W środowiskach twórców nie brakuje osób krytycznych wobec władzy. Z drugiej strony wielu twórców nie mogło wybaczyć poprzedniemu rządowi, że ten ograniczył bardzo ważny dla nich przywilej podatkowy. Walczyło zatem, żeby go odzyskać. Chodzi o kwotę, przy której można odliczyć aż 50 proc. kosztów uzyskania przychodu i dopiero od reszty zapłacić podatek. Ta zasada obowiązuje w przypadku dochodów z tytułu praw autorskich. Przy okazji budżetowych oszczędności w 2012 r. ustalono roczny limit takiego przywileju na 85 tys.
Teraz wicepremier Gliński, w porozumieniu z innym wicepremierem Morawieckim, obiecał dwukrotne zwiększenie tego limitu. To podobno zresztą nie koniec i w kolejnych latach limit może zostać jeszcze podniesiony albo w ogóle zniesiony. Wtedy twórcy mogliby wszystkie swoje przychody, bez względu na ich wysokość, rozliczać w taki preferencyjny sposób.
Rząd obraża i rozdaje pieniądze
Oczywiście artyści, ale także architekci czy dziennikarze, ze zmian powinni się ucieszyć. Pytanie tylko, czy właśnie w ten sposób rząd chce zaskarbić sobie ich przychylność? Korzystając z lepszej sytuacji budżetu, bardzo łatwo rozdaje się pieniądze. A w walce politycznej nic nie działa równie skutecznie. Warto zatem pamiętać, że prezent robi ten sam rząd, który nieustannie obraża i ośmiesza artystów czy dziennikarzy ośmielających się krytycznie wypowiadać na temat PiS.
Problem jest zresztą dużo szerszy i miliony ciężko pracujących Polaków mogą się słusznie oburzać, dlaczego jedne grupy zawodowe cieszą się specjalnymi przywilejami, a inne nie. Tym bardziej że im więcej nierówności, tym wyższe muszą być podatki dla osób, które żadnych ulg nie mają. Na tym przykładzie łatwo zrozumieć powody nierównego traktowania społeczeństwa przez polityków. Aby mieć lepiej niż inni, trzeba to sobie po prostu wywalczyć. I być dla władz użytecznym.