Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Grecki poker

Grecja prosi strefę euro o pomoc. Ale próbuje zmieniać zasady

Premier Grecji Alexis Cipras oraz przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker, luty 2015. Premier Grecji Alexis Cipras oraz przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude Juncker, luty 2015. Alexis Cipras / Twitter
Nowy premier Grecji prowadzi ryzykowną grę – chce dostać od Europy kolejną pomoc, ale sprzedać ją swoim obywatelom jako nowy początek. Czasu ma coraz mniej.

Alexis Cipras doskonale wie, że bez pomocy międzynarodowej jego kraj zbankrutuje i pogrąży się w kompletnym chaosie, który zapewne szybko przepędzi go z fotela premiera. Zwłaszcza że wszystkie zyski z ogromnych wyrzeczeń Greków w ostatnich latach zostały prawdopodobnie już zmarnowane.

Z Aten nie ma aktualnych, wiarygodnych danych gospodarczych, ale okres wyborczy spowodował ponoć drastyczny spadek przychodów z podatków. A teraz cały kraj wstrzymał oddech, więc gospodarka nie funkcjonuje na normalnych zasadach. Do tego pogłębia się ucieczka kapitału z greckich banków za granicę. Prognozy niezłego wzrostu gospodarczego w tym roku można wyrzucić do kosza.

Grecy negocjują ostro z resztą strefy euro. Ale robią to przede wszystkim na użytek wewnętrzny. Chcą dodatkowych kredytów, lecz nie godzą się, by były one prostym przedłużeniem poprzedniej pomocy, którą nową rząd obarczył winą za całe zło. Grecja chce zatem półrocznej kroplówki finansowej – lecz na nowych, dość niejasnych zasadach. Te pieniądze nie mogą przeszkodzić w realizowaniu polityki Ciprasa, która w dużej mierze skład się na razie z cofania cięć. Czyli odwracania zmian, które wymogły dotychczasowe pożyczki.

Zwolnieni urzędnicy mają znów dostać pracę, pensja minimalna będzie wracała do poprzedniego poziomu, długi najuboższych zostaną umorzone, dodatkowe podatki od nieruchomości anulowane, najniższe emerytury podwyższone a prywatyzacja zatrzymana. Takim zmianom można by tylko przyklasnąć, gdyby Grecy mieli na nie pieniądze.

Jednak nie mają i nie bardzo wiedzą, skąd je wziąć, bo próba obciążenia najbogatszych raczej się nie powiedzie. Oni już dawno swój majątek w dużej mierze wyprowadzili z Grecji, a w tamtejszym bankach zostały głównie oszczędności zwykłych ludzi. To oni znaczną część z nich by stracili, gdyby Grecja wyszła ze strefy euro, więc nowy rząd za wszelką cenę chce takiej sytuacji uniknąć.

Teraz wszystko zależy od tego, czy greccy politycy i reszta strefy euro znajdą kompromis, który obie strony będą w stanie sprzedać jako swój sukces. Grecy, bo dostaną zgodę przynajmniej na częściowe zwiększenie wydatków socjalnych. A reszta państw (zwłaszcza Niemcy!), bo ogłosi uniknięcie katastrofy dzięki dobrej woli i kontynuację niezbędnych dla Grecji reform. Pierwsze sygnały nie są optymistyczne, bo Berlin już dał do zrozumienia, że grecka propozycja mu się nie podoba.

Jednak nawet jeśli do porozumienia dojdzie, da ono tylko kilka miesięcy czasu i nie rozwiąże wcale ogromnych problemów. Nie poznamy też wciąż odpowiedzi na pytanie, czy Grecja zostaje w strefie euro na stałe, czy tylko tymczasowo.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi - nowy Pomocnik Historyczny POLITYKI

24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny POLITYKI „Dzieje polskiej wsi”.

(red.)
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną