Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Nowy szef Ubera ma zapobiec katastrofie. Ale nie tak prędko

O problemach Ubera mówi się coraz więcej. O problemach Ubera mówi się coraz więcej. Núcleo Editorial / Flickr CC by 2.0
Nowy prezes ma wyciągnąć firmę z bagna pozostawionego przez Travisa Kalanicka. Ale na razie przybywa mu nowych problemów.

Jeśli prezes rozpoczyna mail do pracowników firmy, z której odchodzi, od wyznania, że „boi się” nowego, bardzo ciężkiego wyzwania, to naprawdę świadczy o skali trudności jego nowego zadania. Tak napisał Dara Khosrowshahi do zatrudnionych w Expedii, największym na świecie portalu pośredniczenia w rezerwacjach turystycznych, którym kierował przez ostatnich 12 lat. Teraz stanął na czele Ubera i ma go uratować.

Khosrowshahi, urodzony w Iranie i wykształcony w Stanach menedżer, zastąpił na stanowisku Travisa Kalanicka. Współzałożyciel Ubera odszedł z firmy w czerwcu, zmuszony do rezygnacji przez udziałowców tracących cierpliwość do jego cholerycznego charakteru, tolerancji dla seksizmu i całej masy w najlepszym wypadku półlegalnych metod działania.

Według nieoficjalnych doniesień Khosrowshahi ma zarabiać ponad 200 mln dol. rocznie. Takie wynagrodzenie było konieczne, by przekonać go do objęcia stanowiska, które może wprawdzie uczynić z niego menedżera celebrytę, ale równie dobrze może skończyć się zamknięciem Ubera.

Lista zadań w Uberze

O problemach Ubera mówi się coraz więcej. Najczęściej firma kojarzy się po prostu z omijaniem prawa dotyczącego świadczenia usług przewozowych, przeciwko czemu w niektórych krajach głośno, brutalnie, a gdzie indziej raczej po cichu protestują taksówkarze. Uber broni się, że nie świadczy żadnych usług, a jedynie pośredniczy, ale to typowa wymówka dla tej firmy. „Nie robimy nic nielegalnego, tylko omijamy przestarzałe prawo”.

Zresztą nie ma w tym nic złego, trudno się nie zgodzić, że przepisy nie nadążają za nowymi technologiami. Klienci doceniają Ubera za niższe ceny, dostępność, nowoczesną aplikację i wysoki poziom bezpieczeństwa. Kierowcy krytykują za niskie stawki, ale nie da się zaprzeczyć, że Uber wielu osobom daje prostą i pozbawioną nadmiernych formalności szansę dorobienia, nie tylko zresztą w Polsce (co oczywiście wskazuje z kolei na szereg problemów z rynkiem pracy, ale to już inna sprawa).

Zarzuty o omijanie regulacji ciągną się za Uberem, ale nie są najpilniejszym problemem Khosrowshahiego. Nie są nimi też wyniki finansowe, choć firma – wyceniana na 70 mld dol., najwartościowsza niegiełdowa spółka na świecie – nigdy jeszcze nie miała zysku, a tylko w 2016 r. straciła 2,8 mld dol.

Jednak nowy prezes Ubera najpierw musi sobie poradzić z długą listą gorących kartofli, które zostawił po sobie Travis Kalanick. Choć nie za wszystkie problemy był odpowiedzialny osobiście, to umożliwiła je stworzona przez niego kultura korporacyjna. Uber w Krzemowej Dolinie ma opinię jednego z najgorszych miejsc do pracy, m.in. ze względu na agresywną konkurencję między pracownikami.

Amerykański Departament Sprawiedliwości prowadzi śledztwo w sprawie wykorzystywania przez Ubera aplikacji Greyball. Rząd oskarża firmę, że dzięki niej kierowcy mogli unikać kontroli i policji.

Uber został także pozwany w tym roku przez Waymo, spółkę stworzoną na bazie oddziału samochodów autonomicznych Google. Według pozwu Anthony Levandowski, były już kierownik prac nad samojeżdżącym pojazdem Ubera, a wcześniej pracownik Google, wykradł od byłego pracodawcy tysiące poufnych dokumentów. Sprawa jest w toku, ale prowadzący ją sędzia już ocenił, że argumenty Waymo są bardzo silne. W efekcie Uber może zostać zmuszony do zarzucenia prac nad samochodami autonomicznymi, kluczowymi dla rentowności i wyceny firmy.

Wcześniej w tym roku Uber zawarł ugodę (bez przyznania się do winy) na nieujawnioną sumę z Federalną Komisją Handlu w Stanach w sprawie zarzutów o niewłaściwe wykorzystywanie danych użytkowników. W czasie z powołaniem Khosrowhahiego zbiegła się informacja „Bloomberga” o nowym śledztwie Departamentu Sprawiedliwości w sprawie rzekomych łapówek, które Uber miał płacić zagranicznym rządom, aby omijać regulacje w tych krajach.

Do tego dochodzą liczne zarzuty o seksizm i ciche przyzwolenie na molestowanie seksualne w firmie oraz wizerunkowe straty po tym, jak ujawniono nagranie, na którym Kalanick miesza z błotem jednego z kierowców Ubera. Na tym tle najmniejszym problemem wydaje się to, że z zarządu firmy w tym roku odeszło kilka kluczowych osób – obecnie firma nie ma m.in. wiceprezesów do spraw finansowych, operacyjnych, marketingu, globalnych oraz inżynieryjnych.

Uber chce wracać do zasad

Powołanie Khosrowshahiego to jasny sygnał od rady firmy, że chce przynajmniej częściowego podporządkać Ubera regułom uczciwej gry. Firma zbudowała swoją pozycję jako tzw. market disruptor, czyli spółka robiąca coś zupełnie nowego, ale teraz trzeba ją ucywilizować.

Khosrowshahi kierował Expedią, która nie różni się fundamentalnie od Ubera. Pośrednik zbiera tysiące ofert linii lotniczych, firm wynajmujących auta, hoteli i prezentuje je klientom w atrakcyjny i korzystny cenowo sposób. Ale Expedia nigdy nie omijała prawa, a pod rządami Khosrowshahiego wykupiła m.in. Hotels.com. Jest na tyle starą i tradycyjną marką, że np. szef Ryanaira uważa ją za dinozaura rynkowego, a nie market disruptor.

Uber nie stanie się dinozaurem, ale pod wodzą nowego prezesa – mającego opinię całkowitego przeciwieństwa Kalanicka, człowieka spokojnego i analitycznego – ma wykaraskać się ze wszystkich skandali i stać normalnym uczestnikiem rynku. „Uberyzacja” ma przestać być synonimem „cwaniactwa”.

W decyzji akcjonariusza czysta etyka biznesu jest pewnie wtórna, bo głównie chodzi o zwrot z ich inwestycji. Jeśli Uber ma kiedyś zarabiać, to potrzebuje wielu rynków, przyzwoitych relacji z władzami i samochodów autonomicznych. Jeśli nadal będzie taplał się w skandalach, to nie będzie miał nic z tego.

Pytanie tylko, co na to wszystko Kalanick. Były prezes i współzałożyciel Ubera niby publicznie wyraził poparcie dla Khosrowshahiego i zapowiedział, że nie będzie się wtrącał w bieżące zarządzanie, ale przy jego usposobieniu trudno przewidzieć kolejne kroki. A Kalanick i jego stronnicy nadal mają możliwość blokowania decyzji rady nadzorczej i pośredniego wpływania na rozwój firmy.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną