Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Złotówka spada, ale to jeszcze nie powód do obaw

Andrzej Bogacz / Forum
Złoty osłabił się do euro aż o 14 groszy – najmocniej wśród wszystkich walut regionu.

W zeszłym tygodniu złoty osłabił się do euro aż o 14 groszy – najmocniej wśród wszystkich walut regionu. W tym tygodniu – po krótkotrwałym umocnieniu – na rynek wróciła nerwowość i złoty znów stracił. Teraz za jedno euro musimy zapłacić najwięcej od pierwszej dekady lutego. To jednak jeszcze nie powód do obaw.

Ekonomiści i analitycy rynkowi wymieniają całą litanię przyczyn, dla których widzimy taką słabość polskiej waluty – od wiszącej nad głowami bankowców ustawy o przewalutowaniu kredytów frankowych, przez coraz to większe obawy inwestorów o stabilność polityczną i praworządność w Polsce, aż po czynniki zewnętrzne, takie jak decyzje banków centralnych w Japonii czy Stanach Zjednoczonych. Wszystkie te czynniki mają oczywiście większy lub mniejszy wpływ na wycenę kursu złotego do euro czy franka szwajcarskiego, ale głównej przyczyny tak dużych wahań upatrywałbym jeszcze w innym miejscu.

Aby zrozumieć, co się dzieje z kursami walutowymi, warto przyjrzeć im się w szerszej perspektywie. O notowaniach kursu złotego robi się bowiem głośno tylko w okresach spadków – i tak po obniżce ratingu Polski przez agencję Standard&Poor’s media i eksperci bili na alarm, podwyższając z dnia na dzień prognozy kursu euro czy franka, a pytania o to, czy będziemy płacić 5 zł za euro, były na porządku dziennym. Po tygodniu jednak – o czym niewiele osób wspomina – trend się odwrócił i złoty z marudera stał się liderem regionu. W ciągu półtora miesiąca złoty umocnił się szybko w relacji do euro, a za wspólną walutę trzeba było płacić 4,25 zł zamiast 4,45 zł pod koniec stycznia.

O czym świadczą te silne wahania kursu? Po pierwsze, fundamentalny kurs złotego, czyli zależny od twardych czynników, takich jak koniunktura, inflacja czy stopy procentowe, pozostaje stabilny i kształtuje się w przedziale 4,10–4,30 zł za euro. Po drugie, wszelkie wybicia z tego przedziału mają zwykle charakter krótkotrwały – trwają tydzień, miesiąc, czasami nawet kwartał. Po trzecie, ostatnio nasiliła się liczba czynników czasowo osłabiających kurs – obawy o kondycję chińskiej gospodarki, zmniejszona przewidywalność polityki pieniężnej w USA, obawy o wprowadzenie ustawy frankowej etc.

Po czwarte i najważniejsze, wzrosła niepewność inwestorów zagranicznych co do przyszłej polityki gospodarczej rządu. W takiej sytuacji każdy ruch w górę lub w dół jest bardzo silny, bo każdy z uczestników rynku stara się być ze swoimi decyzjami jak najbliżej pozostałych graczy. W wypadku bowiem faktycznego pogorszenia fundamentów polskiej gospodarki nieodpowiedzialną polityką rządu żaden z nich nie chciałby być ostatni ze sprzedażą złotówek. Bo jak wiadomo z inwestorskiego przysłowia – ostatni gasi światło.

W kolejnych miesiącach podwyższone wahania kursu złotego nie znikną, a mogą się nawet nasilać, bo czynników zwiększających niepewność inwestorów będzie coraz więcej. Dlatego konsumenci muszą się uzbroić w cierpliwość, nie ulegać doraźnym trendom i częściej zaglądać do kantoru, aby złapać korzystny dla siebie kurs euro czy franka.

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną