Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

W świat na zakupy

Inwestycje zagraniczne polskich firm

Odkrywkowa kopalnia Carnota w USA należąca do spółki Quadra FNX. A właściwie już do KGHM International. Odkrywkowa kopalnia Carnota w USA należąca do spółki Quadra FNX. A właściwie już do KGHM International. KGHM
Polskie firmy coraz częściej inwestują za granicą. Nie wszystkie przejęcia okazały się udane. Teraz swoich sił próbuje KGHM, który postanowił podbić Kanadę.
ORLEN zainwestował w stacje benzynowe w Niemczech, które po latach przynoszenia strat zaczynają wreszcie na siebie zarabiać.ORLEN ORLEN zainwestował w stacje benzynowe w Niemczech, które po latach przynoszenia strat zaczynają wreszcie na siebie zarabiać.

Gdy w Kanadzie pojawiły się informacje o planowanym przejęciu tamtejszej spółki Quadra FNX przez koncern z Polski, wielkiego zachwytu nie było. Sceptycyzm wynikał z ceny, jaką za akcje notowanej na giełdzie Quadry proponowali Polacy. Kanadyjscy eksperci twierdzili, że oferta nie jest imponująca, a KGHM sprytnie wykorzystuje okres słabszych notowań miedzi i niepewną koniunkturę na świecie, żeby korzystnie przejąć Quadrę. Inne zdanie miał na ten temat zarząd kanadyjskiej spółki, który przyjął ofertę. Na początku marca po załatwieniu formalności Quadra FNX została w całości kupiona przez koncern z Lubina za ponad 9 mld zł. Jej nowa nazwa to KGHM International.

Dzięki kanadyjskiej inwestycji najbardziej zyskowna polska spółka (11 mld zł netto w ubiegłym roku) powinna nie tylko znacznie zwiększyć produkcję miedzi i obniżyć koszty, ale też zyskać dostęp do złóż wielu innych poszukiwanych metali, jak molibden, nikiel, pallad czy selen. Szefowie KGHM zapewniają, że perspektywy są znakomite, bo Quadra przygotowuje nowe, wielkie projekty wydobywcze, m.in. w Chile. Wielomiliardowa kwota transakcji robi tym większe wrażenie, że w ten sposób ustanowiono nowy polski rekord w inwestowaniu za granicą: zdetronizowany został PKN Orlen, który przed laty kupił litewskie Możejki.

Jednocześnie zarząd KGHM staje przed wyjątkowo trudnym wyzwaniem. Nie ma doświadczenia w przejmowaniu firm za granicą, a wcześniejsze inwestycje spółki w Afryce zakończyły się katastrofą. Zamiast wielkich zysków inwestycja w Demokratycznej Republice Konga przyniosła kilkadziesiąt milionów dolarów strat i zmusiła KGHM do pośpiesznej ewakuacji pracowników zagrożonych aresztowaniami. Brak odpowiednich kontaktów politycznych i rozeznania rynku zaszkodziły tam wizerunkowi spółki i na pewien czas ostudziły zapał do zagranicznej ekspansji. Konieczność zakupu nowych złóż miedzi jest jednak ewidentna i zarząd liczy, że w Kanadzie będzie nie tylko inaczej, ale też trochę łatwiej.

Mimo ostatniej transakcji KGHM, niekwestionowanym liderem wśród polskich spółek szukających okazji do rozwoju w innych krajach pozostaje PKN Orlen. Jak wynika z ubiegłorocznego raportu Instytutu Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur, jego zagraniczne aktywa warte były w 2010 r. 6,6 mld dol. Kolejna w rankingu spółka, PGNiG, miała poza Polską majątek wielokrotnie mniejszy, bo szacowany na 917 mln dol. Orlen liczy się zwłaszcza u trzech naszych sąsiadów, gdzie poczynił w poprzedniej dekadzie spore inwestycje. Kontroluje czeską spółkę Unipetrol, ma sieć ponad pięciuset stacji benzynowych w północnych Niemczech, a przede wszystkim jest właścicielem firmy Orlen Lietuva, czyli słynnej rafinerii w Możejkach. Kto zatem sukces kraju mierzy aktywnością jego największych spółek za granicą, może być dumny z Polskiego Koncernu Naftowego. Gdy jednak kryterium polityczne czy patriotyczne zastąpić ekonomicznym, ekspansja Orlenu robi już gorsze wrażenie.

Inwestycje w złoża

Najwięcej kontrowersji wywołał w 2006 r. zakup Możejek, gdy za kontrolny pakiet 84 proc. akcji nasz naftowy gigant zapłacił ponad 2,3 mld dol. Brak możliwości dostaw ropy z Rosji po rzekomej awarii rurociągu, zamknięcie linii kolejowej do rafinerii czy wreszcie duży pożar w zakładzie sprawiły, że ta największa polska inwestycja za granicą (w sumie Orlen wydał na nią już ponad 3,5 mld dol.) okazała się bardzo rozczarowująca.

Do niedawna planowano nawet sprzedaż Możejek, ale trudno byłoby za nie osiągnąć w tej chwili przyzwoitą cenę. Na razie pozostaną one częścią płockiego koncernu, podobnie jak stacje benzynowe w Niemczech, które po latach przynoszenia strat zaczynają wreszcie na siebie zarabiać. Orlen dokupił kolejne, a na większości wprowadził jednolitą markę Star. Zdecydowanie mniej pieniędzy niż Możejki pochłonął czeski Unipetrol, jednak i ta transakcja okazała się źródłem problemów. Wkrótce po zakupie czeska prokuratura wszczęła bowiem śledztwo podejrzewając kilku polityków w Pradze o przyjęcie łapówek podczas prywatyzacji Unipetrolu. Nikomu winy nie udowodniono, ale niesmak pozostał. – Orlen nie był przygotowany do zagranicznej ekspansji, a przy zakupach prezesi firmy kierowali się polityką zamiast ekonomią. W efekcie żadne z tych trzech przedsięwzięć nie stało się finansowym sukcesem – mówi Andrzej Szczęśniak, ekspert ds. rynku paliw i gazu.

Rozsądniej poczyna sobie PGNiG. Gazowa spółka, w przeciwieństwie do Orlenu, zdecydowanie skromniej działa za granicą. Postawiła na inwestycje w złoża, przede wszystkim w Norwegii, gdzie ma m.in. 12 proc. udziału w międzynarodowym projekcie, którego operatorem jest BP. Jej spółki zależne zdobywają kontrakty na poszukiwania ropy i gazu w wielu częściach świata, jednak PGNiG nie kupowało dotąd dużych koncernów w innych krajach. To jednak wkrótce może się zmienić. PGNiG jest zainteresowane pakietem 49 proc. akcji spółki Słowacki Przemysł Gazowniczy, kontrolującej ważny gazociąg tranzytowy dostarczający surowiec do Europy Zachodniej.

 

Strategia ekspansji poprzez szukanie okazji do zagranicznych przejęć może być drogą rozwoju nie tylko dla gigantów, ale też średnich spółek. Przykładem Asseco (usługi informatyczne) czy specjalizujący się w produkcji insuliny Bioton.

Obie notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie spółki przejęły w ostatnich latach szereg małych firm w różnych krajach. Miał to być sposób na szybki rozwój w swoich branżach. W przypadku Asseco strategia, z pewnością niepozbawiona ryzyka, na razie się sprawdza, bo firma ma bardzo dobre wyniki finansowe i ciągle wchodzi na nowe rynki. Dzięki kupowaniu lokalnych graczy łatwiej jej startować w przetargach, organizowanych zwłaszcza przez władze państwowe i samorządowe, na tworzenie różnych systemów informatycznych. Grupa Asseco wyszukuje często niewielkie, innowacyjne przedsiębiorstwa i kupuje je, zanim zostaną dostrzeżone przez konkurentów. W tej chwili jej zagraniczne aktywa szacowane są na ponad 600 mln dol.

Gorzej potoczyła się historia Biotonu, który przyjął podobną strategię chcąc sprzedawać insulinę i inne środki medyczne na całym świecie. Bioton również kupił szereg stosunkowo niewielkich biotechnologicznych spółek od Singapuru po Izrael i Włochy. Jednak fatalne wyniki finansowe zmusiły go do ograniczenia ambicji. W 2009 r. Bioton miał prawie 0,5 mld zł strat, a jego kurs na giełdzie do dzisiaj nie wrócił do dawnych poziomów.

Zagraniczna ekspansja

Lista polskich firm, które zdecydowały się kupić zagraniczne fabryki, jest nadal stosunkowo krótka, zwłaszcza w porównaniu z wielkością naszej gospodarki. Jednak o niektórych po prostu słyszymy rzadko, bo działają w mało medialnych branżach i nie wywołują wielkich kontrowersji. W 2007 r. firma Dwory przejęła czeskiego producenta kauczuku z siedzibą w Kralupach, a następnie zmieniła nazwę całej grupy na Synthos. I to było to. Polsko-czeskie przedsiębiorstwo radzi sobie dobrze, solidnie zarabia. W ubiegłym roku jego zyski netto sięgnęły 880 mln zł.

Ciekawa jest również historia firmy Maspex, producenta soków owocowych i napojów energetycznych. Zagraniczną ekspansję Maspex zaczął od eksportu, a potem tworzenia swoich spółek w Czechach i na Węgrzech, na początek zajmujących się tylko marketingiem i dystrybucją. Potem przyszedł czas przejmowania lokalnych producentów w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Część specjalizowała się w wytwarzaniu napojów, inne produkowały makarony czy preparaty witaminowe. Profil tych spółek po przejęciu przez Polaków z reguły się nie zmieniał. W tej chwili Maspex jest jednym z największych producentów żywności w regionie. Koncern nie wszedł dotąd na giełdę, więc nie publikuje pełnych wyników finansowych. Sądząc jednak po regularnym wzroście przychodów, radzi sobie bardzo dobrze. W 2011 r. sprzedał produkty warte 2,66 mld zł – z tego jedna trzecia to przychody poza Polską.

Kto chce wyjść poza granice Polski i stać się międzynarodowym przedsiębiorcą, może ruszyć trzema drogami: budowanie spółki od podstaw; znalezienie partnera do ekspansji i współpraca; wreszcie zakup funkcjonującej już spółki i umieszczenie jej w strukturach własnej grupy. To krok na początku kosztowny, bo trzeba znaleźć spore pieniądze na przejęcie, ale jeśli się powiedzie, to finansowe efekty będą najszybciej. Z nikim nie trzeba też dzielić się zyskami.

Tą ostatnią drogą na razie ruszyło niewiele polskich firm, ale z czasem będzie ich przybywać. Zwiastunem może być OLT Express, nowy przewoźnik lotniczy, który za niewielkie pieniądze kupił bliskie bankructwa regionalne niemieckie linie OLT z Bremy, zorganizował profesjonalną kampanię reklamową i ruszył na krajowe trasy. Teraz wszyscy czekają, co z tego wyjdzie.

Polityka 16.2012 (2855) z dnia 18.04.2012; Rynek; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "W świat na zakupy"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną