Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Rozmień się na drobne

Jak zarobić na groszu, czyli moneta warta zachodu

W 2011 r. do naszych portfeli i skarbonek oraz sklepowych kas trafiło 270 mln nowych jednogroszówek i 150 mln dwugroszówek. W 2011 r. do naszych portfeli i skarbonek oraz sklepowych kas trafiło 270 mln nowych jednogroszówek i 150 mln dwugroszówek. Michał Gmitruk / Forum
Lepiej odsprzedać drobne polskie monety w punkcie skupu złomu, niż płacić nimi za towar w sklepie. Na kilogramie jednogroszówek możemy w ten sposób zarobić 9,40 zł.
Polskie prawo nie przewiduje odpowiedzialności za niszczenie obiegowych banknotów czy monet.Witold Krasowski/PantherMedia Polskie prawo nie przewiduje odpowiedzialności za niszczenie obiegowych banknotów czy monet.

NBP od lat dopłaca do produkcji najniższych nominałów monet. Już za prezesury Sławomira Skrzypka nieoficjalnie mówiono, że koszt bicia jedno- i dwugroszówek sięga ok. 5 gr. Prezes zlecił nawet prace nad decyzją o wycofaniu ich z obiegu, co bankowi miało przynieść ponad 20 mln zł oszczędności. Do tego jednak nie doszło. Sławomir Skrzypek zginął w katastrofie pod Smoleńskiem, a ponadto ustawa o denominacji złotego zobowiązywała NBP do wymiany obywatelom przez 15 lat starych pieniędzy na nowe. Najmniejszą wymienianą kwotą było 100 starych zł, za które można było otrzymać nowy 1 gr. Okres wymiany zakończył się 31 grudnia 2010 r. i do tego czasu żywot jednogroszówki wydawał się niezagrożony.

W 2011 r. nie wycofano jednak drobnych monet z obiegu, a do naszych portfeli i skarbonek oraz sklepowych kas trafiło 270 mln nowych jednogroszówek i 150 mln dwugroszówek. Koszt surowców do ich produkcji rósł, a po wprowadzeniu podatku od kopalin jeszcze może pójść w górę. Stale jest popyt na drobniaki i pojawia się pytanie, dokąd one trafiają?

Dr Jerzy Stopyra, dyrektor departamentu emisyjno-skarbcowego NBP, mówi, że o ile banknoty i wyższe nominały monet do obiegu bankowego wracają, o tyle drobne monety praktycznie nie. – Wrzucane są do dziecięcych skarbonek, wiele też pozostaje w handlu, także bazarowym.

Mimo rozwoju obrotu bezgotówkowego zamówienia na drobny bilon nie maleją, bo handlowcy lubią podawać ceny z końcówką 99 czy 98 gr. W handlu dużo jest kas, które ważą wybrany przez klienta towar i drukują paragon z dokładnością co do grosza. I choć z kasjerką się jeszcze dogadamy, rezygnując z końcówki należnej reszty bądź obiecując oddanie paru groszy podczas kolejnych zakupów, nie zrobimy już tego płacąc gotówką w coraz bardziej popularnych kasach samoobsługowych. Taka kasa nie zakończy transakcji, jeśli w jej zasobniku zabraknie groszy do wydania reszty. Nie da nam w zamian – wzorem kasjerek z PRL paru cukierków, lizaka czy pudełka zapałek.

Według NBP, na koniec 2011 r. w obiegu było 4,3 mld jednogroszówek (po 112 monet na obywatela), 2,18 mld dwugroszówek (po 57 monet) i 1,5 mld pięciogroszówek (po 40 monet). Na 4-osobową rodzinę przypada po ok. 1,5 kg tych drobnych monet. Bite są one z mosiądzu manganowego Mm 59 (stop zawiera 59 proc. miedzi, 40 proc. cynku i 1 proc. podnoszącego trwałość monet manganu). I gdzieś te monety giną. Jedyną w zasadzie ich większą partią, która wraca do skarbców NBP, są monety zebrane podczas prowadzonej w szkołach akcji „Góra Grosza”. W 2010 r. z dziecięcych skarbonek na cele charytatywne udało się zebrać 180 ton monet o wartości nominalnej nieco ponad 2,4 mln zł.

Monety na złom

Na internetowych serwisach aukcyjnych możemy kupić bransoletki i naszyjniki z jednogroszówek. Jedna z kwiaciarni poleca bukiety ślubne przyozdobione obiegowymi grosikami. Latem przy molo w Międzyzdrojach stało urządzenie, które za opłatą rozwalcowywało wrzuconą do niego monetę na okolicznościowy medal z pamiątkowym stemplem. Ludwisarze duże dzwony odlewają ze spiżu, a nie z mosiądzu, natomiast nie wiemy, czy drobniaków do swoich pieców nie wrzucają producenci mosiężnej galanterii (moździerzy, dzwoneczków, odważników i przycisków).

Czy za niszczenie monet bądź ich sprzedaż w punkcie skupu złomu grozi jakaś kara? Zdania są podzielone. Niektórzy prawnicy wskazują art. 69 Kodeksu wykroczeń mówi on o odpowiedzialności osób, które umyślnie niszczą, uszkadzają czy usuwają znaki umieszczone przez organ państwowy w celu stwierdzenia tożsamości przedmiotu. Inni zaś art. 288 ust. 1 kk o niszczeniu cudzych rzeczy, ale wtedy zaczyna się dyskusja, czy moje legalnie posiadane banknoty albo monety są moją własnością i czy mogę z nimi zrobić to, co mi przyjdzie do głowy, choćby przypalić banknotem cygaro czy wrzucić garść monet do głębokiej zamkowej studni.

– Polskie prawo nie przewiduje odpowiedzialności za niszczenie obiegowych banknotów czy monet. Takie czyny nie są penalizowane i taką też przekazaliśmy odpowiedź policji na pytanie z jej strony – przyznaje Aleksander Proksa, dyrektor departamentu prawnego NBP. – Ustawodawca powinien wprowadzać kary za czyny zagrażające bezpieczeństwu państwa, a zniszczenie monety nie jest takim czynem. Zalecenia unijne dotyczące ochrony euro sugerują jedynie, by prawo krajowe przeciwdziałało świadomemu niszczeniu znacznej ilości euro, nie precyzując przy tym pojęcia znacznej ilości.

Zdaniem dyr. Proksy, punkty skupu nie powinny jednak przyjmować monet obiegowych. Ustawa o odpadach z 2001 r. i wydane na jej podstawie rozporządzenie ministra środowiska nakazują kupującemu złom określić w formularzu zakupu źródło pochodzenia odpadu. – Obiegowe monety odpadem nie są, zatem nie powinno się ich skupować – mówi dyrektor. – Co innego monety wybite przed denominacją, które nie noszą już wartości służącej do umarzania należności. Są rzeczą ruchomą, z którą jej posiadacz może zrobić, co zechce.

Praktyka w punktach skupu jest różna. Agata Szkudlarek z Biura Handlowego Metali Nieżelaznych firmy Złomrex Metal we Wrocławiu mówi, że jej firma monet ani obecnej, ani poprzedniej emisji nie skupuje. Sprawdziła nawet, czy takim złomem byłby zainteresowany potencjalny odbiorca Walcownia Metali Dziedzice SA producent krążków dla warszawskiej mennicy. Tamtejsi handlowcy odpowiedzieli, że przyjmują wyłącznie odpady z produkcji monet i wybrakowane monety wycofane z obiegu przez NBP.

Kazimierz Poznański, prezes Izby Gospodarczej Metali Nieżelaznych i Recyklingu w Katowicach, uważa natomiast, że punkty skupu mają prawo przyjmować wszelkiego rodzaju złom metali pochodzący z legalnego źródła. – Niektóre przyjmują wszelkiego rodzaju monety. Oferowane są też jedno- i dwugroszowe z obiegu – mówi prezes. – Przy wysokich cenach miedzi na giełdzie londyńskiej i słabym złotym w stosunku do dolara wartość dwugroszówek skupowanych jako złom jest wyższa od ich nominalnej wartości.

Groszowy oscylator

Najwięcej zarobić można na pieniądzach wartych najmniej. Jeśli podejmiemy w banku 10 zł w jednogroszówkach, to będą one ważyły 1,64 kg. Przy cenie skupu złomu mosiądzu (ok. 15,50 zł za kg) otrzymamy za to 25,42 zł. Na czysto zarobimy 15,42 zł. I nie będzie problemu – co sprawdziliśmy w banku PKO BP – z wydaniem nam tylu jednogroszówek. Wystarczy być klientem banku i z kilkudniowym wyprzedzeniem złożyć zamówienie.

Za taką usługę nie musimy dodatkowo płacić, no chyba że w umówionym terminie nie odbierzemy zamówionych monet. Jeśli poprosimy w banku o wydanie nam jednogroszówkami kwoty równej pensji minimalnej (1500 zł), to tym sposobem dorobimy sobie do niej 2313 zł. Pojawi się tu pewien problem – transportowy, bo 1500 zł w jednogroszówkach waży 246 kg. Całkiem możliwe też, że któryś z rodaków zaczął sprzedawać monety obiegowe jako złom za granicą. Unika w ten sposób niejednoznacznej interpretacji legalności skupu monet obiegowych w polskich punktach skupu. Bez posiadania tzw. zezwolenia dewizowego NBP poza Polskę wywieźć możemy waluty obce lub polską o równowartości do 10 tys. euro, czyli dziś ok. 42 tys. zł. Jeśli taką kwotę wypłacimy z banku w postaci jednogroszówek, to do ich przewozu (6888 kg monet) potrzebna będzie już ciężarówka.

Jeśli NBP chce ograniczyć koszty emisji banknotów i monet (w 2010 r. – 410 mln zł) oraz zapobiec rozkręcaniu się groszowego oscylatora, to wycofanie z obiegu jedno- i dwugroszówek wydaje się zasadne (prezes NBP, zgodnie z art. 33 ust. 2 ustawy o NBP, „może wycofywać z obiegu określone znaki pieniężne”). Ale w tej kwestii swoje trzy grosze wtrącają też prawnicy. Ustawa o denominacji złotego mówi, że dzieli się on na sto groszy. Wycofanie z obiegu tych monet, w przypadku zapłaty za towar czy usługę gotówką, uniemożliwi wydanie klientowi reszty co do grosza. A nikogo nie wolno zmuszać do zaokrąglania cen, bo w polskim prawie (ustawa o cenach) obowiązuje zasada swobodnego ich kształtowania między stronami transakcji. Wycofanie drobnego bilonu wymusi zaokrąglanie cen, i to zapewne w górę, co zdaniem niektórych ekonomistów może wywołać mały impuls inflacyjny. Dla obywateli pamiętających galopującą inflację z ostatnich lat PRL i początku III RP, kiedy prawie wszyscy byliśmy milionerami, byłby to sygnał, że złotówka znów nam słabnie. Opozycja miałaby nowy powód do ataków na rząd i prezesa NBP.

Optymalne rozwiązanie

Trudno byłoby nasze społeczeństwo przekonać do tego, co zrobili Finowie, obywatele kraju ze strefy euro. Z uwagi na koszty nie biją monet o nominale 1 i 2 centy, choć ceny z marketingowymi końcówkami tam pozostały. Obywateli zachęca się do płacenia kartą, a przy płaceniu gotówką ceny zaokrągla się z dokładnością do 5 centów. Te z końcówką 11, 12, 16 i 17 centów zaokrągla się w dół – do 10 lub 15 centów, a te z końcówką 13, 14, 18 i 19 centów w górę – do 15 lub 20 centów.

W Polsce już parę razy starano się ograniczyć koszty emisji monet. Pierwsze, powojenne, do obiegu weszły w 1949 r. Jedno- i dwugroszówki bito wyłącznie z aluminium. Nominały wyższe bito z brązu lub miedzioniklu, ale miały też wersję z aluminium, która stopniowo wypierała monety z droższych stopów. Z aluminium bito nawet najbardziej charakterystyczną monetę PRL – pięciozłotówkę z rybakiem. W socjalistycznej Polsce wykorzystywano jeszcze jeden sposób na obniżenie kosztów: zmniejszano średnicę monet (o nominale 10 zł), co pozwalało zaoszczędzić nawet do 30 proc. surowca. Podobnego rozwiązania nie da się dziś zastosować przy produkcji drogich jedno- i dwugroszówek, bo te po prostu już są małe.

W 2008 r. NBP analizował możliwość wycofania z obiegu najmniejszych monet, jednak z uwagi na związane z tym konieczne zmiany ustawowe taka inicjatywa nie została podjęta – mówi dyr. Jerzy Stopyra. – Co nie oznacza, że koszt produkcji monet nie ma dla nas znaczenia. Analizujemy te koszty. Sposobem na ich zmniejszenie może być nie tylko wycofanie z obiegu drogich w produkcji monet, ale i zamiana materiału, z którego są bite, na tańszy. Taka decyzja leży w gestii prezesa NBP.

Możemy zatem, tak jak w PRL, drobne monety bić z aluminium albo zacząć naśladować Stany Zjednoczone, gdzie miedziane jednocentówki zastąpiono monetą z cynku pokrytego warstewką miedzi, co czterokrotnie obniżyło koszty produkcji. Możemy też uwzględnić, że bogate kraje strefy euro swe najniższe nominały monet (1, 2 i 5 centów) biją nie – jak Polska – z mosiądzu, a z pokrytej miedzią stali. To ostatnie rozwiązanie wydaje się optymalne, tym bardziej że za jakiś czas Mennica Polska i tak zapewne podejmie produkcję euro i stalowych centów z naszym narodowym rewersem.

Polityka 10.2012 (2849) z dnia 07.03.2012; Rynek; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Rozmień się na drobne"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Fotoreportaże

Richard Serra: mistrz wielkiego formatu. Przegląd kultowych rzeźb

Richard Serra zmarł 26 marca. Świat stracił jednego z najważniejszych twórców rzeźby. Imponujące realizacje w przestrzeni publicznej jednak pozostaną.

Aleksander Świeszewski
13.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną