Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Gdzie ta kasa?

Do kosza należy wyrzucić kolejną wyborczą obietnicę PiS. Tym razem emerytury

scrappy annie / Flickr CC by 2.0
Andrzej Duda w kampanii wyborczej zapewniał, żeby nie wierzyć, że brakuje pieniędzy na powrót do krótszego wieku emerytalnego. A Beata Szydło, kandydatka na premiera, dodawała – „wystarczy tylko dobrze rządzić”.

Wicepremier Mateusz Morawiecki ostrzega rząd, w którym jest wicepremierem, że ZUS-owi zabraknie pieniędzy na emerytury. W wariancie optymistycznym – 250 mld zł w ciągu najbliższych pięciu lat, w pesymistycznym – nawet 400 mld. Potem dziura będzie jeszcze większa.

W takiej sytuacji kolejną obietnicę wyborczą PiS trzeba wyrzucić do kosza. Nie ma więc mowy o powrocie do „starego wieku emerytalnego”, czyli 65 lat dla mężczyzn i 60 lat dla kobiet.

Wicepremier jest zszokowany, większość społeczeństwa – także. Ale nie tym, że w kasie ZUS jest dziura, bo o tym wiadomo od lat. I o tym, że będzie ona coraz większa, bo szybko przybywa osób, którym trzeba wypłacać emerytury, a ubywa młodych, z których składek się te świadczenia finansuje.

To z tego właśnie powodu w 1999 r. weszła w życie reforma emerytalna, a później trzeba ją było uzupełniać o wydłużenie wieku emerytalnego. ZUS nie ma kasy, więc musimy pracować dłużej. My to wiemy, choć niekoniecznie chcemy się z koniecznością dłuższej pracy pogodzić.

Szokuje to, że dla Prawa i Sprawiedliwości jest to wiadomość nowa, której najwyraźniej jej liderzy do tej pory nie znali. Nie czytali gazet w państwie, którego nie akceptowali. Nie uczestniczyli w dyskusjach parlamentarnych, chociaż z diet poselskich nie rezygnowali. Szokuje tym bardziej, że prezes był nawet premierem, a w tym czasie o konieczności dłuższej pracy też było wiadomo.

Żaden z polityków PiS tej konieczności nie kwestionował. Więcej, będąc przy władzy, partia ta przymierzała się nawet do likwidacji przywilejów emerytalnych i wprowadzenia tzw. emerytur pomostowych. Nagle zapanowała tam powszechna amnezja.

To przecież Andrzej Duda w kampanii wyborczej zapewniał, żeby nie wierzyć, że brakuje pieniędzy na powrót do krótszego wieku emerytalnego. Są. Damy radę. A Beata Szydło, wtedy kandydatka na premiera, dodawała – „wystarczy tylko dobrze rządzić”. I potwierdzała tę opinię już jako premier. A jej szef, były premier, nie sprostował, że to nieprawda. Bo najwyraźniej uznał, że nie ma takiej ceny, której nie warto zapłacić za powrót do władzy.

Zakpili sobie z naiwnych wyborców, którzy w te obietnice uwierzyli. A dziś udają, że o katastrofalnej sytuacji finansowej ZUS dopiero się dowiedzieli. Naiwnych, którzy i tym razem uwierzą, będzie już chyba mniej.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną