Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Teoria podczepienia

Ministrowie walczą o wpływy w państwowych spółkach

Przełom roku zaowocował serią zmian kadrowych w wielkich spółkach kontrolowanych przez Skarb Państwa. Nominacje są ciekawe, a ich kulisy jeszcze ciekawsze.

Informacje o tym, że nowym prezesem Polskiej Grupy Energetycznej (PGE) zostanie Marek Woszczyk, dotychczasowy prezes Urzędu Regulacji Energetyki, krążyły na długo przed tym zanim sprawa została oficjalnie rozstrzygnięta. Pisaliśmy o tym także w POLITYCE i to wtedy, kiedy na fotelu prezesa zasiadał jeszcze Krzysztof Kilian.

Choć nad Kilianem zbierały się już ciemne chmury, nikt jeszcze nie zapowiadał  konkursu na jego następcę. Mimo to wróble ćwierkały, że Kilian musi odejść, a zastąpi go Woszczyk. Zresztą podobnie było z nominacją Kiliana – mimo iż oficjalnie wszyscy zapewniali, że kandydatów jest wielu i rada nadzorcza wybierze najlepszego, panowało przekonanie, że tym najlepszym okaże się Kilian, przyjaciel premiera.

Uważam, że nominacja Marka Woszczyka na stanowisko prezesa PGE jest udanym posunięciem. To człowiek wyjątkowo dobrze znający  biznes energetyczny. Co prawda poznawał go jako regulator rynku energetycznego, a nie menedżer z branży, mimo to wie na ten temat wyjątkowo dużo. A jest to biznes skomplikowany, w którym nakładają się problemy ekonomiczne, techniczne no i – niestety – także polityczne. Dlatego jeśli sam personalny wybór – w przypadku PGE - przyjąłem pozytywnie, to negatywnie oceniam mechanizm obsadzania spółek Skarbu Państwa.

Z jednej strony mamy, przynajmniej w teorii, zasadę organizowania konkursów, a jednocześnie wszyscy zdają sobie sprawę, że te konkursy to czysta fikcja. I tak decyzje personalne zapadają w zaciszu rządowych gabinetów. Głównie w Kancelarii Premiera, choć formalnie rzecz biorąc większość spółek Skarbu Państwa pozostaje pod kontrolą ministra skarbu państwa Włodzimierza Karpińskiego. Wiadomo jednak, że Karpiński ma dziś poważnego przeciwnika: ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, który ma lepszy dostęp do ucha premiera i ciekawszą „narrację”, zwłaszcza w sprawach energetycznych. Dlatego trwa nieustanna walka o to, czy spółki z branży paliwowo-energetycznej będą obsadzane ludźmi Karpińskiego czy Sienkiewicza.

Ciekawy pojedynek toczył się niedawno w PGNiG, koncernie gazowym, który od wielu miesięcy pozostawał bez prezesa. Tu doszło do starcia ministrów, ale Karpiński postawił na swoim. Kilka dni temu prezesem PGNiG został Mariusz Zawisza, który co prawda z gazem nie ma wiele wspólnego, a w branży energetycznej działa od niedawna (był krótko szefem PGE Dystrybucja), ale jest z Lublina. Znają się od dawna z Karpińskim, bo Lublin to rodzinne miasto ministra. Kandydat Sienkiewicza Jerzy Kurella musiał zadowolić się posadą wiceprezesa. W zarządzie pojawiło się też dwóch byłych ludzi z resortu finansów –  Jarosław Bauc, były minister oraz Andrzej Parafianowicz - do niedawna wiceminister. 

Od kilku lat trwa gorąca dyskusja jak odpolitycznić spółki Skarbu Państwa. Jak obsadzać je fachowcami, a nie politycznymi spadochroniarzami i ich kolegami marzącymi o tym, żeby się sprawdzić w biznesie. Widać wyraźnie, że pomysł z konkursami na kilometr pachnie hipokryzją. W efekcie do konkursów nie chcą stawać fachowcy, bo wiedzą, że bez znaczenia jest ich wiedza i doświadczenie. Nie wygra najlepszy, ale najlepiej ustawiony. Liczy się tylko to, kto jest pod kogo podczepiony. No i jak wysokie wynagrodzenie uda się na nowym stanowisku wynegocjować i jak długo je utrzymać. Teorię podczepienia dobrze wykładał kiedyś Stanisław Anioł, bohater komedii Stanisława Barei „Alternatywy 4”. Okazuje się, że te mechanizmy są niezniszczalne.   

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną