Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Wszyscy na jednego

Coraz więcej pozwów zbiorowych w sądach

Poszkodowani frankowicze są coraz bardziej skłonni kierować sprawy swoich kredytów do sądów. Także w pozwach zbiorowych. Poszkodowani frankowicze są coraz bardziej skłonni kierować sprawy swoich kredytów do sądów. Także w pozwach zbiorowych. Mariusz Gaczyński / EAST NEWS
Drżyjcie banki, firmy ubezpieczeniowe, biura turystyczne, producenci samochodów. Polacy ruszają do sądów, żeby zbiorowo walczyć o swoje prawa. Czy coś wywalczą?
Każdego roku składane są dziesiątki pozwów, w których uczestniczą tysiące osób.Jan Pietruszka/PantherMedia Każdego roku składane są dziesiątki pozwów, w których uczestniczą tysiące osób.

„Masz Volkswagena diesla? Należy Ci się nowe auto! Dołącz do nas – pozew zbiorowy” – zachęcają reklamy na popularnych stronach internetowych. Jest szansa, że dostrzegą ją właściciele volkswagenów nieświadomi, że ich samochody wyposażone są w silniki EA 189 z oprogramowaniem fałszującym wyniki analizy spalin. Auto jeździ jak jeździło, więc mogą o tym nie wiedzieć. Ale problem jest i stąd propozycja, by go wspólnie rozwiązać drogą pozwu zbiorowego.

Gdy wybuchła afera Volkswagena, doliczono się 140 tys. wadliwych aut, ale może być dużo więcej. Volkswagen prowadzi akcje wymiany oprogramowania komputerów, ale eksperci mają wątpliwości, czy będzie to skuteczne i jak odbije się na osiągach samochodów. W USA, gdzie afera się zaczęła, koncern zgodził się zrekompensować straty finansowe, a nawet wymieniać auta. Zawarł sądową ugodę na ponad 14 mld dol. W Europie zapowiedział, że tego nie zrobi. Tłumaczy, że amerykańskie przepisy są surowsze, a Amerykanie bardziej skłonni do procesowania, więc musiał ustąpić.

Jacka Świecę, warszawskiego radcę prawnego, takie zachowanie oburza. Podobnie jak bezczynność polskich władz. Dlatego postanowił zorganizować właścicieli aut i dochodzić praw na drodze pozwu zbiorowego. Tak powstało Stowarzyszenie osób poszkodowanych przez spółki koncernu Volkswagen AG, którego mecenas jest prezesem, a także STOPVW spółka z o.o., której także szefuje.

Stowarzyszenie złożyło już do sądu wniosek o zabezpieczenie roszczenia pieniężnego wysokości 10,45 mld zł. Na tyle oszacowano skalę poszkodowania wszystkich polskich użytkowników pechowych aut. Domagano się, by sąd zawczasu zajął wszystkie rachunki bankowe i nieruchomości Volkswagen Group Polska. Sąd wniosek oddalił, ale sukces medialny został osiągnięty. To ważne, bo na prawniczym rynku konkurencja nie śpi. Właścicieli volkswagenów werbuje Global Justice Network Polska, oferując im dochodzenie roszczeń. Nie śpią i inne kancelarie. – Każdego dnia zgłasza się do nas nawet kilkanaście osób. W sumie już ponad 2300 właścicieli samochodów zdecydowało się na dochodzenie roszczeń – wyjaśnia mecenas Świeca.

Cena sukcesu

Nadszedł czas na pierwszą rundę. Pozew zbiorowy przeciwko firmie Volkswagen AG złożono w warszawskim sądzie. Ogranicza się do samochodów marki VW. Pozwy dotyczące pozostałych marek z silnikami EA 189 będą składane sukcesywnie. Pojawiła się opinia, że to może być największy polski proces grupowy.

Pierwsza grupa liczy 55 osób, ale to dopiero początek. Jeśli sąd zaakceptuje postępowanie grupowe, będzie czas na powiększenie puli. – Jednym z warunków dopuszczenia do rozpoznania jest tożsamość roszczeń. Dlatego w naszym pozwie domagamy się 30 tys. zł od każdego samochodu. Na tyle biegli ocenili rynkową utratę wartości auta spowodowaną wadą. Taka jest też wycena prac związanych z przeróbką, tak by auta spełniały normy emisji spalin bez pogarszania mocy i osiągów – mówi prezes Świeca. Dodaje, że możliwa też będzie wersja wymiany samochodu na nowy, bez wad. Właściciele wadliwych samochodów powinni mieć świadomość, że w przyszłości mogą pojawić się kłopoty z dopuszczeniem aut do ruchu albo odsprzedażą.

Mimo to wielu właścicieli felernych samochodów wątpi w powodzenie procesu i uważa, że ciąganie się z Volkswagenem po sądach to strata pieniędzy. Bo pozew zbiorowy wymaga wydatków. Najpierw na profesjonalną obsługę prawną (która jest obowiązkowa), a potem na opłatę sądową. Co prawda wynosi ona tylko 2 proc. wartości roszczeń, a nie 5 proc. jak w sprawach indywidualnych, ale płacić trzeba.

Dlatego mecenas Świeca znalazł na to pewien sposób, rejestrując spółkę STOPVW. Właściciel auta podpisuje z nią umowę, cedując swoje roszczenie, a ona wszystko bierze na siebie. Jeśli wygra, podzieli się z właścicielem pieniędzmi pół na pół. To premia za sukces, czyli success fee. Stosują ją także kancelarie prawne, ale w przypadku pozwów zbiorowych ustawa ogranicza premię do najwyżej 20 proc. wygranej kwoty. Spółki ten zapis nie dotyczy. 60 proc. właścicieli aut z pechowym silnikiem, zgłaszających się do kancelarii mecenasa Świecy, wybiera opcję fifty-fifty.

W grupie raźniej

Kiedy w Polsce pojawiła się możliwość grupowego dochodzenia roszczeń, chętnych nie zabrakło. Sława amerykańskich procesów class action, w których wielkie koncerny zmuszane są do płacenia czasem nawet miliardowych odszkodowań, zrobiła swoje. Niemal natychmiast posypały się pozwy. – Wiele osób nie ma tyle energii i zdecydowania, by samemu dochodzić swych praw. Chętnie za to się przyłączy do postępowania grupowego. W grupie czują się pewniej – przekonuje Maciej Żyłka, prawnik, szef portalu internetowego pozywamy-zbiorowo.pl.

Żyłka zainwestował w portal, bo dostrzegł w nim potencjał. Odkupił go od człowieka, który stworzył serwis, by zebrać grupę do procesu przeciwko portalowi Pobieraczek, oferującemu usługę rzekomo darmowego, a w rzeczywistości płatnego udostępniania plików. Na proces zdecydowało się 600 osób. Sąd dopuścił procedurę grupowego dochodzenia roszczeń, ale potem zaczęły się schody. Okazało się, że są kłopoty z identyfikacją uczestników i stwierdzeniem, czy rzeczywiście wszyscy zapłacili Pobieraczkowi pieniądze. To częste problemy podczas takich procesów. Choć postępowanie grupowe ma uwolnić sądy od rozpatrywania dziesiątków identycznych spraw, sędziowie nie przepadają za nimi i starają się pozbyć grup.

Portal pozywamy-zbiorowo.pl to jedno z wielu miejsc w sieci udzielających porad i zachęcających do wspólnego dochodzenia roszczeń. Część została stworzona przez kancelarie prawne, które chcą w ten sposób przyciągnąć klientów, niekoniecznie do postępowań grupowych. Sam Maciej Żyłka jest prawnikiem wrocławskiej kancelarii prawa sportowego i gospodarczego Dauerman. Kancelaria prowadzi właśnie postępowanie grupowe przeciwko Polskiemu Związkowi Motorowemu.

Chodzi o ubiegłoroczne zawody żużlowe LOTTO Warsaw Speedway Grand Prix of Poland na Stadionie Narodowym, które przerwano w trakcie rozgrywek na skutek wadliwego przygotowania toru. Mimo to PZM odmówił zwrotu pieniędzy za bilety i to jest teraz przedmiotem sporu. – Niektórzy widzowie ponieśli większe straty, bo przyjechali z daleka, opłacili w Warszawie hotel. Nie mogliśmy tego uwzględnić, bo sąd mógłby uznać pozew grupowy za niedopuszczalny – wyjaśnia Maciej Żyłka. Sprawa została przyjęta do rozpoznania, trwają zapisy chętnych do dochodzenia żużlowych roszczeń.

Kiedy zapadnie wyrok? Zapewne nieprędko, bo postępowania grupowe bywają trudne i przewlekłe. Najlepszym dowodem, że od 2010 r., kiedy taka droga dochodzenia roszczeń stała się możliwa, tylko jeden proces zakończył się prawomocnym wyrokiem korzystnym dla skarżących. Kilkunastu turystów, którzy wybrali się do Kenii z Nową Itaką, pozwało biuro, bo uznali, że standard pobytu był nie taki, na jaki się umawiali. Wywalczyli zwrot kosztów wycieczki.

Choć dorobek pozwów zbiorowych jest mizerny, nie odstręcza chętnych do procesów. Skrzykują się, organizują i ruszają do sądów. Każdego roku składane są dziesiątki pozwów, w których uczestniczą tysiące osób. W dużych sprawach grupy organizują przetargi na obsługę prawną, oceniając kompetencje prawników i koszty obsługi.

To szansa dla kancelarii prawnych na tyle dużych, by poradzić sobie z obsługą większej grupy. Pozwy zbiorowe pozwalają się wypromować, a jednocześnie kilkuset złotowa zryczałtowana opłata w przypadku setek uczestników zapewnia liczące się wpływy. Nawet jeśli proces zakończy się porażką i trzeba się pożegnać z premią za sukces.

– Duże kancelarie prawne, zwłaszcza należące do międzynarodowych sieci, trzymają się od pozwów zbiorowych z daleka. Specjalizują się w obsłudze dużego biznesu, który sam bywa pozywany zbiorowo. Nawet jeśli go nie obsługują, to mają na to nadzieję, więc wolą unikać konfliktu interesów – wyjaśnia Ireneusz Walencik, szef portalu Rynek Prawniczy.

Liczba pozwów zbiorowych wzrasta. Zwłaszcza w sprawach konsumenckich, gdy pojawia się lider, który organizuje grupę. Czasem taką rolę bierze na siebie miejski rzecznik konsumentów. Internetowe fora i profile na Facebooku bardzo temu sprzyjają. – To dobry sposób dochodzenia swoich praw, zachęcamy konsumentów do korzystania z niego, choć sami pomocy im nie możemy udzielić. Ustawodawca nie dał takiego prawa organizacjom konsumenckim – ubolewa Grażyna Rokicka, prezes Stowarzyszenia Konsumentów Polskich. Pozwy składały już m.in. rodziny ofiar katastrofy katowickiej hali MTK, poszkodowani w aferze Amber Gold, pasażerowie boeinga PLL Lot, który awaryjnie lądował na Okęciu, klienci banków z kredytami frankowymi i polisolokatami czy obywatele niegodzący się na przekazanie pieniędzy OFE do ZUS, którzy zaskarżyli Skarb Państwa.

Cierpliwość wskazana

Wielu prawników podchodzi nieufnie do pozwów zbiorowych. Szybciej i skuteczniej dochodzić swoich praw indywidualnie. Adwokat Iwo Gabrysiak nie zgadza się jednak z tą opinią. Ma markę najskuteczniejszego polskiego adwokata w pozwach zbiorowych. Poprowadził do sukcesu grupę 1247 klientów mBanku zarzucających bankowi bezprawne zawyżanie kosztów kredytów poprzez manipulację oprocentowaniem. Domagali się w sumie 5 mln zł. Proces zaczął się w 2010 r., w 2014 r. zapadł prawomocny wyrok korzystny dla grupy. – Proces trwał 1400 dni. Czy to długo? – zastanawia się adwokat i odpowiada: – Wypada 1,1 dnia na uczestnika, więc chyba nie tak długo. Proszę pamiętać, że chodzi o kredyty zaciągane na 30 lat. Niestety, sprawa jeszcze się nie skończyła, bo mBank złożył skargę kasacyjną i Sąd Najwyższy nakazał ponowne rozpoznanie sprawy. Jednak adwokat nie wątpi, że sukces zostanie po stronie grupy. Prowadzi w tej chwili dwie sprawy grupowe.

Gabrysiak zaczynał proces, reprezentując dużą sieciową kancelarię, ale rozstał się z nią, gdy szefowie doszli do wniosku, że nie chcą być kojarzeni jako pogromcy banków. Dziś prowadzi własną firmę prawniczą, która wygrała właśnie przetarg na obsługę kolejnego procesu przeciw mBankowi o „odfrankowanie” kredytów.

Spraw zapewne mu nie zabraknie, bo Ministerstwo Rozwoju chce zdynamizować system postępowań grupowych i uczynić je bardziej skutecznymi. Chodzi o to, by z wyniku rozstrzygnięcia automatycznie mógł skorzystać każdy, kto spełnia kryteria członka grupy, nawet jeśli do niej nie należy. To ma skłonić pozywane firmy do ugody, bo na razie stosują metodę procesowania się na czas z nadzieją, że grupa tego nie wytrzyma.

***

Trzy kroki

Ustawa o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym dotyczy naruszeń praw konsumenckich, czynów niedozwolonych i produktów niebezpiecznych. Warunkiem jest, by roszczenia były jednego rodzaju, oparte na tej samej podstawie prawnej lub faktycznej. Pozew zbiorowy może złożyć grupa licząca co najmniej 10 osób. Musi mieć swego reprezentanta; w każdym przypadku konieczne jest korzystanie z adwokata albo radcy prawnego. Postępowanie przebiega w trzech etapach. Najpierw sąd bada, czy sprawa spełnia ustawowe wymagania, potem następuje procedura ostatecznego ustalania grupy, dopiero trzecim krokiem jest rozpoznanie meritum sporu.

Polityka 50.2016 (3089) z dnia 06.12.2016; Rynek; s. 48
Oryginalny tytuł tekstu: "Wszyscy na jednego"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną