Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Nie traćmy czasu

Komisja Trójstronna: długa lista żądań "S"

Środowe spotkanie Komisji Trójstronnej w Warszawie (związkowcy, pracodawcy, rząd) miało wreszcie pełną obsadę, bo stawił się i premier Donald Tusk, i przewodniczący Solidarności Piotr Duda. Był to bodaj jedyny i najważniejszy sukces tego popołudnia. Co nie znaczy, że nie warto było rozmawiać.

Rozmawiano o tym, jak wyjść z impasu i klinczu, w jakim od dość dawna pozostają uczestnicy trójkątnego stołu. Ich doraźne interesy (bo dalekosiężny cel można uznać za wspólny) są oczywiście przeciwstawne, a rządowi rola ewentualnego mediatora wyraźnie nie wychodzi. Przy ostro hamującej gospodarce i wysokiej stopie bezrobocia (w marcu wynosiła 14,3 proc.) napięcie i rozziew w opiniach siłą rzeczy muszą narastać. To ciężki test dla ich umiejętności osiągania kompromisu i na razie nie został zdany. Trudno jednak uczestnikom zarzucić, że przynajmniej formalnie nie próbowali.

Związkowcy są zdania, że rząd, patrząc na spadające wskaźniki i zalewanie falami europejskiego kryzysu „zielonej wyspy”, jak kiedyś sami z dumą nazwaliśmy Polskę, zbyt łatwo ulega sugestiom przedsiębiorców wiecznie niezadowolonych z przepisów prawa pracy. Nie przekonują ich argumenty, że 4 lata temu, w pierwszej fazie najcięższego od dekad kryzysu, to właśnie ustawa dająca pracodawcom większą swobodę wyboru form i czasu zatrudnienia, dopuszczająca dłuższe okresy rozliczeń czasu pracy, zawieszająca część ich obowiązków wobec pracowników, pozwoliła na uratowanie w tamtym, też przecież trudnym okresie, 100-120 tysięcy miejsc pracy. Może tak i było, ale na kolejną porcję wyrzeczeń się nie godzą. Efekt jest taki, że związkowcy wystawili długą listę żądań, domagając się m.in. powrotu emerytur pomostowych, rezygnacji z rządowych pomysłów elastycznego zatrudniania i rozliczania czasu pracy, ograniczenia możliwości zawierania umów śmieciowych, kolejnej podwyżki płacy minimalnej i weryfikacji stawek za godziny nadliczbowe. A jak nie, to grożą strajkiem generalnym we wrześniu.

Gdyby to wszystko zrealizować jest jasne, że gospodarka jeszcze bardziej by zwolniła, bezrobocie wzrosło, a budżet państwa popękał. I byłoby jeszcze gorzej niż jest. Rozumiem więc, że niezależnie od ostrej związkowej retoryki na stole mamy wstępny pakiet do negocjacji, z którego tylko część jest realna. Kłopot w tym, że na kolejne, wielomiesięczne przepychanki nie bardzo jest czas. Tym razem musimy sami zapłacić większą niż poprzednio część rachunku za kolejną falę europejskiego kryzysu i lepiej zrobić to już teraz niż czekać na cud albo strajk.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną