Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Migracje i manipulacje

Zaskakujące dane o emigracji Polaków: prawda czy fałsz?

Zbigniew Osiowy / Forum
Podawana ostatnio w mediach liczba pół miliona Polaków, którzy mieliby nagle wyjechać z kraju, budzi zdziwienie. Brak na ten temat danych w rejestrach publicznych, ale nietrudno się domyśleć, skąd się wzięła.

W niedawnym artykule Dziennika – Gazety Prawnej „Emigranci przesyłają coraz mniej pieniędzy do kraju” padła teza, że Polskę dotknęła kolejna wielka fala migracji. Oparta została na założeniach i wyliczeniach prof. Krystyny Iglickiej – demografki, wiceprezeski partii Polska Razem Jarosława Gowina i kandydatki do Europarlamentu z list tejże partii.

Prof. Iglicka twierdzi, że w 2013 r. o pół miliona osób więcej niż w 2012 r. przebywało czasowo poza granicami kraju. Poprzednie tak ogromne fale wzrostu liczby migrantów zanotowaliśmy tuż po wejściu Polski do UE. Teza ta jest ciekawa – ludzie mają dość polityki rządu, trudnego rynku pracy w Polsce i dlatego wyjeżdżają do krajów, które mogą im zaoferować lepszy start. Media zaś chętnie takie twierdzenia popularyzują.

Co mówią fakty
Według Głównego Urzędu Statystycznego w 2002 r. czasowo poza granicami Polski przebywało 786 tys. Polaków. W roku wejścia do Unii – 2004 – był to już 1 mln osób, w 2005 r. – 1,45 mln, a w 2007 r. było to rekordowe 2,27 mln osób. Potem ta fala jednak zaczęła maleć, by w 2011 r. osiągnąć 2,06 mln i w końcu w 2012 r. wzrosnąć do 2,13 mln.

Oznacza to, że od 2008 r. do 2012 r. liczba osób przebywających czasowo poza granicami kraju jest mniej więcej stała i liczy około 2 mln osób. Dziwi więc, że nagle kolejne 0,5 mln wyjechało z kraju, co – na dodatek – nie zostało odnotowane w żadnych rejestrach publicznych. Ubytek 0,5 mln osób oznaczałby, że zmniejszyłyby się także zasoby osób pracujących w gospodarce albo bezrobotnych. Niestety, dane ZUS za zeszły rok nie odnotowują żadnej istotnej zmiany w liczbie osób pracujących.

Pod koniec 2012 r. pracujących podlegających ubezpieczeniu zdrowotnemu było 15,92 mln, rok później, czyli w okresie, dla którego przedstawiła swoją prognozę prof. Iglicka, było to 15,85 mln. Różnica między końcami obydwu lat to 70 tys. osób. Można byłoby na tej podstawie założyć, że z Polski wyemigrowało dodatkowe 70 tys. osób. Jednak za tak nieliczną zmianę może odpowiadać równie dobrze cykl koniunkturalny.

Jak wiemy, z Polski emigrowały przede wszystkim osoby młode – średnia wieku Polaków w Wielkiej Brytanii to 31 lat – głównie w wieku 25–44 lat. Jednak dla tego przedziału różnica w danych ZUS wynosi zaledwie 33 tys. Na podstawie danych o liczbie pracujących nie da się więc powiedzieć, że nagle doszło do kolejnej wielkiej emigracji. Podobnie przecież nie zmieniła się liczba bezrobotnych. Ba, nawet ich ubyło w minionym roku.

Skąd 2,6 mln Polaków za granicą?
W jaki sposób prof. Iglicka mogła oszacować, że tak wiele osób wyjechało z Polski? Na podstawie informacji o wyjazdach za granicę na pobyt stały, czyli sięgając po dane dotyczące liczby osób, które zmieniły meldunek.

Zeszły rok był rekordowy pod tym względem. Wymeldowań było około 26 tys., czyli tyle samo, ile w 2007 r., kiedy liczba osób przebywających za granicą była największa. Był to także wzrost o 10 tys. w stosunku do roku poprzedniego. Prosta interpretacja tego faktu: Polacy się wymeldowują i emigrują podobnie jak w 2007 r. Stąd szacunek, że pół miliona osób opuściło Polskę.

Konstruując prostą analizę w oparciu o te dane, można dojść do liczby przytaczanej przez prof. Iglicką. To myślenie może jednak prowadzić na manowce.  

Po co emigrantowi dowód?
W tym miejscu warto przypomnieć, że od 2001 r. wszyscy Polacy muszą mieć nowe dowody osobiste zgodne z regulacjami unijnymi. Umożliwiają one podróżowanie po terenie państw Schengen. Szkopuł w tym, że wydawane są na dziesięć lat. Kto wyrobił sobie dowód osobisty w 2003 r. i na jego podstawie wyjechał z Polski musiał się w zeszłym roku udać do polskiego urzędu i złożyć wniosek o nowy dokument. Przy tej okazji musiał też podać nowe miejsce zameldowania, o ile się zmieniło przez te dziesięć lat. Nie ma tu żadnej demograficznej tajemnicy, jest tylko zwykła proza życia.

Emigracja to temat, który od czasu do czasu rozgrzewa opinię publiczną. Problem ten służy także niektórym politykom – naukowcom do windowania niczym niepotwierdzonych i wątpliwych twierdzeń, które później funkcjonują w opinii publicznej, choć nie mają wiele wspólnego z prawdą. Smutne, że prof. Iglicka zamiast krytycznie zanalizować wyniki swoich obliczeń, od razu idzie z nimi do mediów. W obliczu kampanii do europarlamentu obecność w gazetach jest ważna, ale od naukowca należy oczekiwać wyższych standardów w dochodzeniu do prawdy.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną