Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Polskiej gospodarce też by się przydał trójpodział władzy

Mateusz Morawiecki Mateusz Morawiecki Adam Chelstowski / Forum
Grzechem polskiej gospodarki – i teraz, i w czasach PRL – jest przesadna swoboda w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Pouczał nas w tej sprawie nawet kanclerz Niemiec Helmut Schmidt.

Dziś najpilniejszą sprawą dla obywateli jest odpieranie zamachu rządu na niezależne sądownictwo. Ale walec PiS posuwa się na wielu drogach i chciałem podsunąć poważne wątpliwości co do rozsądku planów gospodarczych.

Jak wiadomo, Jarosław Kaczyński, jeszcze jako premier, kilkakrotnie postulował budowę w Polsce wielkiego lotniska międzynarodowego. Obecny rząd uznał to zadanie za swój priorytet. Konkretnej decyzji jeszcze nie ma, ale zamierzenia zostały wpisane do Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, a więc do programowego manifestu PiS. Ponadto Mateusz Morawiecki wypowiada się o projekcie z wielkim entuzjazmem. Któż nie chce, aby Polska stała się potęgą w lotnictwie pasażerskim? Nawet i 100 miliardów złotych nie żal, pod warunkiem, że rzeczywiście mamy linie lotnicze, które są w stanie przyciągnąć do Polski i obsłużyć 60 czy więcej milionów pasażerów – tak jak to się dzieje przy dużych ośrodkach miejskich i prężnych liniach lotniczych – we Frankfurcie, Monachium, Paryżu czy Londynie.

Wielkie plany gospodarcze, zero namysłu

Nie mam o tym wielkiego pojęcia i nigdy się tym nie zajmowałem, ale z przerażeniem wysłuchałem specjalistów, którzy ostrzegają, że kierunki rozwoju wytyczono – uwaga – zanim powstały badania opłacalności. Ostatnie badania pochodzą sprzed uruchomienia drugiego warszawskiego lotniska – w Modlinie. Czy nie lepiej najpierw policzyć, a potem snuć projekty, a nie odwrotnie?

Piszę o tym, bo uderzył mnie fragment ciekawej książki – „Modzelewski – Werblan. Polska Ludowa”. Autor, Robert Walenciak, rozmawia z tymi dwiema postaciami, które podają niezmiernie interesujące informacje i opinie o minionej epoce. W tym i o pięknych planach inwestycyjnych i myśleniu życzeniowym i ogólnie kalkulacjach gospodarczych opartych na mglistych założeniach.

Otóż pewnego dnia w 1978 r. kanclerz Niemiec, Helmut Schmidt, na marginesie jakiejś konferencji rozmawiał prywatnie z polskimi ówczesnymi posłami i niepokoił się o stan polskiej gospodarki właśnie. A pamiętamy, że wkrótce potem w PRL gospodarka się zawaliła. Schmidt słuchał polskich posłów, a potem powiedział coś takiego, w skrócie: przyczyną waszych trudności jest pewna cecha ustroju socjalistycznego – a mianowicie niesłychana swoboda podejmowania decyzji inwestycyjnych. W Niemczech – mówił Schmidt – kiedy podejmujemy decyzje inwestycyjne, muszą się dogadać trzy czynniki i to zupełnie od siebie niezależne. Pierwszy: duże koncerny. Drugi: wielkie banki. I trzeci: rząd. Rozważają sprawę sto razy i muszą się ze sobą zgodzić. Nikt nikomu nic narzucić nie może. A i tak część decyzji jest błędna! – mówił Schmidt.

A w Polsce? Jak pana Gierka ktoś namówi i pan Jaroszewicz się z tym zgodzi – to jest wielka inwestycja. Dalej Schmidt kpi w żywe oczy: Niemcy to bogaty kraj – mówi. Ale gdybym miał taką swobodę podejmowania decyzji inwestycyjnych jak w rządzący w PRL, to także w parę lat bym zrujnował ten bogaty kraj.

Boję się, że takiego trójpodziału niezależnych władz w gospodarce nie ma dziś u nas w Polsce, tak jak nie było w PRL. I chodzi nie tylko o Centralny Port Lotniczy, ale i o inne fantastyczne zamierzenia ze wspomnianej strategii rozwoju. Trzeba rozwijać kraj i trzeba marzyć. Chciałbym mieć gwarancję, że ktoś to kalkuluje. Bo analogia z trójpodziałem władzy w państwie nie skłania do optymizmu. Szybko zburzono system, którego odbudowa nie będzie oczywista.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną