Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Jaki Jamał tak, jaki Jamał nie?

Spór o rosyjski gazociąg

Jeśli celem prezydenta Władimira Putina było wprowadzenie polskiego rządu w stan konsternacji graniczącej z paniką, to udało się wyśmienicie.

Wystarczyło krótkie polecenie wydane Gazpromowi, by zabrał się za sprawę budowy gazociągu Jamał II przez Polskę. Premier Tusk i jego ministrowie byli zaskoczeni, bo nikt ich nie uprzedził. W efekcie powstał chaos informacyjny. Każdy prezentował inne zdanie: minister skarbu był sceptyczny i wyjaśniał, że nie potrzebujemy więcej rosyjskiego gazu, a gazociągi budujemy sami; szef MSZ, że propozycja jest ciekawa, ale on się na rurach nie zna; zaś wicepremier i minister gospodarki, że to bardzo korzystny dla Polski projekt.

Wśród rzeszy zaskoczonych był też Mirosław Dobrut, prezes EuRoPol Gazu, polsko-rosyjskiej spółki, do której należy polski odcinek gazociągu Jamał I i która miałaby budować Jamał II. EuRoPol Gaz jest własnością Gazpromu i PGNiG, polski prezes jest tu jednocześnie ambasadorem ministra skarbu. To prezes Dobrut poleciał do Petersburga, gdzie wraz z szefem Gazpromu uroczyście podpisali list intencyjny w sprawie budowy Jamału II. I to było zaskoczeniem, choć według naszych informacji wiadomość o planowanym porozumieniu trafiła do resortu skarbu jeszcze w marcu. Potem zaczęło się tłumaczenie, że list intencyjny nic nie znaczy, że to tak drobna sprawa, że nawet minister skarbu nie musi być o niej informowany. Nawet rada nadzorcza EuRoPol Gazu, w której zasiada prezes PGNiG, o niczym nie wiedziała. W ślad za prezesem Dobrutem ruszył więc do Petersburga wicepremier Piechociński, by dowiedzieć się, o co właściwie chodzi.

Tymczasem chodzi o politykę. Rosjanie wrócili do pomysłu gazowej „pieremyczki”, czyli łącznika, który poprowadzony od granicy polsko-białoruskiej przez wschodnią Polskę trafi na Słowację, co pozwoliłoby ominąć Ukrainę, z którą mają wciąż kłopoty. Polska już raz odrzuciła taki projekt, powołując się na solidarność z Ukrainą. Efektem naszej odmowy była budowa niemiecko-rosyjskiego gazociągu po dnie Bałtyku, który uznaliśmy za godzący w nasze bezpieczeństwo energetyczne. Próbując blokować bałtycką rurę, domagaliśmy się od Rosjan budowy Jamału II przez Polskę, ale tak jak zapisano to w umowie z 1993 r. – jako równoległej nitki prowadzącej do Niemiec.

W sensie ekonomicznym taki Jamał II nie jest dziś Rosjanom potrzebny. Nie ma w UE takiego zapotrzebowania na gaz. Jednak pośpieszne i jednoznaczne odrzucanie ich propozycji byłoby błędem. Zgoda, nie potrzebujemy więcej rosyjskiego gazu, liczymy na łupki i Gazoport. Jednak nasze twarde „nie” utrwali w Europie wizerunek Polski jako nieracjonalnego rusofoba, który nie wie, czego chce: raz domaga się budowy Jamału II, a zaraz potem nie chce. Lepiej usiąść do stołu i powiedzieć Gazpromowi, jaki Jamał tak, a jaki Jamał nie. I lepiej by było dla wizerunku Polski, by zamiast polskiego „nie” zabrzmiało rosyjskie „niet”.

Polityka 15.2013 (2903) z dnia 09.04.2013; Komentarze; s. 7
Oryginalny tytuł tekstu: "Jaki Jamał tak, jaki Jamał nie?"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną