Niech nam zima lekką będzie
Jest projekt porozumienia gazowego między Ukrainą i Rosją. Koniec sporu?
Na razie Rosjanie przyhamowali. „W Berlinie Rosja i Ukraina wypracowały zasadnicze punkty projektu porozumienia w sprawie dostaw gazu w okresie zimy” – ogłosił unijny komisarz do spraw energii Guenther Oettinger. Dodał, że to dobry projekt i jest optymistą. Takich jak on optymistów jest jednak niewielu. Projekt zakłada, że Ukraina do końca roku, w dwóch ratach, zapłaci 3,1 mld dol. długów za wcześniej zakupiony gaz. W zamian za to Gazprom w 2015 r zobowiązał się dostarczyć Ukrainie co najmniej 5 mld m sześć. gazu, po 385 dol/1000 m sześć.
Jak łatwo policzyć, będzie to kosztowało prawie 2 mld dol. W sumie wychodzi 5 mld, a Rosjanie twierdzą, że Ukraina jest im winna za gaz ponad 5 mld dol. Ukraińcy te wyliczenia kontestują, pozwali Gazprom nawet do arbitrażu, bo uważają, że Rosjanie biorą za drogo. Być może arbitrzy to potwierdzą. Pytanie, czy przejmie się tym Gazprom. No i skąd wyniszczona Ukraina weźmie taką górę dolarów?
Unia już pożyczała, może jeszcze coś dorzuci, pomaga Bank Światowy, ale potwornie marnotrawnej gospodarki ukraińskiej nikt na stałe nie weźmie na utrzymanie. Ukraińcy muszą szybko ograniczyć zużycie gazu. Ceny już poszły w górę, a to dopiero początek. Jak powiedzieć społeczeństwu, które od zawsze dostawało gaz praktycznie za darmo, że to bardzo drogie paliwo? To może doprowadzić do gazowego Majdanu.
Gaz jest tylko jedną z broni, której Rosja używa w wojnie z sąsiadem. W przeciwieństwie do czołgów, artylerii wykorzystywanej w rejonie Doniecka, z tą musi się obchodzić nieco ostrożniej. Przez Ukrainę wiedzie szlak tranzytowy rosyjskiego gazu płynącego do Europy, z którego Gazprom nie może wciąż jeszcze zrezygnować (choć od dawna nad tym pracuje). Ukraińcy mają świadomość, że to jeden z niewielu atutów, które mogą wykorzystać. Oni też muszą uważać, bo zakładnikiem staje się Polska i inne kraje UE, czyli ukraińscy sojusznicy.
Już samo dojście do rozmów, wybranie Berlina na miejsce rozmów i udział w nich komisarza Oettingera jest sporym sukcesem Ukrainy. Rosjanie pewnie woleliby takie rozmowy prowadzić u siebie, na swoich warunkach i bez świadków. Potem obie strony wydałyby sprzeczne komunikaty i trudno byłoby zgadnąć „kto winowat, a kto praw".
Bo żeby była jasność: w sprawach gazowych racje są podzielone. Ukraina nie jest święta i wiele z pretensji Rosjan ma uzasadnienie. Tak więc transparentność stosunków gazowych i unijny audyt dają szansę, że zimą nie będziemy mieli kolejnych kryzysów gazowych. Powtarzam: tylko szansę. Ale dziś dobre i to.