Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Nasze kamienice

Stare kamienice - wizytówka miast

Wrocław, program „100 kamienic” miał poprawić wizerunek miasta, co się udało. Nowy plan remontowy obejmuje 400 kolejnych domów. Wrocław, program „100 kamienic” miał poprawić wizerunek miasta, co się udało. Nowy plan remontowy obejmuje 400 kolejnych domów. Jan Włodarczyk / Forum
W centrach największych polskich miast straszą setki ruder. Nie wszystkie doczekają się remontu. Dotacje i programy „100 kamienic” tylko w niewielkim stopniu zmieniają ten krajobraz.
Warszawa, reprezentacyjna niegdyś ulica Chmielna popada w ruinę. Na remonty czeka już kilka kamienic.Tadeusz Późniak/Polityka Warszawa, reprezentacyjna niegdyś ulica Chmielna popada w ruinę. Na remonty czeka już kilka kamienic.
Polityka

Puste, zamknięte na głucho kamienice z zabazgranymi elewacjami to coraz częstszy widok w dużych miastach. Straszą nawet przy prestiżowych kiedyś ulicach: w Warszawie przy Chmielnej, w Łodzi przy Piotrkowskiej. Przybywa ich na krakowskim Starym Mieście. – Jedna z pustych staromiejskich kamienic niedawno się zawaliła, bo właściciele nie robili nic, żeby ją ratować – mówi Alicja Sarzyńska, prezes Polskiego Zrzeszenia Lokatorów z siedzibą w Krakowie.

Często o to właśnie chodzi: działka warta jest więcej niż stara kamienica. – Spadkobiercy odzyskali dom przy ul. Bakaliowej, wymagający kapitalnego remontu. Ale się nie zgłosili, żeby go przejąć. Lokatorzy przestali płacić czynsze, właściciele czekali, żeby dom się zawalił. Chcieli przejąć działkę – mówi Barbara Grzybowska-Kabańska, prezes Warszawskiego Zrzeszenia Właścicieli Nieruchomości, zarządzająca ponad setką przedwojennych kamienic.

Domy, które odzyskują dawni właściciele (a dokładnie spadkobiercy, bo o zwrot nieruchomości coraz częściej występuje trzecie pokolenie), są zwykle w złym stanie. Komunalne czynsze nie wystarczały nawet na bieżące naprawy, a po zgłoszeniu roszczeń miasto w ogóle zaprzestawało remontów. W 2008 r. prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz zobowiązała burmistrzów dzielnic do bezzwłocznego przekazywania spadkobiercom nieruchomości, które zostały skomunalizowane bezprawnie, niezgodnie z dekretem z 26 października 1945 r. Właściciele wieszają na nim psy, nazywają dekretem Bieruta. Tymczasem, gdyby go przestrzegano, nieruchomości niepotrzebne przy odbudowie miasta zostałyby zwrócone właścicielom wkrótce po złożeniu przez nich wniosków, na ogół ponad pół wieku temu. W praktyce zwracano je nielicznym wybranym. Władze nie chciały w mieście kamieniczników.

Z przyspieszaniem zwrotów bywa różnie. Właściciele kamienicy przy ul. Chmielnej 16 walczą o jej odzyskanie 23 lata. Po Powstaniu Warszawskim dom był kupą gruzu, rzeczoznawca ocenił jego zniszczenie na 80 proc. Właściciele, dwie rodziny, wystarali się o pozwolenie i odbudowali kamienicę na swój koszt. W 1958 r. odmówiono im jednak własności czasowej gruntu (dziś wieczystego użytkowania). Dom przejęło miasto, właściciele stali się lokatorami. W latach 80. odkupili od stołecznej gminy zajmowane przez siebie dwa mieszkania. Jeśli liczyć odbudowę, obydwie rodziny zapłaciły za te lokale trzy razy.

Ubiegłoroczna decyzja Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego była korzystna dla właścicieli kamienicy. Prezydent miasta złożyła jednak skargę kasacyjną do NSA – mówi adwokat Aleksandra Urbańska, reprezentująca właścicieli. Nieremontowany dom niszczeje i podupada. Sąsiednia kamienica, zwrócona już dawnym właścicielom, jest pusta i zamknięta. Kilka domów dalej – kolejna rudera, też zamknięta, odrapana, czekająca na remont.

Urodzaj na remonty

W Krakowie kamienice zwracano spadkobiercom szybko. Jak się później okazało, zbyt szybko. Organizacje lokatorskie domagają się powołania komisji, która prześwietli wszystkie decyzje o przekazywaniu nieruchomości miejskich prywatnym osobom. Zwłaszcza fałszywym spadkobiercom, których zaczęto demaskować dopiero po śledztwach zdesperowanych lokatorów. Ale także osobom, które dostały odszkodowania za przejęte przez polskie władze majątki. W latach 1948–70 Polska wypłaciła odszkodowania 12 państwom, i to one miały zaspokoić roszczenia swoich obywateli. Organizacje lokatorskie podejrzewają, że część z nich wzięła i pieniądze, i kamienice.

Większość odzyskanych kamienic została błyskawicznie sprzedana. Nowi właściciele uprzedzali lokatorów, co ich czeka: wykurzymy was czynszami. Słowa dotrzymali. Spora część takich kamienic to dziś pustostany.

Właściciele domagają się czynszów, które są czasem wyższe niż cała emerytura czy pensja lokatora – mówi Alicja Sarzyńska. W gruncie rzeczy nie chodzi o to, żeby lokatorzy płacili, ale by się wynieśli. Sąd może uznać, że podwyżka jest za duża albo w ogóle bezzasadna. Ale nie należy na to zbytnio liczyć. Ustawa o ochronie lokatorów mówi, że właściciel ma prawo do godziwego zysku z wynajmu. Jakiego dokładnie, nie wiadomo, decyduje o tym sąd.

W kamienicy przy ul. Św. Filipa w Krakowie – według ofert sprzedaży jednej z najtańszych (3,3 tys. zł za metr) – na 21 mieszkań lokatorzy zajmują jeszcze 8. Wszyscy mają orzeczone eksmisje. Powody „wykurzania” są oczywiste. – Puste kamienice lepiej się sprzedają. Kupują je często deweloperzy, nie tylko polscy. Także angielscy, irlandzcy, hiszpańscy. Po modernizacji za metr mieszkania na Starym Mieście można wziąć 10–14 tys. zł, a w centrum nawet 18 tys. – mówi dyrektor Maciej Trela z agencji Północ Nieruchomości.

Od czasu załamania na rynku nieruchomości ceny zjechały w dół i podupadłe kamienice na Starym Mieście oferowane są po 3,5–5 tys. zł za metr, czasem w opłakanym stanie. W ofercie ostrzega się, że budynek może zagrażać mieszkańcom i przechodniom. Ale kiedy zostaje wyremontowany, wyposażony w windę, nowoczesne instalacje, staje się jednym z najlepszych, najbardziej prestiżowych miejsc do mieszkania. Sporo apartamentów w krakowskich kamienicach kupują cudzoziemcy, ostatnio zwłaszcza Rosjanie.

 

Od ubiegłego roku w Krakowie widać rekordowy urodzaj na remonty. Stare Miasto zastawiono rusztowaniami. Gruntowne modernizacje to tylko fragment wielkiej odnowy. Remontowane są elewacje i dachy prawie co czwartej staromiejskiej kamienicy. Właściciele dostają na ten cel dotacje: miasto ma wyglądać pięknie. Sporo w tym działania na pokaz, ale też duża pomoc dla kamieniczników. W minionych latach mogli korzystać ze zwrotnych pożyczek. Przeciętna krakowska kamienica ma kilkunastu właścicieli, samo dogadanie się stanowi problem i z pożyczek korzystano bardzo rzadko. Od ubiegłego roku miasto dotuje połowę kosztów remontu i właściciele poszli ławą z wnioskami o dopłatę. Remonty elewacji kamienic wpisanych do rejestru zabytków finansowane są w całości przez Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa (głównie ze środków przekazywanych przez Kancelarię Prezydenta RP).

Władze miejskie nie chcą ruder w centrum. Wrocławski Program 100 kamienic miał poprawić wizerunek miasta.Początkowo planowano tylko remonty elewacji, to, co za fasadami, miało pozostać bez zmian. Okazało się jednak, że trzeba także naprawić dachy, wymienić instalacje i najrozsądniej będzie zrobić to wszystko od razu. W rezultacie ponad 100 kamienic przy głównych ulicach doczekało się w latach 2007–10 gruntownych remontów, które dziś uważane są za wzorcowe. Nowy plan remontowy obejmuje 400 kolejnych domów.

Program ratowania 100 kamienic ma także Łódź. Prezydent Hanna Zdanowska zapowiedziała, że zrealizuje go w czasie swojej kadencji. Szkopuł w tym, że niewiele to zmieni. Według raportu prof. Ewy Kucharskiej-Stasiak z Uniwersytetu Łódzkiego, 36 proc. kamienic w tym mieście to rudery, które powinny być rozebrane. Z niektórych wysiedlono już lokatorów. Ale stoją, bo nie ma pieniędzy na rozbiórki.

Program „100 kamienic” obejmuje tylko budynki komunalne, stosunkowo najmniej zrujnowane. W najgorszym stanie są – według raportu – domy wspólnot mieszkaniowych. Miasto sprzedawało mieszkania za 10 proc. wartości. Właścicielami zostali biedni lokatorzy, którzy nie chcą i często nie mają z czego finansować remontów. Na gruntowne naprawy ze środków miasta mogą liczyć tylko wspólnotowe kamienice wpisane do rejestru zabytków. Inne muszą sobie radzić same. Jak dotąd, nie potrafią.

W niewiele lepszym stanie są kamienice prywatne. Część stoi pusta. – Właścicielka domu w centrum miasta nie chce wynajmować mieszkań. Poprzestaje na dochodach z lokali użytkowych. W mojej kamienicy kilka mieszkań stoi pustych od dwóch lat – mówi Andrzej Rozenkowski, prezes łódzkiego Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości. – Chętnie je sprzedam po 3 tys. zł za metr. Ale wynajmować nie zamierzam.

Wizytówka miasta

Wydawałoby się, że dla kamieniczników nadeszły dobre czasy. Kilkakrotne nowelizacje ustawy o ochronie lokatorów paradoksalnie zwiększyły prawa kamieniczników. Organizacje lokatorskie twierdzą, że nazwa ustawy jest coraz bardziej odległa od jej treści. Jednak właściciele wolą sprzedawać mieszkania zamiast wynajmować. Spadkobiercy sprzedają całe odzyskane kamienice, pałace. Przez nowych właścicieli zamieniane są nie tylko w apartamentowce, ale także w siedziby firm, organizacji. Jak Pałac Sobańskich w Warszawie, w którym mieści się Business Centre Club. Rzadko się zdarza, żeby właściciele sprzedali 2–3 mieszkania i sami zmodernizowali dom.

Dlaczego nie chcą być kamienicznikami? – Na pozbycie się lokatora, który ma prawo do lokalu socjalnego, czekam już sześć lat – twierdzi Andrzej Rozenkowski. Uprawnionych jest wielu (kobiety w ciąży, rodziny z niepełnoletnimi albo niepełnosprawnymi dziećmi, bezrobotni, obłożnie chorzy, najbiedniejsi emeryci), a lokali socjalnych jak na lekarstwo. Zamiast zapewnić taki lokal, gmina najczęściej wypłaca kamienicznikowi odszkodowanie (przyznawane przez sąd). Zwykle po wielu miesiącach, a nawet kilku latach od czasu, kiedy lokator przestał płacić za mieszkanie. Procedury się ciągną, sądy działają niespiesznie.

Brak lokali socjalnych kosztuje miasta sporo. W ubiegłym roku w Warszawie wypłacono właścicielom domów ponad 2 mln zł, w Krakowie 4,7 mln zł, w Łodzi 5 mln. W tym roku wydatki mogą być większe. Trzeba będzie płacić także odszkodowania za niezapewnienie eksmitowanym pomieszczeń tymczasowych. Czyli takich, do których komornicy przenoszą eksmitowanych bez prawa do lokalu socjalnego. Pomieszczenie tymczasowe (najczęściej w hotelu robotniczym, kontenerze) przysługuje maksymalnie na pół roku. Jest etapem przejściowym na drodze, która prowadzi do schroniska dla bezdomnych albo noclegowni.

Ten rok będzie trudny i dla eksmitowanych, i dla władz miejskich. Trzeba się liczyć ze wzrostem bezdomności. Od lat robiono o wiele za mało, żeby jej zapobiegać. Mieszkania nie są priorytetem dla samorządów (w ub.r. przybyło tylko 2,4 tys. nowych lokali komunalnych). O stare kamienice zaczęto dbać głównie dlatego, że stoją w centrum, są wizytówką miasta. Na początek dobre i to.

Polityka 14.2012 (2853) z dnia 04.04.2012; Rynek; s. 57
Oryginalny tytuł tekstu: "Nasze kamienice"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną