Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Biznes i medycyna

Dziwne „operacje” na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu

Maciej Macierzyński/Reporter, East News
Na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu, pięć lat po odwołaniu poprzedniego rektora, znów dzieją się rzeczy dziwne.
Wrocław, Uniwersytecki Szpital Kliniczny przy ul. Borowskiej.Mieczysław Michalak/Agencja Gazeta Wrocław, Uniwersytecki Szpital Kliniczny przy ul. Borowskiej.

O jednym ze szpitali uczelnianych – Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym – jest teraz głośno za sprawą omyłkowego usunięcia pacjentowi zdrowej nerki i późniejszych prób ratowania mu życia poprzez oszczędne wycięcie guza z drugiej. Operacja się udała, ale w tej sytuacji trudno nazwać ją sukcesem. Pięć lat temu głośno było o całej wrocławskiej akademii medycznej. Opisywaliśmy wtedy („Akademia tego i owego”, POLITYKA 45/10) poprzedniego rektora – plagiatora, a także splot afer, intryg, wojen podjazdowych, które w końcu doprowadziły do nałożenia kary na uczelnię: zakazu prowadzenia habilitacji przez trzy lata. Rektor Ryszard Andrzejak został odwołany, zastąpił go dotychczasowy prorektor prof. Marek Ziętek. Ale po latach w szpitalach uniwersyteckich wciąż źle się dzieje. Dyrektorzy zakładają prywatne firmy medyczne, żerujące finansowo na publicznych klinikach. Sam rektor – przełożony dyrektorów – lekką ręką odstępuje majątek uczelni prywatnej spółce.

Dyrektor pierwszego z uniwersyteckich szpitali, tego od nerki, Piotr Pobrotyn (lekarz, lat 42, miłośnik motorów, zwłaszcza marki Harley-Davidson), nadal piastuje tę funkcję, choć przed pięciu laty oburzenie wywoływał fakt, że jego żona, dentystka, wynajmowała w akademickiej klinice pomieszczenie na prywatny gabinet stomatologiczny. Na co pozwalać miał skompromitowany plagiatem odwołany rektor. Na stanowisku dyrektora Pobrotyn jest od 2006 r.

Rzutki biznesmen. Z jednego gabinetu dentystycznego przez te lata stworzył całe imperium medyczne. Sieć spółek (m.in. Citodent Centrum Stomatologiczne, Citodent Rodzinny, Camea Instytut Medycyny Estetycznej, Perfect Dent), należących do dyrektora i jego żony, kontraktuje usługi z NFZ. Na takie same usługi podpisuje z NFZ umowy szpital kierowany przez dyrektora. Kontrakt na stomatologię Citodentu w tym roku to ponad 3 mln zł, o pół miliona więcej, niż udało się zakontraktować Akademickiej Poliklinice Stomatologicznej. Niby wszystko zgodnie z prawem: ustawa o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne nie wymienia dyrektorów akademickich szpitali. Ale w tym przypadku chodzi o bezpośrednią konkurencję. Oferty składane przez placówki lecznicze są tajne. Wiedza o tym, co zaproponowała funduszowi konkurencja, jest bezcenna.

Rektor Ziętek zasłania się argumentem, że zgodę na prowadzenie spółek wydał jego poprzednik na tym stanowisku – ów odwołany. Dodaje też, że żadna z firm nie konkurowała bezpośrednio z placówkami uczelnianymi, zatem nie ma konfliktu interesów. Ależ właśnie jest – przekonywał w liście otwartym prof. dr hab. Andrzej Boznański, kierownik Kliniki Pediatrii, Alergologii i Kardiologii w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 1 (czyli tym drugim szpitalu Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu), członek senatu uczelni: „Jak inaczej można odbierać prowadzenie takiej działalności we własnej spółce, udzielającej świadczeń medycznych dla pacjentów szpitala, którym świadczeniodawca kieruje? Co więcej, w spółce tej są zatrudnieni lekarze będący podwładnymi dyrektora Pobrotyna”. Za takie wypowiedzi profesor ma teraz sprawy w sądzie o zniesławienie. Już na sali sądowej dyrektor zapewniał, że nie negocjował osobiście kontraktów z NFZ. Ale w styczniu i lutym tego roku pozbył się swoich udziałów w większości spółek – na rzecz Aleksandra Furtaka. Portal prześwietl.forbes.pl podaje, że dyrektor był zaangażowany w 15 firmach. Obecnie już tylko w pięciu. Interesów pilnuje żona Joanna Furtak-Pobrotyn.

Mistrz i uczeń

Drugim szpitalem wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego kieruje 35-letni socjolog Piotr Nowicki, jednocześnie asystent Katedry Zdrowia Publicznego tej uczelni. Kieruje dopiero od trzech lat, ale także nie jest nowym człowiekiem na uczelni. Wcześniej przez sześć lat był zastępcą dyrektora Pobrotyna, a przez kolejne dwa łączył stanowisko dyrektora w jednym szpitalu i zastępcy w drugim. Od Pobrotyna uczył się zarządzania szpitalem i to z nim stawiał pierwsze kroki w prywatnym biznesie. Między innymi w sp. z o.o. Konsylium (Profesorskie Centrum Medyczne OPTIMUM). Nowicki był wiceprezesem, Pobrotyn członkiem rady nadzorczej. Jednym z udziałowców – prof. Romuald Zdrojowy, od 2011 r. prorektor ds. klinicznych uniwersytetu (a poza tym ordynator Kliniki Urologii i Onkologii Urologicznej w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym, dziś często obecny w wiadomościach z racji niefortunnego zabiegu na nerce).

Spółka stała się głośna za sprawą zarządzenia dyrekcji Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 (tego, którym dziś zarządza dyr. Nowicki), by kierować pacjentów na konsultacje laryngologiczne i badania krtani do Konsylium zamiast – jak dotychczas – do Akademickiego Szpitala Klinicznego (dziś USK, zarządzany przez Piotra Pobrotyna). Badania, kontraktowane przez NFZ, dla pacjentów były nieodpłatne, ale zarabiała na nich prywatna przychodnia dyrektorów i profesorów, a nie uniwersytecki szpital.

Prezesem Konsylium był Marek Girek, absolwent Wydziału Lekarskiego wrocławskiej uczelni, asystent w Katedrze Zdrowia Publicznego, kierowanej przez prof. Andrzeja Fala. Ze swoim uczelnianym szefem i z dyrektorem Piotrem Nowickim asystent Girek spotkał się jako prezes w innej spółce, ECTIZ ITmed, która jest jednym z udziałowców Konsylium, gdzie zresztą także fotel prezesa przypadł młodemu lekarzowi. Potem stała się rzecz dziwna. Marek Girek spłacił pozostałych udziałowców (m.in. prof. Fala i dyr. Nowickiego), co kosztowało go prawie 400 tys. zł, i niemal natychmiast odsprzedał wszystkie udziały w spółce (także swoje) córce rektora Annie Ziętek-Fideckiej za symboliczną złotówkę. Mógł sobie pozwolić na gest wart pół miliona, bo już wkrótce stał się bardzo bogaty. Córka rektora zresztą nie ma już tych udziałów, sprzedała je Iwonie Kołowacik, byłej specjalistce ds. informatyzacji w MSW, którą od kilku lat łączy z Markiem Girkiem biznesowa współpraca.

Asystent Girek to jedna z kluczowych postaci we wrocławskim okołoakademickim biznesie. Założył spółkę ITmed (nazwa myląco podobna do powstałej wcześniej ECTIZ ITmed), która zaledwie po miesiącu od powstania została udziałowcem (jedna trzecia udziałów) Wrocławskiego Medycznego Parku Naukowo-Technologicznego (później zmienił nazwę na Data Techno Park). To wielkie informatyczne przedsięwzięcie, w którym Uniwersytet Medyczny miał wtedy większościowy pakiet (dwie trzecie), a gmina Wrocław ok. 6 proc. Powołane zostało do stworzenia centrum przetwarzania danych, gigantycznej serwerowni (jednej z największych w Europie), która ma, w założeniach, przechowywać dokumentację medyczną wszystkich Polaków. I być może także inne dane. Pojemność serwerów liczona jest w petabajtach. Prezesem spółki był wówczas Wojciech Homola, lekarz ginekolog, kolega ze studiów Girka, także pracownik wrocławskiej uczelni. Kiedy do informatycznego parku wszedł Girek, to on został prezesem, a Homola członkiem zarządu. Ale podobno nie zakłóciło to ich przyjaźni.

Asystent milionerem

Uczelnia miała zatem większościowy pakiet we flagowej w regionie dolnośląskim inwestycji, która w niedalekiej przyszłości mogła stać się bardzo dochodowa. We Wrocławiu głośno było o tym, że dostanie dofinansowanie na stworzenie serwerowni (koszt inwestycji szacowano na ok. 200 mln zł) – lobbowali za tym w Warszawie czołowi politycy wrocławscy, m.in. Jacek Protasiewicz i Michał Jaros z PO. Ale nikt im nie robił z tego zarzutów. W końcu przedsięwzięcie firmowała znamienita uczelnia. I nagle, w grudniu 2013 r., na nadzwyczajnym zgromadzeniu wspólników spółki Data Techno Park, Uniwersytet Medyczny umorzył część swoich udziałów na rzecz Data Techno Parku. W zamian uczelnia miała otrzymać wynagrodzenie: 5 mln 200 tys. zł płatne w pięciu nieoprocentowanych i nieindeksowanych ratach w ciągu pięciu lat.

Obecny na zgromadzeniu przedstawiciel gminy Wrocław, mniejszościowego wówczas udziałowca DTP, uznał, że przyjęte postanowienie godzi w interesy Spółki Data Techno Park, a ponadto jest sprzeczne z ustawą. Przedstawiciele uczelni zapewnili, że do podjęcia takiej uchwały nie jest potrzebna zgoda ministra skarbu. Tymczasem ustawa o szkolnictwie wyższym stanowi, że rozporządzanie przez uczelnię publiczną jej majątkiem wymaga zgody tego ministra w przypadkach, gdy wartość rynkowa przekracza równowartość 250 tys. euro.

Decyzję o rezygnacji z większościowego pakietu podjął w imieniu uczelni rektor Ziętek, nie przedstawiając jej nawet senatowi do dyskusji. Do tego wynagrodzenie w wysokości 5 mln 200 tys. zł wydaje się być śmiesznie niskie, biorąc pod uwagę skalę inwestycji. Tyle lub dwa razy tyle warta jest nieruchomość, jaką uczelnia wniosła w aporcie do DTP – zabytkowa piękna willa, właściwie pałacyk, położony w centrum Wrocławia w Parku Południowym. – Spółka Data Techno Park sp. z o.o. znajdowała się w bardzo trudnej sytuacji finansowej – wyjaśnia dziś rektor Ziętek. – Jedynym podmiotem zdolnym wówczas do zapewnienia finansowania był wspólnik, spółka ITMED sp. z o.o. Brak takiego wsparcia wiązałby się z koniecznością przerwania realizacji projektu.

Jednak zaledwie tydzień po zmianie struktury właścicielskiej (ITmed – 65,5 proc. udziałów, notarialnie objętych przez Marka Girka, a uczelnia – 29,2 proc.) spółka Data Techno Park otrzymała 131 mln zł z publicznych środków na utworzenie ogólnopolskiego ośrodka innowacji i transferu technologii w zakresie e-zdrowia. Rok później (w trakcie tego roku powstało Medyczne Centrum Przetwarzania Danych) ITmed został przejęty przez firmę CUBE ITG. Za udziały w Data Techno Parku (bo to jedyny stan posiadania spółki Marka Girka) CUBE ITG zapłacił ITmed 8,2 mln zł. Oprócz tego sprzedający otrzyma (do 31 grudnia 2015 r.) 755 tys. udziałów w CUBE ITG o wartości 5 zł każdy.

Wygląda na to, że Marek Girek zrobił interes życia. Ale prawdziwym wygranym jest firma CUBE ITG, której wiceprezes Witkiewicz nie ukrywa, że w ciągu roku liczy na kilka milionów dochodu.

Pytania i wątpliwości

Gmina Wrocław wycofała się z Data Techno Parku ze względu na coraz bardziej komercyjny charakter przedsięwzięcia. Zawiadomienie do CBA złożył jednak nie Urząd Miasta, lecz przewodniczący Krajowej Federacji Solidarności 80 dr Zbigniew Półtorak z wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich. Bo na uczelni wrze. Zwłaszcza że ostatecznym właścicielem DTP została spółka CUBE ITG, której wiceprezes jest rodzinnie powiązany z jednym z najznamienitszych przedstawicieli dolnośląskiej służby zdrowia. I oczywiście wszyscy o tym doskonale wiedzą. Senatorowie na ostatnim posiedzeniu wysłuchali wystąpienia prof. Mariana Nogi, od niedawna członka rady nadzorczej DTP, który przekonywał ich, że uczelnia, sprzedając udziały, zrobiła świetny interes. Nieliczni, jak prof. Andrzej Boznański czy dr hab. n. med. Jerzy Heimrath, były członek senatu, który zrezygnował z funkcji dziekana w proteście przeciwko nieprawidłowościom, jakie mają miejsce na uczelni i w szpitalach klinicznych, oczekują od rektora wyjaśnień, dlaczego tak tanio oddał majątek uczelni? – Nawet jeżeli miał prawo podjąć taką decyzję – mówi prof. Boznański – a w moim nieprawniczym rozumieniu nie miał. Ale nawet jeśli się mylę, to i tak nie rozumiem powodów, dla których rektor, widząc zakończenie ogromnej inwestycji, decyduje się bez zgody uczelni na sprzedaż pakietu większościowego za kwotę, która po roku została podwojona w kolejnej transakcji. Jak to się mówi: tylko tyle i aż tyle.

Polityka 22.2015 (3011) z dnia 26.05.2015; Rynek; s. 36
Oryginalny tytuł tekstu: "Biznes i medycyna"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną