Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Grypa na kasie

600 zł premii za rezygnację z L4? Taką ofertę przedstawiła pracownikom Biedronka

Pracownicy Biedronki odbiorą nawet 600 zł premii w zamian za przepracowanie miesiąca bez L4. Pracownicy Biedronki odbiorą nawet 600 zł premii w zamian za przepracowanie miesiąca bez L4. PantherMedia
Pracownicy dyskontów odbiorą nawet 600 zł premii w zamian za przepracowanie miesiąca bez zwolnienia chorobowego. Czy supermarkety staną się potencjalną wylęgarnią chorób?

Dyskonty licytują się na premie dla pracowników. Netto daje 400 zł, ale rekordzistą jest warszawska Biedronka. Do pensji można tam otrzymać nawet 600 zł, ale tylko w miesiącach, w których się nie chorowało oraz nie brało wolnego dnia na żądanie. Premia nazywa się absencyjna, a zdania na temat jej zasadności są mocno podzielone.

Pieniądze w zamian za brak zwolnienia chorobowego?

Są obawy, że tak wysoka nagroda za niechorowanie spowoduje, że ekspedientki czy kasjerki nawet z grypą czy przeziębieniem będą unikały zwolnień i stawią się do pracy. Tym samym stanowiąc zagrożenie nie tylko dla kolegów z sieci, ale także klientów. Zważywszy na niewysokie pensje, obawy te mogą się okazać w pełni uzasadnione.

Druga strona medalu jest jednak taka, że w Polsce ciągle otrzymanie L4 wydaje się stosunkowo łatwe. Sami pracownicy sieci przyznają, że chętnie udają się na zwolnienie zwłaszcza w okresach dużego ruchu, na przykład przed świętami czy dniami, w których handel jest zakazany. Dla pracodawcy oznacza to spory kłopot, a dla zdrowego personelu konieczność nazbyt nieraz wyczerpującej pracy.

Premie za miesiąc bez L4 nie są w handlu niczym nowym, mają motywować do rezygnacji ze zwolnień już od dobrych kilku lat. Premie absencyjne, co prawda wynoszącą zaledwie 150 zł, wypłaca nawet Tesco. Nowe jest natomiast to, że od pewnego czasu szybko rosną.

To znak, że dyskontom coraz bardziej zaczyna brakować ludzi do pracy. Dlaczego więc właściciele po prostu nie zaczną podnosić ludziom pensji? Widocznie boją się, że mogą częściej brać zwolnienia. W przyszłym roku prawdopodobnie wejdzie w życie ustawowy zakaz handlu w co drugą niedzielę, więc pokusa, aby w bardziej uciążliwe i ciężkie soboty zostać w domu, może być większa.

Reklama