Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Czas wyzwań, czas zmian

Ubezpieczenia społeczne - materiał informacyjno-edukacyjny

Liam Norris / Getty Images
Jednym z mitów dotyczących Zakładu Ubezpieczeń Społecznych jest to, że zbankrutuje w przeciągu kilku lat, a obywatele zostaną pozbawieni swoich świadczeń. To oczywiście nieprawda. Nie było w Polsce sytuacji, żeby ZUS nie wypłacił emerytury. Niemniej zachodzące procesy demograficzne, zmiany w gospodarce wymuszają poszukiwanie nowych rozwiązań w świadczeniach społecznych.

Polskie społeczeństwo starzeje się bardzo szybko. Obok Słowacji jesteśmy jednym z najszybciej starzejących się krajów Unii Europejskiej. W 2050 r. połowa ludności polskiej będzie miała więcej niż 49 lat.

W miarę starzenia się społeczeństwa spada też jego liczebność: z 38,6 mln w 1995 r. do 38 mln w 2010 r., aż do spodziewanych 32 mln w 2050 r. Ten niekorzystny trend wymaga wprowadzenia koniecznych zmian zarówno w polityce społecznej, jak i w zdrowotnej, ponieważ np. koszty leczenia osób powyżej 65 roku życia są trzykrotnie wyższe niż leczenia osób młodszych. Coraz większa liczba starszych i zmniejszanie się populacji powodują, że Polski system emerytalny jest narażony na więcej problemów niż te, jakie mają inne kraje Europy, w których nie zachodzą tak szybko niekorzystne zmiany demograficzne.

Niezbędne reformy

W istniejącym do 1998 r. starym systemie emerytalnym dla wysokości emerytury nie miało zasadniczego znaczenia to, jak długo się pracowało. Był to tzw. system zdefiniowanego świadczenia, w którym wysokość emerytury zależała od wysokości zarobków z wybranych lat pracy (z 10 kolejnych lat kalendarzowych wybranych z 20 lat poprzedzających rok złożenia wniosku o świadczenie lub z 20 lat z całego życia zawodowego) i okresu podlegania ubezpieczeniom (liczby lat składkowych i nieskładkowych). Do tego wysokość uzyskiwanych zarobków porównywana była do przeciętnego wynagrodzenia w Polsce.

Stary system emerytalny, w ramach którego większość obecnych świadczeniobiorców nabyła uprawnienia, jest publicznym systemem, z którego ZUS nadal wypłaca emerytury. Co ważne – będzie z niego wypłacał świadczenia tak długo, jak długo będą żyły osoby urodzone przed 1 stycznia 1949 r. (dla nich świadczenia przyznawane są w oparciu o zasady dotyczące systemu emerytalnego obowiązującego przed 1 stycznia 1999 r.). Dla tej grupy warunkiem przyznania emerytury było osiągnięcie odpowiedniego wieku (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn) i udowodnienie stosownego stażu pracy. Wynosił on 20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn.

Dodatkowo istniało wiele możliwości przejścia na wcześniejszą emeryturę, a jej otrzymywanie nie wpływało na zmniejszenie wysokości świadczenia w przyszłości. Co w kontekście wydłużania przeciętnego trwania życia powodowało, że – przy tym samym wieku emerytalnym i tak samo ustalanej wysokości świadczenia – wydatki na emerytury stale rosły.

Funkcjonujący do 1998 r. system emerytalny był więc krytykowany jako kosztowny i niesprawiedliwy społecznie – wiele grup zawodowych miało określone przywileje, a ponadto nie odzwierciedlał indywidualnego wkładu ubezpieczonych (m.in. we wzorze służącym do obliczania świadczenia obecny był tzw. element socjalny stanowiący 24 proc. kwoty bazowej, gwarantujący wszystkim emerytom tę samą kwotę jako wyjściowy element świadczenia). Radykalna reforma była więc niezbędna.

Ile pracy, tyle emerytury

Nowy system emerytalny, który zaczął obowiązywać od 1999 r., jest systemem tzw. zdefiniowanej składki. Systemem tym, co do zasady, zostały objęte osoby urodzone po 31 grudnia 1948 r. Emerytura w nowym systemie zależy od tego, jak długo będziemy płacili składki, w jakiej wysokości i kiedy zaczniemy dostawać świadczenie. Jeśli więc dłużej odprowadzamy składki i im będą one wyższe, tym większą otrzymamy emeryturę. (Cały przebieg naszego ubezpieczenia jest zapisywany na indywidualnym koncie emerytalnym). Dodatkowo, jeżeli byliśmy ubezpieczeni przed 1999 r., na naszym koncie emerytalnym zostanie zapisany kapitał początkowy, tzn. w uproszczeniu środki, jakie zaoszczędziliśmy w starym systemie, kiedy nie obowiązywało jeszcze indywidualne ewidencjonowanie przebiegu ubezpieczenia. Gdy skończymy karierę zawodową, uzbierana przez nas kwota będzie podzielona przez potencjalny średni czas dalszego trwania życia (a tym samym pobierania świadczenia), który ogłaszany jest przez GUS, i w ten sposób obliczona zostanie emerytura.

W 1999 r. powstały także Otwarte Fundusze Emerytalne (drugi filar), które były ważne dla dywersyfikacji ryzyka emerytalnego, ale nie stanowiły one odrębnej emerytury, ale część – kapitałową – emerytury podstawowej tzw. bazowej. Kluczowe dla nowego systemu było to, że wysokość emerytur zależy tylko i wyłącznie od każdego z nas. To, ile może wynieść nasza prognozowana emerytura, możemy sprawdzić na kalkulatorze emerytalnym, logując się na Platformę Usług Elektronicznych ZUS (www.pue.zus.pl), stworzoną do sprawdzania online naszego indywidualnego stanu konta w ZUS.

Jednak zwiększona liczba emerytów w przyszłości może niekorzystnie wpływać na wzrost łącznych wydatków na emerytury – w tym potencjalnie wyższą od zakładanej dotację budżetową do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, i co za tym idzie – możliwe wyższe podatki oraz składki opłacane przez osoby pracujące, a tym samym wyższe koszty pracy i niższy wzrost gospodarczy.

Nie chcąc dopuścić do realizacji tego niekorzystnego scenariusza, w 2012 r. uchwalono ustawę o stopniowym podnoszeniu i zrównywaniu wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.

Mniej przywilejów, dłużej w pracy

W Polsce świadczenia emerytalne z ZUS otrzymuje około 5 mln osób i, choć społeczeństwo się starzeje, ta liczba od 5 lat nie powiększa się. To w głównej mierze zasługa zlikwidowania części przywilejów emerytalnych w 2008 r., polegająca na ograniczeniu możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Znaczenie ma także wspomniana już reforma, która weszła w życie na początku 2013 r. i wprowadziła docelowy wiek emerytalny dla kobiet i mężczyzn na poziomie 67 lat i ujednolicony staż ubezpieczeniowy (25 lat) uprawniający do najniższej emerytury.

Większość krajów rozwiniętych, które także zmagają się z problemem starzejącego się społeczeństwa, również podniosła wiek emerytalny do 67 lat w ostatnich latach lub podobnie jak Polska rozłożyła go na kolejne kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Zrobiły tak m.in. Włochy, Wielka Brytania, Niemcy i Grecja.

Podniesienie wieku ma znaczenie dla finansów publicznych, ale także osobistych. Skraca efektywnie przeciętny okres pobierania świadczeń, ograniczając globalne wydatki państwa i jednocześnie zwiększa wysokość pobieranej emerytury.

Zrównywanie i podwyższanie powszechnego wieku emerytalnego w Polsce jest wprowadzane stopniowo w następujący sposób: co kwartał wiek emerytalny podnoszony jest o miesiąc. Oznacza to, że w zależności od daty urodzenia z każdym rokiem pracownicy muszą pracować dłużej o cztery miesiące. Swój wiek emerytalny można sprawdzić na stronie ZUS (www.zus.pl).

Całkowicie nowy powszechny wiek emerytalny ­ 67 lat ­ w przypadku mężczyzn zostanie osiągnięty w 2020 r. (panowie urodzeni od 1.10.1953 r.), zaś w przypadku kobiet w 2040 r. (panie urodzone od 1.10.1973 r.).

Dłuższy okres pracy to wyższe emerytury, a najbardziej na tym rozwiązaniu skorzystają kobiety. Ich emerytury będą wyższe nawet o 70 proc., niż gdyby wiek emerytalny nie został podniesiony. Średnio dzięki dłuższej pracy świadczenia będą wyższe o 45 proc. Stanie się tak z prostego powodu: w poprzednich latach kobiety bardzo często decydowały się na wcześniejsze przechodzenie na emeryturę i otrzymywanie niższych świadczeń, teraz będą pracować tak samo długo jak mężczyźni i dzięki temu nie będzie już dużych dysproporcji między wysokościami świadczeń.

Polskie rozwiązania nie są wyjątkowe

System zdefiniowanej składki oprócz Polski został wprowadzony także w Szwecji, we Włoszech i na Łotwie. Kraje te są często wskazywane przez organizacje międzynarodowe, takie jak OECD czy Bank Światowy, jako te, którym udało się przygotować do zmiany demograficznej, jaka będzie miała miejsce w najbliższych dziesięcioleciach.

W innych krajach europejskich publiczne systemy emerytalne nie zawsze są bezpośrednio uzależnione od długości aktywności zawodowej czy od zarobków, choć często uzupełniane są przez prywatne fundusze emerytalne, w których członkostwo w zależności od kraju jest obowiązkowe lub dobrowolne.

Oprócz emerytury publicznej większość osób w innych krajach rozwiniętych uczestniczy w pracowniczych funduszach emerytalnych. Dzięki oszczędzaniu w takich funduszach emeryci mają szansę na znacznie wyższe emerytury niż tylko te gwarantowane przez państwo. W Polsce z tego typu rozwiązań korzysta tylko kilka promili społeczeństwa.

Kluczowe wyzwania

Mimo wprowadzonych już wielu zmian polski system emerytalny czeka wiele wyzwań. Konieczne są działania, które doprowadzą do zwiększenia dzietności w Polsce czy zachęcać będą Polaków do oszczędzania na emeryturę.

W przypadku dzietności w ciągu ostatnich 40 lat liczba urodzeń spadła o dwie piąte. Współczynnik dzietności w Polsce w latach 70. wynosił 2,23, a obecnie to 1,3. Dla potrzeby prostego zastępowania pokoleń w danym społeczeństwie współczynnik ten powinien wynosić co najmniej 2,1. Bez dzieci, czyli osób, które w odległej przyszłości będą składkować na emerytury, zarówno ZUS, jak i cały system emerytalny staną przed jeszcze większymi problemami.

Równie ważne dla przyszłości systemu emerytalnego jest także tworzenie odpowiednich warunków do powstawania atrakcyjnych instrumentów finansowych na rynku kapitałowym, które zachęcałyby Polaków do samodzielnego oszczędzania na emeryturę.

Do rozstrzygnięcia pozostaje także kwestia objęcia ubezpieczeniami społecznymi wszystkich pracujących. Około 7 proc. pracujących zatrudnione jest na umowach cywilnoprawnych, a około 1–3 proc. tylko i wyłącznie na umowach o dzieło. Osoby pracujące wyłącznie na tych ostatnich nie mają szans na oszczędzanie na starość, bo te umowy są nieoskładkowane. I jeżeli będą mieć emerytury, to będą one niższe od świadczeń osób pracujących na umowę o pracę. Ale jeśli pracujący na umowę o dzieło zechcą pomyśleć o swojej przyszłości, mogą już dziś dobrowolnie przystąpić do ubezpieczeń emerytalno-rentowych.

Solidarność pokoleń

Powodzenie zmian wprowadzanych w systemie emerytalnym nie obejdzie się bez solidarności pokoleń, czyli podejmowania różnych działań, które zapewnią, iż w długim okresie poszczególne generacje będą się nawzajem wspierać. Chodzi nie tylko o to, byśmy jako społeczeństwo składali się na emerytury, które otrzymują teraz nasi rodzice czy dziadkowie.

Solidarność pokoleń to coś więcej. To zasada opierająca się na zaufaniu i poszanowaniu interesów zarówno najmłodszych, osób w średnim wieku, jak i tych najstarszych. Ważna jest tu także uczciwość wobec całej społeczności – wobec państwa. Nieetyczne zachowania, jak np. wyłudzanie świadczeń czy unikanie obowiązku opłacania składek, powinny być społecznie naganne.

Solidarność pokoleń oznacza zatem uwzględnianie w podejmowanych obecnie decyzjach skutków działań dla przyszłych pokoleń w taki sposób, aby nie ograniczać im możliwości rozwoju. Dlatego już dziś myślmy o przyszłości, o swojej emeryturze.

Jak liczona jest nowa emerytura?

Kwota składek na ubezpieczenie emerytalne z uwzględnieniem ich waloryzacji plus kwota kapitału początkowego z uwzględnieniem jego waloryzacji dzielona jest przez średnie dalsze trwanie życia w wieku równym wiekowi przejścia na emeryturę, zgodnie z tablicami trwania życia ogłoszonymi przez prezesa GUS.

Ile osób obsługuje ZUS

Dla 14,5 mln ubezpieczonych prowadzi konta, odprowadza składki do OFE i NFZ, orzeka w sprawach niezdolności do pracy. W 2013 r. zebrał składki na Fundusz Ubezpieczeń Społecznych na kwotę 128 mld zł.

Dla 7,2 mln osób ustala uprawnienia do świadczeń, oblicza ich wysokość , dokonuje przeliczeń, a potem wypłaca emerytury i renty. W 2013 na świadczenia emerytalno-rentowe wydano 168,9 mld zł.

Dla 2,2 mln podmiotów płacących składki pobiera i rozlicza je na wyodrębnione fundusze.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną