Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Rada Dialogu Społecznego będzie sukcesem – ale tylko dla głównych grup interesu

KPRM / Flickr CC by 2.0
Rada zastąpi Komisję Trójstronną, ale nie zmienia w zasadzie nic. Pokazuje za to, że władzy wciąż nie interesuje zdanie obywateli w sprawie różnych problemów społecznych.

Rada Dialogu Społecznego będzie sukcesem. Z prostego powodu: ponieważ zarówno związki zawodowe, pracodawcy, jak i rząd go potrzebują. Partnerzy społeczni dogadali się i zaprezentowali projekt rządowi i prezydentowi.

Władza wysłuchała ich postulatów, wynegocjowała warunki i teraz chce wcielić ich propozycje w życie. Po co? By związki zawodowe, które od czerwca 2013 r. nie spotykają się z rządem i pracodawcami, wreszcie usiadły do rozmów. Każdy na tym projekcie skorzysta.

Pracodawcy zostali pośrednikami między dwiema zwaśnionymi stronami i dzięki temu mogą jeszcze raz podkreślić, jak ważną rolę organizacje zrzeszające firmy ogrywają w polskiej demokracji. Pracodawcy także przeszli kilka finansowo lat, bo członkowie organizacji nie płacili składek na czas. Dzisiaj znowu mogą mówić, że uczestniczą w ważnym procesie stanowienia prawa.

Po zaprezentowaniu projektu na początku kwietnia związkowcy będą mogli powiedzieć, że udało im się przewalczyć zmiany ważne dla ich organizacji. Ale to wcale nie oznacza, że protesty w poszczególnych branżach ucichną.

Centrale NSZZ „Solidarność”, OPZZ i Forum Związków Zawodowych muszą udowodnić przed swoim wewnętrznym aktywem, że udaje im się coś załatwić w Warszawie, bo od kilku lat ich wpływ na politykę był bardzo ograniczony.

Co zmieni ustawa?

Przewodniczący Rady Dialogu Społecznego będzie wybierany na roczną kadencję rotacyjnie – po kolei przez każdą ze stron dialogu.

Członkowie Rady będą powoływani nie tak, jak dotychczas – przez premiera – ale przez prezydenta. Czyli tak samo jak w przypadku członków rządu, premiera czy osób szefujących niektórym urzędom centralnym. Prezydent będzie miał teraz pieczę nad dialogiem społecznym, co będzie z kolei jego sukcesem, i to ogłoszonym na miesiąc przed wyborami.

W odróżnieniu od Komisji Trójstronnej Rada Dialogu Społecznego uzyska quasi-inicjatywę ustawodawczą. Pracodawcy i związkowcy będą mogli proponować rządowi projekty ustaw, które będą musiały trafić na posiedzenie Rady Ministrów. Odrzucenie takiego aktu będzie musiało być uzasadnione w ciągu dwóch miesięcy. Ponadto pracodawcy i związkowcy będą mogli kierować do Sądu Najwyższego wnioski o rozstrzygnięcie wątpliwości w interpretacji przepisów dotyczących spójności społecznej i konkurencyjności gospodarki.

Istotną zmianą dla partnerów społecznych będzie powołanie Biura Rady Dialogu Społecznego, które będzie miało własną linię w budżecie państwa. Oznacza to, że związkowcy i pracodawcy w zasadzie dowolnie będą mogli wydawać środki na ekspertyzy dla zaprzyjaźnionych organizacji i ekspertów.

Pozostałe zapisy się nie zmienią i ustawa jest tak naprawdę kopią tej o Komisji Trójstronnej. Członkowie Rady reprezentującej stronę społeczną będą dostawać, tak jak wcześniej, pieniądze za każde posiedzenie, np. przewodniczący będzie otrzymywał 85 proc. średniej krajowej, czyli przeszło trzy tysiące złotych brutto.

Rządowy klub dyskusyjny

Dialog społeczny to nadal tylko PKPP Lewiatan, Business Centre Club, Związek Rzemiosła Polskiego, Pracodawcy RP, Forum Związków Zawodowych, OPZZ i NSZZ „Solidarność”.

Organizacje pozarządowe, m.in. Fundacja Batorego, zaprotestowały w sprawie niejawności procesu legislacyjnego ustawy o Radzie. Aktywiści żywo interesują się tymi zmianami, bo mogłyby one oznaczać wciągnięcie także ich w orbitę obowiązkowego konsultowania aktów prawnych i debatowanie z przedstawicielami rządu. Tak się jednak nie stanie.

Organizacje pozarządowe mają swoją Radę ds. Pożytku Publicznego przy Ministrze Pracy, ale spotyka się ona raz na kwartał i uczestnicy jej prac nie są w stanie wskazać jej bezpośrednich sukcesów. Ich wpływ na prawo jest praktycznie taki sam jak przeciętnego Kowalskiego piszącego uwagi do projektów ustaw.

W Radzie Dialogu Społecznego nie będzie także żadnej organizacji reprezentującej np. pracujących na umowach o dzieło czy samozatrudnionych. Związkowcy to tylko ci na umowach o pracę. Organizacje pracodawców to korporacje, a nie mikroprzedsiębiorstwa.

Dialog społeczny w Polsce nie oznacza dialogu obywatelskiego, czyli kontaktu władzy z szerokim gronem partnerów z różnych środowisk. Dialog społeczny jest klubem dyskusyjnym z własnym funduszem dla wybranych grup społecznych zrzeszonych w kilku organizacjach, które będą walczyć o utrzymanie swojego uprzywilejowanego statusu.

Niezadowolenie korespondencyjne

Organizacje pozarządowe mogą się oburzać, ale ich emocje nie mają sensu, bo Rada Dialogu będzie sukcesem dla najważniejszych lobby. Projekt będzie konsultowany społecznie, więc swoje niezadowolenie będzie można wyrazić listownie, tak samo jak w przypadku wielu innych projektów, które przechodzą przez rząd.

Dopóki władza na serio nie będzie ciekawa tego, co mają do powiedzenia obywatele w sprawie różnych problemów społecznych, dopóty będą istnieć instytucje fasadowe, takie jak Rada Dialogu Społecznego. Nie widać na razie szans, by to się miało jakkolwiek zmienić.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną