędzanie na starość, do czego obecny system emerytalny wyraźnie zachęca i wielu to robi.

Szwecja ma przy tym i tak najwyższy na świecie wiek faktycznego przechodzenia ludzi na emeryturę, który zbliża się do 64 lat. Tylko Islandia i Japonia są od niej nieco lepsze.

Aktywizowanie ludzi starszych

Tak czy inaczej, wiek emerytalny w Szwecji zostanie podniesiony, i nie wynika to jedynie z przesłanek ekonomicznych. Praca jest też systemem organizacji społeczeństwa. Zapobiega wielu groźnym zjawiskom, od przestępczości poczynając – wskazuje Gunnar Wetterberg, ekspert związku zawodowego pracowników z wyższym wykształceniem SACO. Żyjemy dłużej i szkoda nie wykorzystywać wiedzy nagromadzonej latami.

Z dzieci przychodzących obecnie na świat w Szwecji połowa dożyje setnego roku życia. Czy mają nie pracować przez większą część tego okresu, pyta zajmująca się futurologią pisarka i profesor fizyki Bodil Jönsson. Pierwsze emerytury, wprowadzane w Szwecji na początku XX w., dawano ludziom w wieku 65 lat; życie dla większości kończyło się jednak około sześćdziesiątki. Dziś przeciętny czas życia jest o 20 lat dłuższy, a tzw. wiek emerytalny pozostaje prawie bez zmian.

Ludzie żyją nie tylko dłużej, ale i ich stan zdrowia, zarówno fizyczny jak i psychiczny, jest lepszy niż kiedyś. W Szwecji, mimo znacznego wzrostu liczby osób starszych, wydatki na opiekę nad nimi nie rosną. Niechęć do wykorzystywania potencjału, jaki nadal one mają, utrzymuje się w całej Europie. W krajach unijnych już w grupie wiekowej 55–64 lata odsetek nadal zatrudnionych nie przekraczał 50 proc., a w kolejnym przedziale dziesięcioletnim spada do zaledwie 7,7 proc.

Na spotkaniu przywódców krajów Północy, które odbyło się przed paroma tygodniami w Sztokholmie, mówiono, że kluczem do zaktywizowania ludzi starszych jest zmiana mentalności (mindsetting), przekonań i sposobu myślenia narodów (także emerytów i ludzi w wieku przedemerytalnym), polegającego na tym, że seniorów traktuje się jako tych, którzy nie są już w stanie niczego dać społeczeństwu i tylko wymagają opieki. Rzeczywistość jest tymczasem inna.

Wcześniejsze zapowiedzi podniesienia wieku emerytalnego nie budziły w Szwecji większych zastrzeżeń. Ostre reakcje na deklarację Reinfeldta wynikają zapewne stąd, że limit 75 lat potraktowany został jako powszechnie obowiązująca norma, także dla tych, którzy nie wytrzymują nawet przy dzisiejszych przepisach. Minister pracy Ulf Kristersson zapowiedział więc, że żadne zmiany nie będą wprowadzane bez dokładnego zbadania kwestii przez ekspertów i prób osiągnięcia jak najszerszego kompromisu, obejmującego także opozycję, co jest zresztą zgodne ze szwedzkimi zwyczajami politycznymi.

Najprawdopodobniej przyjęty zostanie elastyczny model duński, zakładający indeksowanie wieku emerytalnego w miarę, jak wydłuża się przeciętne życie człowieka w kraju. Premier Donald Tusk zapowiedział, że chce przeprowadzenia reformy emerytalnej w Polsce w ciągu trzech miesięcy; Szwecja daje sobie na to kilka lat, licząc już podjęte w tym kierunku przygotowania.

Praca jest koniecznością

Burza wokół wypowiedzi szwedzkiego premiera wywołała także dyskusję wokół znaczenia pracy, miejscami znacznie ciekawszą niż spór o jej granice. Sprowadza się ona w dużym skrócie do odwiecznego dylematu, czy praca jest błogosławieństwem, czy przekleństwem ludzkości. Socjolog z uniwersytetu w Uppsali dr Roland Paulsen (który już wcześniej włożył kij w mrowisko wydając książkę „Społeczeństwo pracy”) pyta, jaki jest cel pracy przez 8 godzin, dzień po dniu, do późnej starości? Od lat 30. minionego wieku produktywność wzrosła pięciokrotnie, pojawiły się rewolucyjne technologie, a zapotrzebowanie na pracę nie zmalało.

Pracujemy na dobra, których naprawdę nie potrzebujemy. I to jest stosunkowo nowe zjawisko w rozwoju ludzkości. Dawniej człowiek przestawał pracować, kiedy zaspokajał swoje potrzeby. Moralność pracy zrodziła się wraz z Lutrem i rewolucją przemysłową. Praca stała się swego rodzaju religią. Paulsen powołuje się na Arystotelesa i Platona, którzy uważali, że praca ogłupia, i cytuje młodego Karola Marksa, który obiecywał, że w przyszłości będziemy jedynie łowili ryby, kochali się i czytali książki. Są bowiem w życiu inne wartości niż tylko praca, podkreśla. Nawołujących do wydłużenia okresu pracy nazywa demagogami.

Praca, według Paulsena, powoduje jedynie utrwalenie obecnych struktur władzy. Na szczycie pełno jest niepotrzebnych, lecz dobrze opłacanych stanowisk, w tym zwłaszcza w polityce. Gdyby w amerykańskim Kongresie było tylu deputowanych co w szwedzkim Riksdagu, licząc proporcjonalnie do liczby ludności obu państw, to musiałoby ich być kilkanaście tysięcy. Ci, którzy zarabiają najwięcej, najmniej przyczyniają się do wzrostu dobrobytu. Socjolog z Uppsali proponuje rozgonić to towarzystwo, w tym także socjologów, którzy za pieniędze podatników prowadzą niepotrzebne badania.

Paulsena poparli Zieloni i lewica, a także szwedzki prekariat, czyli ludzie młodzi, wykształceni i ambitni, lecz niemogący z różnych względów znaleźć interesującej ich pracy. Ich rosnąca w siłę organizacja Cofnąć Przyszłość nawoływała do wyjścia na ulicę w odpowiedzi na słowa Reinfeldta. Odpór przyszedł z najmniej oczekiwanej strony – ze związków zawodowych, które podobnie jak patronat uważają, że tylko praca dłużej wykonywana i lepiej zorganizowana może zapewnić Szwecji dalszy dobrobyt.

W obronie szwedzkiego państwa dobrobytu i szwedzkiego modelu, opartego na współpracy partnerów rynkowych, doszło do swego rodzaju przymierza między główną siłą obecnie rządzącej koalicji, czyli partią konserwatywną, i odwołującymi się do elektoratu pracowniczego socjaldemokratami. Nowy przywódca socjaldemokratów (i opozycji) Stefan Löfven, do niedawna szef związku metalowców, został z zadowoleniem przyjęty przez koła biznesu, z którymi w przeszłości wielokrotnie potykał się podczas corocznych rokowań płacowych. Uważa on, że pomyślność świata pracy utrwala się tylko poprzez stwarzanie jak najlepszych warunków do rozwoju prywatnej gospodarki.

Na pytanie, czy praca jest przekleństwem, czy błogosławieństwem ludzkości, nadal nie będzie odpowiedzi, chociaż najbardziej przekonująco brzmi stwierdzenie: praca jest koniecznością. Podobnie jak wolność uświadomioną koniecznością.

Polityka 08.2012 (2847) z dnia 22.02.2012; Rynek; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "75 lat, i co dalej?"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną