Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Chciwość nie popłaciła

Od 1 lipca tańszy roaming w UE. Za dwa lata opłaty zupełnie znikną

Tara Moore / Getty Images
Trzeba było dekady, aby dokonać prawdziwej rewolucji, w którą na początku przecież nikt nie wierzył. Walka z koncernami telekomunikacyjnymi to być może największy sukces tak często krytykowanej brukselskiej biurokracji.

Za rok roaming w Unii Europejskiej znowu stanieje, a za dwa lata dodatkowe opłaty mają w ogóle zniknąć. Chociaż nie dla wszystkich.

Dokładnie osiem lat temu, w 2007 r., po raz pierwszy dzięki unijnym regulacjom zaczęły tanieć rozmowy i esemesy w roamingu, czyli podczas używania komórki w innym kraju członkowskim. Za dwa lata ma zakończyć się długi proces walki o swobodę korzystania z telefonu w całej Unii.

Trzeba było dekady, aby dokonać prawdziwej rewolucji, w którą na początku przecież nikt nie wierzył. Walka z koncernami telekomunikacyjnymi o coraz tańszy roaming to być może największy sukces tak często wyśmiewanej i krytykowanej brukselskiej biurokracji.

Mimo gigantycznego lobbingu ze strony potężnych koncernów i oporu wielu rządów – Komisja Europejska i Parlament Europejski krok po kroku cięły dodatkowe opłaty i są już bardzo blisko ich całkowitego wyeliminowania.

Zanim Unia postanowiła interweniować, komórki używaliśmy za granicą sporadycznie, głównie do otrzymywania esemesów, bo akurat ta usługa była bezpłatna. Często bardziej opłacało się kupować lokalne karty i dzwonić z automatów do Polski niż używać do tego własnego telefonu. Wiele osób, przerażonych opowieściami pechowców o gigantycznych rachunkach czekających na nich po powrocie, w ogóle nie włączało komórki za granicą. A ze strony koncernów telekomunikacyjnych słyszeliśmy jedno – roaming musi dużo kosztować, bo oparty jest na skomplikowanych rozliczeniach międzynarodowych. Była to oczywiście wierutna bzdura, ale żaden telekom nie chciał rozpoczynać na tym polu wojny cenowej, skoro wszystkie korzystały na kosmicznych stawkach.

Dziś roaming jest już stosunkowo tani (niespełna złotówka za minutę połączenia i ok. 30 gr za wysłanie esemesa), ale Komisja Europejska, zachęcona swoim sukcesem, postanowiła iść za ciosem i doprowadzić do całkowitej likwidacji dodatkowych opłat. W połowie 2017 r. rozmowy, esemesy, a nawet transmisja danych w ramach Unii będą rozliczane tak samo jak połączenia krajowe. Zniknie możliwość różnicowania stawek przez koncerny telekomunikacyjne, a dodatkowo za granicą będziemy mieli dostęp do minut, esemesów i megabajtów zawartych w krajowym abonamencie.

Jednak pozostanie pewien wyjątek, który ma zniechęcić klientów do tzw. trwałego roamingu. Można sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której masowo kupowano by karty SIM w krajach z najkorzystniejszymi taryfami, a następnie używano ich na stałe za granicą. To dlatego Komisja planuje wprowadzić pewne limity w korzystaniu z roamingu bez dopłat. Na razie nie wiadomo, jakie one będą ani ile wyniesie dodatkowa opłata po ich przekroczeniu. Ma jednak ona być niewielka, aby w ten sposób koncerny telekomunikacyjne nie znalazły zastępczego źródła przychodów.

Lekcja z tej dekady walki o coraz tańszy roaming jest jedna – chciwość nie zawsze popłaca. Przez długi czas nikt nie kwestionował, że roaming może łączyć się z wyższymi kosztami niż telefonowanie w rodzinnym kraju. Jednak oburzenie wywoływała skala różnic, będąca obrazą zdrowego rozsądku.

Gdyby telekomy były nieco mniej zachłanne i sensowniej ustalały opłaty roamingowe, Unia wcale nie wytoczyłaby przeciw nim najcięższych dział. Ta sytuacja przypomina trochę konflikt wokół stawek interchange w Polsce, które zostały ustawowo ścięte nie dlatego, że istniały, ale z powodu ich horrendalnej, niczym nieuzasadnionej wysokości. Koncernom telekomunikacyjnym na otarcie łez pozostaje zarabianie na klientach nieświadomych stawek roamingu poza Unią Europejską – chociażby w popularnych turystycznie krajach jak Turcja, Egipt czy Izrael. Tam opłaty nadal są kosmiczne i nie ma na razie żadnej siły, aby to zmienić.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną