Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Co z tym gazem?

Rosja jeszcze mocniej przykręciła kurek gazowy

Dave Fayram / Flickr CC by 2.0
Od dwóch dni z Rosji do Polski płynie coraz mniej gazu. Przyczyny tego zjawiska na razie są niejasne. Czyżby Rosjanie zaczęli wprowadzać sankcje gazowe?
Trey Ratcliff/Flickr CC by 2.0

„W dniu 08.09.2014 r. dostawy gazu z kierunku wschodniego zostały zredukowane o ok. 20 proc., natomiast w dniu 09.09.2014 r. o ok. 24 proc. w stosunku do zamówienia złożonego do OOO Gazprom Export. Trwa wyjaśnianie przyczyn zmniejszenia dostaw (...) w szczególności czy mają one charakter techniczny czy handlowy” – poinformowano w komunikacie PGNiG.

Przy okazji padły tradycyjne zapewnienia o tym, że dostawy do krajowych odbiorców PGNiG przebiegają bez zakłóceń, a brakującą ilość gazu kompensują dostawy z innych kierunków. Nie ma więc potrzeby sięgania po gaz z podziemnych magazynów. Które – dodajmy – są po raz pierwszy wypełnione po brzegi.

Następnego dnia PGNiG zakomunikował, że dostawy uległy zmniejszeniu o 45 proc. Gazprom odpowiedział komunikatem: „Informacje mediów o zaobserwowanych przez firmę PGNiG zmniejszonych dostawach gazu są błędne. Obecnie dostawy surowca do Polski utrzymują się na takim samym poziomie jak w poprzednich dniach i wynoszą 23 mln m3 gazu dziennie”. Padło też dodatkowe wyjaśnienie, że „dostawy gazu we wszystkich kierunkach są realizowane zgodnie z obecnym potencjałem eksportowym oraz trwającym uzupełnianiem magazynów gazu na terytorium Federacji Rosyjskiej”.

Było więc to wyjaśnienie, które niczego nie wyjaśnia. Bo jeśli Gazprom dostarcza tyle, ile trzeba, to dlaczego dodaje, że sam uzupełnia zapasy we własnych magazynach? Andrzej Szczęśniak, polski ekspert paliwowy, który kibicuje Gazpromowi, powołując się na dane z Gaz Systemu, na swoim portalu przekonuje, że gazu płynie coraz więcej i nie ma żadnego kryzysu. I że to polskie firmy coś kręcą. Tylko że o zmniejszeniu dostaw donoszą też Słowacy i Niemcy. Jakaś antygazpromowa zmowa?

Kolejny trop przynosi dzisiejsza depesza rosyjskiej agencji Interfax, że Gazprom „realizuje zadanie stabilizowania strumienia eksportowego na poziomie minimalnych zobowiązań kontraktowych”. I to wydaje się najbliższe prawdy. Bo kontrakty na dostawy gazu zawierają widełki dotyczące ilości przesyłanego surowca, a odbiorca określa (fachowo mówiąc: przekazuje nominacje), ile i kiedy będzie chciał odebrać. Wygląda na to, że Gazprom przyjął strategię dostarczania ilości minimalnych.

Dlaczego tak robi? Teoria, że napełnia własne magazyny, jest naciągana. Dlatego wiele wskazuje, że poirytowany gazowym wsparciem udzielanym Ukrainie przez kraje UE, postanowił przykręcić kurek. Uważa, że jeśli sam zakręca kurek, to nie po to, żeby jego gaz płynął tam bokami. Testuje, jak daleko będzie się mógł posunąć. Trochę jak z zielonymi ludzikami. Niby wszyscy wiedzą, że to rosyjscy żołnierze, ale Kreml wszystkiemu zaprzecza.

Na krótką metę metoda się sprawdziła. Polski Gaz System musiał wstrzymać dostawy na Ukrainę, by ustabilizować system. Padła jednak zapowiedź wznowienia dostaw. Na dłuższą metę może okazać się zdradliwa dla samego Gazpromu. Bo to kolejny sygnał nie tylko o wykorzystywaniu broni gazowej, ale także o kontestowaniu regulacji unijnych. Gazprom wciąż nie pogodził się z wolnym rynkiem gazowym UE i zasadą TPA, czyli oddzieleniem przesyłu od handlu gazem. Uważa, że może dowolnie kształtować relacje gazowe z każdym krajem, jednych nagradzając niskimi cenami, a innych karząc wysokimi cenami i kręceniem kurkiem.

Jednak Komisja Europejska jest coraz bardziej nieugięta. Gazpromowi grożą procesy i w obecnej sytuacji nie ma szans na rozmiękczenie brukselskich urzędników, którzy długo patrzyli na to przez palce. Być może stanie się to katalizatorem dla unii energetycznej, z którą niedawno wystąpiła Polska, i dla szybkiego dogadania się w sprawie wspólnych zakupów gazu.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną