Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Kolejny delfin

Mateusz Morawiecki nowym członkiem PiS. I kolejnym delfinem Kaczyńskiego

Krzysztof Karolczyk / Agencja Gazeta
Dotychczas pozycja Morawieckiego w rządzie była niejasna. Nie jest politykiem, nie ma własnego zaplecza politycznego i własnych chodów na Nowogrodzkiej.

Gwiazda Mateusza Morawieckiego jaśnieje coraz mocniejszym światłem. Ogłosił swój plan, który jedni nazywają historycznym i przełomowym, a inni efektowną prezentacją różnych pomysłów w Powerpointcie. Plan budzi wątpliwości z wielu powodów, także dlatego, że pozycja Mateusza Morawieckiego w rządzie była dotychczas niejasna. Nie jest politykiem, nie ma własnego zaplecza politycznego i własnych chodów na ulicy Nowogrodzkiej w centrali PiS.

Niejasna jest też hierarchia i kompetencje w rządzie. Nie bardzo wiadomo, komu on podlega, a kto podlega jemu. Bo do rządzenia gospodarką rwało się wielu ministrów, bardziej doświadczonych: Piotr Gliński, Paweł Szałamacha, Dawid Jackiewicz, Krzysztof Tchórzewski, Jarosław Gowin.

Sprawa została wreszcie wyjaśniona, przynajmniej formalnie: Morawiecki został mianowany wicepremierem odpowiedzialnym za gospodarkę, przewodniczącym nowo powołanego Komitetu Rozwoju. To taka rada ministrów bis, w skład której wchodzą wszyscy szefowie resortów gospodarczych. Założenie jest takie, że ministrowie pod okiem wicepremiera będą koordynować realizację „Programu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju”, czyli właśnie programu Morawieckiego.

Życzę powodzenia wicepremierowi, ale powodzenia nie wróżę. W przeszłości były pomysły tworzenia takich minirad ministrów do spraw gospodarczych, które szybko umierały śmiercią naturalną. Najpierw zbierali się ministrowie, potem wysyłali wiceministrów, a kończyło się na dyrektorach departamentu.

Ponieważ sama pani premier jest mało decyzyjna, a ministrowie najważniejsze sprawy uzgadniają na Nowogrodzkiej, pojawia się pytanie, na ile decyzyjny będzie Morawiecki. Zapewne dlatego jednocześnie z nominacją wicepremiera na szefa Komitetu Rozwoju zapadła na Nowogrodzkiej decyzja Komitetu Politycznego o pozytywnym rozpatrzeniu wniosku Morawieckiego o przyjęcie do PiS.

Wicepremier dołączył do licznego grona Polaków, którzy w ostatnich miesiącach przejrzeli na oczy i postanowili dołączyć do szeregów prezesa Kaczyńskiego. Większość z cichą nadzieją: własnego członka chyba z pracy nie wyrzucą? Mateusz Morawiecki takiej rozterki nie ma.

Jak wróble na Nowogrodzkiej ćwierkają, jest fascynacją prezesa. Kaczyński jest zauroczony wizjami młodego bankowca, jego światowym sznytem połączony z twardym narodowym kręgosłupem. Pochodzi z rodziny pierwszego sortu, a ojciec jest wpływowym posłem w Kukiz’15, co być może ułatwi proces zjednoczenia tej partii z PiS. I jak go w tej sytuacji nie kochać?

Na dodatek Morawiecki ma umiejętność dostosowania się do każdego otoczenia. Wystarczy prześledzić jego wypowiedzi: w telewizji Trwam jest twardy i euroscpetyczny bardziej niż sam ojciec dyrektor. Na pytanie o fundusze unijne krzywi się i mówi, że dla polskiego rozwoju mają marginalne znaczenie, choć w tym czasie pracuje nad swoim programem, dla którego fundamentem są pieniądze z UE.

Na kongresie Konfederacji Pracodawców Lewiatan jest liberalny niczym sam Balcerowicz. Przemawia jak międzynarodowy bankowiec, każde zdanie faszerując angielskimi zwrotami. Chwali dokonania rządu PO, a jeśli wytyka niedociągnięcia, to zaraz przyznaje, że być może inaczej nie można było. A za chwilę udziela wywiadu, gdzie zaczyna mówić językiem Kaczyńskiego i jest twardy jak sam prezes. Zelig mógłby się od niego uczyć.

Przyjęcie go do partii jest zapewne pierwszym krokiem w partyjnej karierze. Morawiecki nie kryje, że polityka go kręci. Prezes pewnie za chwilę wprowadzi go do Komitetu Politycznego i zaczną się oficjalne fawory. Nie tylko z sympatii, ale także z wyrachowania. Kaczyński lubi rozgrywać swoich współpracowników tak, by nikt nie czuł się zbyt pewnie.

Teraz przed Morawieckim trudne chwile, bo starzy partyjni wyjadacze, kiedy zobaczą kolejnego delfina, zapewne zrobią wszystko, żeby go utopić. Już paru delfinów to przerabiało. Realizacja osobistego politycznego planu będzie więc dla Morawieckiego dużo trudniejsza niż tego gospodarczego. Da radę?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną