Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

OFE chcą wybierać klientów

Słuszna wściekłość na fundusze

Gdyby propozycja Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, reprezentującej interesy PTE (Powszechnych Towarzystw Emerytalnych), weszła w życie, reformę z 1999 r. można by uznać za niebyłą.

Całe ryzyko, związane z rosnącym ciężarem wypłaty emerytur, prywatne instytucje finansowe chcą bowiem przerzucić na państwo. W takim przypadku jedynymi beneficjentami tak rozumianej reformy byłyby PTE. Tylko one, jak na razie, na całym przedsięwzięciu dobrze wyszły i chciałyby, aby ten stan trwał jak najdłużej. Sami przyszli emeryci raczej nie mieliby się z czego cieszyć.

Tych, którzy w OFE i ZUS nie zaoszczędzą nawet na emeryturę minimalną (istnieje ryzyko, że może to być spora grupa), towarzystwa z góry chcą się pozbyć. Nie zamierzają im wypłacać żadnego świadczenia po zakończeniu pracy, pewnie dlatego, że byłoby i tak symboliczne. Po czternastu latach „pomnażania” naszych pieniędzy w OFE, średnie świadczenie z drugiego filara wynosi obecnie zaledwie… 82 zł. Do emerytur grupy najmniej zarabiających musiałoby więc sporo dopłacać państwo. Zgodnie z propozycją IGTE, osoby te zostałyby na garnuszku ZUS.

Pozostałym IGTE chciałaby wypłacać tzw. emerytury programowane. Przez co najmniej 10, a najdłużej 20 lat. Jeśli w tym czasie członek OFE umrze, resztę jego oszczędności odziedziczą spadkobiercy. Prawdziwy problem będą mieli natomiast ci, którzy będą żyć dłużej, czyli znów – całkiem spora grupa. Po wyczerpaniu puli oszczędności po prostu żadne świadczenie nie będzie im już wypłacane. Tym, że będą to ludzie w najbardziej podeszłym wieku, którzy pieniędzy potrzebować będą najbardziej, znów ma się martwić tylko państwo. Prywatne towarzystwa ryzyka naszej długowieczności brać na siebie nie zamierzają. To obowiązkiem państwa  będzie wspomagać seniorów finansowo. W sumie – z tak rozumianej reformy pożytku nie odniesie ani państwo, ani przyszli emeryci. Miała sens tylko wtedy, gdy świadczenia z obu filarów byłyby wypłacane do końca życia.

Niezadowolonym towarzystwa proponują, aby za zgromadzone w OFE oszczędności wykupili sobie świadczenie w którymś z prywatnych towarzystw ubezpieczeń na życie. Tylko że za to, co  dla nas zarobiły OFE (średni stan emerytalnego konta w OFE wynosi obecnie 30 tys. zł) o w miarę przyzwoitym dodatku do emerytury z ZUS nawet w przyszłości marzyć chyba nie można.

W rezultacie, czy ktoś zarabia dziś mniej, czy więcej, na starość i tak skazany będzie wyłącznie na ZUS- taka zaskakująca konkluzja płynie z propozycji IGTE. Nic dziwnego, że oburzeni nią są nawet najbardziej żarliwi obrońcy OFE. Gdyby teraz wprowadzono dobrowolność należenia do funduszy, większość z 16 mln jej członków z pewnością by się z nich wycofała.  

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną