Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Wielka Brytania nie wyjdzie z Unii, tylko urządzi ją po swojemu

Moyan Brenn / Flickr CC by 2.0
Kampania wyborcza w Wielkiej Brytanii była zdominowana liczeniem, czy pozostanie w UE się opłaca czy nie.
OF/•

Zwycięży pewnie opcja zostania, bo koszt Brexitu – od 2,2 do 14 proc. PKB do 2030 roku jest wciąż wyższy niż koszty dostosowania do nadmiernych wymogów Brukseli. W latach 1998-2009 pochłonęły one jednak 176 mld funtów.

Te wyliczenia przynosi najnowszy raport Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych pt.: „Brexit to tylko straszenie. Wyjaśnienie brytyjskiej listy życzeń dla UE”. Autorzy uważają, że populistyczna debata o odłączeniu się od Unii Europejskiej ma miejsce, gdy – paradoksalnie – większość brytyjskich roszczeń albo już wdrożono, albo jest na to duża szansa.

Największą obawą jest oczywiście przyszłość londyńskiego City w zderzeniu z unią bankową i nowymi regulacjami projektowanymi głównie dla strefy euro. Tyle, że potencjalne wyjście z UE byłoby jeszcze gorsze – i bardziej kosztowne. Nietrudno sobie wyobrazić, że wówczas centrale wielkich banków przeniosłyby się np. do Irlandii.

Ignorowane korzyści

„Ciesząc się przywilejem wyłączenia od wspólnej waluty, Londyn skutecznie zabezpieczył swoje interesy finansowe. Dlatego unia rynków kapitałowych – projekt, który jest obecnie przedmiotem negocjacji między państwami członkowskimi, może być szczególnie korzystny dla Wielkiej Brytanii” – uważają analitycy PISM.

I podają przykłady: wpływowym komisarzem ds. stabilności finansowej, usług finansowych i unii rynków kapitałowych jest Brytyjczyk – Jonathan Hill, a siedziba EBA – Europejskiego Nadzoru Bankowego znajduje się w Londynie.

Jeszcze poprzednia Komisja Europejska zaczęła pracować nad brytyjskimi pomysłami na deregulację wspólnego rynku, tak aby integracja kosztowała mniej. Także dla obecnej Komisji jest to jeden z priorytetów, podobnie jak zwiększanie roli narodowych parlamentów.

Niezłe wskaźniki

Można tylko żałować, że do brytyjskiej opinii publicznej nie przebiły się inne rachunki – mówiące o niewątpliwych korzyściach związanych z imigracją na Wyspy.

„Brytyjski entuzjazm wobec ekspansji wspólnego rynku ma pewne ograniczenia. Najbardziej kontrowersyjną kwestią jest swobodny przepływ osób. Główne partie polityczne podkreślały tę swobodę jako wymagającą gruntownej rewizji. Wśród Brytyjczyków jest ona postrzegana jako druga najgorsza implikacja członkostwa w UE (po prawie UE jako całości). Konserwatyści winią UE za brak kontroli nad migracją i zapowiedzieli, że chcą ograniczyć imigrację w UE, jeśli zostaną wybrani ponownie” – zwracają uwagę autorzy.

Podkreślają jednocześnie, że ten wątek zaczął mieć znaczenie dopiero po 2009 roku w wyniku kryzysu gospodarczego. Można więc mieć nadzieję, że jeśli niezłe brytyjskie wskaźniki gospodarcze się utrzymają to i niechęć do imigrantów spadnie.

Źródło: obserwatorfinansowy.pl/otwarta-licencja

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyński się pozbierał, złapał cugle, zagrożenie nie minęło. Czy PiS jeszcze wróci do władzy?

Mamy już niezagrożoną demokrację, ze zwyczajowymi sporami i krytyką władzy, czy nadal obowiązuje stan nadzwyczajny? Trwa właśnie, zwłaszcza w mediach społecznościowych, debata na ten temat, a wynik wyborów samorządowych stał się ważnym argumentem.

Mariusz Janicki
09.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną