Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Silnemu się nie odmawia

Polska współzałożycielem „chińskiego” banku inwestycyjnego

Podpisanie memorandum w sprawie powołania AIIB, Pekin, 24 października 2014. Podpisanie memorandum w sprawie powołania AIIB, Pekin, 24 października 2014. AIIB / mat. pr.
O Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) pierwszy raz usłyszeliśmy w ubiegłym roku. Miał być inicjatywą regionalną, ale dość szybko zmienił się w światową, stosowną do rangi inicjatora – czyli Chin.

Kapitał założycielski AIIB (50 mld dolarów) Chińczycy mogliby sami wyjąć z tylnej kieszeni. Taka kasa to u nich idzie na waciki. Od lat mają gigantyczne nadwyżki handlowe i wielkie rezerwy środków.

Ale uznali, że nowy bank, który ma zająć się finansowaniem przede wszystkim inwestycji infrastrukturalnych w Azji, warto wykorzystać do czegoś więcej. Konkretnie do umocnienia własnej pozycji w regionie. 

Do udziału w przedsięwzięciu zaproszono wszystkie zainteresowane kraje. A odzew, jak łatwo było przewidzieć, okazał się silny. Na liście potencjalnych udziałowców (nie licząc niemal wszystkich dużych państw Azji) znalazły się m.in. Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Szwajcaria, Australia, Izrael i wielu innych. W sumie ponad 50 państw.

Bez outsiderów

Na tym etapie (czyli organizacyjnym, bank ma rozpocząć działalność w przyszłym roku) w aż tylu krajach uznano, że jeśli chce się dalej robić poważne interesy w Azji, to takiej inicjatywy nie sposób lekceważyć.

Owszem, Chińczycy od dawna zalewają świat swoimi tanimi produktami, ale jednocześnie są gigantycznym odbiorcą urządzeń przemysłowych, linii technologicznych, najwyższej jakości towarów konsumpcyjnych. I co najważniejsze nieźle płacą. To rynek niemal bez dna, ważny dla producentów maszyn, ale też firm budujących drogi, tamy, obiekty energetyczne. 

Inne kraje Azji też są ciągle na dorobku. Nowy bank – być może – stanie się wygodną furtką, przez którą firmom drogowym, budowlanym i innym wykonawcom będzie łatwiej dostać się do Państwa Środka i nie tylko. Słysząc o tym projekcie nikt więc nie chce wystąpić w roli outsidera, także Polska.

Lista przywilejów

O naszym uczestnictwie w AIIB mówił wiceminister finansów Artur Radziwiłł. Nie ukrywał, że w przyszłości, gdy bank ruszy, będziemy liczyć na uprzywilejowany dostęp do projektów inwestycyjnych, a także na poprawę warunków działalności dla polskich firm w Azji.

Wszystkie szczegóły są dopiero do ustalenia, a przy tak dużej liczbie państw założycieli styczniowy termin rozruchu wydaje się bardzo ambitny. Nie wiadomo też, jak będzie wyglądała ostateczna lista członkowska.

Na razie zabraknie na niej Japonii i Stanów Zjednoczonych. Te ostatnie szczególnie sceptycznie odniosły się do pomysłu, argumentując m.in., że projekt wygląda na konkurencyjny wobec działalności Banku Światowego czy Azjatyckiego Banku Rozwoju. Martwią się też – na razie siłą rzeczy na wyrost – o standardy zarządzania.

Widać, że nowy bank traktują, tu akurat słusznie, jako potencjalne narzędzie w rozgrywce Chiny–USA o przywództwo w ustalaniu zasad gospodarczych i handlowych w Azji. Szanse na to, że zwycięzcami okażą się Amerykanie wydają się dzisiaj nikłe.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
O Polityce

Dzieje polskiej wsi. Zamów już dziś najnowszy Pomocnik Historyczny „Polityki”

Już 24 kwietnia trafi do sprzedaży najnowszy Pomocnik Historyczny „Dzieje polskiej wsi”.

Redakcja
16.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną