Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Mróz nie przyjdzie

Kurs franka nie zostanie „zamrożony”, ale za to banki mają uczciwie zaakceptować ujemne stopy procentowe

INSADCO Photography / Alamy / BEW
Dla rządu podjęcie jakiejkolwiek decyzji dotyczącej franka obarczone jest dużym ryzykiem – zwłaszcza politycznym.

Z przeprowadzanych na gorąco sondaży i ankiet wynika, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Zdecydowana większość spłacających kredyty we frankach oczekuje od banków i państwa pewnej formy pomocy, a cała reszta Polaków jest raczej przeciwna specjalnemu traktowaniu tej jednej grupy.

To ogromny kłopot dla rządzącej Platformy. Z jednej strony tzw. frankowicze to w dużej mierze właśnie jej elektorat – osoby lepiej wykształcone, przyzwoicie zarabiające, które zaciągnęły pożyczki na zakup często dużych mieszkań czy budowę domów. Oni oczekują od partii, na którą głosowali, pomocy. A przynajmniej deklaracji, że jeśli wpadną w spiralę zadłużenia, politycy wyciągną do nich rękę.

Z drugiej strony ogromna większość Polaków kredytów we frankach nie spłaca i niechętnie patrzyłaby na przywileje dla tej grupy. To również mogłoby zaszkodzić notowaniom Platformy. Jak wybrnąć z tej trudnej sytuacji?

Na razie strategia jest jasna – uspokajamy, czekamy i zachęcamy banki do wykonania przyjaznego gestu. Na razie ma nim być deklaracja, że wszystkie instytucje finansowe zaakceptują ujemne stopy rynkowe dla franka i nie spróbują zaokrąglać ich do zera. W ten sposób wzrost raty z powodu silnego franka zostanie choć trochę zrekompensowany niższym oprocentowaniem kredytów.

W zasadzie taka postawa banków powinna być oczywistością. Ale okazało się, że niektóre z nich, zwłaszcza te z dużym udziałem kredytów frankowych w swoim portfelu, próbują oszukiwać klientów. Bo tak trzeba nazwać wprowadzanie do umów, zresztą jednostronnie, zastrzeżeń o nieuwzględnianiu ujemnych stóp. To smutne, że potrzeba silnego głosu NBP i polityków, żeby banki przekonać do uczciwego traktowania klientów.

Na razie natomiast kurs franka „zamrożony” nie będzie, co zresztą miałoby trudne do przewidzenia konsekwencje. Bo czy i kiedy ten kurs miałby zostać odmrożony? I kto pokryłby straty banków z tego tytułu? Zapewne wszyscy inni klienci, bo przecież banki są instytucjami nastawionymi na zysk – jak największy zresztą – ze swojej działalności.

Komitet Stabilności Finansowej, który we wtorek radził nad silnym frankiem, ma nadzieję, że burza szybko ucichnie. A nie pierwsza zresztą podwyżka rat nie doprowadzi w Polsce do chaosu węgierskiego, gdzie 20-25 proc. walutowych kredytów było zagrożonych.

Idealny dla polityków scenariusz jest taki, że choć wielu kredytobiorców wyższe raty zabolą, to mimo wszystko dadzą radę je regulować. Zwłaszcza że mamy równocześnie deflację, wyraźnie w ostatnich miesiącach staniało paliwo, a według świeżych danych GUS wzrost płac okazał się w grudniu całkiem przyzwoity.

Czy tak się stanie? Wszystko zależy od tego, czy to już apogeum siły franka, czy też ta waluta ma jeszcze w zanadrzu jakąś przykrą niespodziankę.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną