Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Bitcoin na huśtawce

Dlaczego wartość bitcoina tak mocno się waha?

W okresie świątecznym wolumen handlu kryptowalutą zapewne przygaśnie, a co stanie się potem – nie wiadomo. W okresie świątecznym wolumen handlu kryptowalutą zapewne przygaśnie, a co stanie się potem – nie wiadomo. BTC Keychain / Flickr CC by 2.0
Absurdalnie wielkie i zmienne liczby stały się „nową normalnością” na rynku kryptowalut, jednak można je próbować wyjaśnić starymi prawidłami ekonomii.

W jednej z najpopularniejszych scen „Wilka z Wolf Street” Matthew McConaughey wyjaśnia początkującemu w branży Leonardo di Caprio, że nawet najwytrawniejsi inwestorzy nie mają pojęcia, czy cena akcji pójdzie „w górę, w dół, w bok czy w pieprzonym kółku”.

Jeśli była to prawda wobec tradycyjnych akcji, to wobec wartości bitcoina, najbardziej zmiennego z instrumentów finansowych, to prawda tym bardziej.

Jeszcze tydzień temu za jednego bitcoina trzeba było zapłacić niemal 20 tys. dolarów. Najpopularniejsza kryptowaluta świata kontynuowała przyspieszający wzrost wartości, który przyćmiewał niemal każdy inny instrument finansowy – w ciągu pół roku podrożała prawie ośmiokrotnie.

Ale bariery 20 tys. nie udało się przebić. Bitcoin zaczął tracić w niedzielne południe, a na koniec przedświątecznego tygodnia roboczego kosztował już tylko 12,6 tys. dolarów. To spadek o ponad jedną trzecią. Od tego czasu wartość kryptowaluty wprawdzie nieco wzrosła, do ponad 14 tys. dolarów, ale nikt nie wie, czego spodziewać się w kolejnym tygodniu.

Analitycy prześcigają się w tłumaczeniu tego spadku, ale ostatnie zmiany cen tylko potwierdzają, że nikt tak naprawdę nie ma pojęcia, jak zachowa się wartość bitcoina i czy kryptowaluty to gigantyczna bańka.

„To wszystko fugazi”

Wraz ze spadkiem wartości samego bitcoina wyparowała ponad jedna piąta światowego rynku kryptowalut. Według
„Forbesa” całkowita wycena rynkowa wszystkich tego typu środków spadła z ponad 600 miliardów dolarów do znacznie poniżej 500 miliardów. W podobnym tempie co bitcoin wartość traciły najpopularniejsze konkurencyjne kryptowaluty: ethereum i litecoin.

Te liczby najlepiej pokazują skalę całego kryptowalutowego biznesu. Zresztą widać to też po samych wahaniach bitcoina. Choć w ciągu tygodnia stracił on ponad jedną trzecią wartości, nawet w najniższym przedświątecznym dołku był wart znacznie więcej niż kiedykolwiek przed grudniem (w listopadzie bitcoin dobił do niecałych 11 tys. dolarów).

Nieprzewidywalność i zmienność kursu kryptowaluty zmieniła też optykę analityków do tego stopnia, że o zmianie wartości o 3 tys. dolarów w ciągu doby między piątkiem a sobotą mówi się jako o odbiciu, zupełnie pomijając to, że jeszcze we wrześniu 2017 roku tyle wynosiła całkowita wartość jednego bitcoina.

Te absurdalnie wielkie i zmienne liczby stały się „nową normalnością” na rynku kryptowalut, jednak można je próbować wyjaśnić starymi prawidłami ekonomii.

Niektórzy analitycy, cytowani przez „Forbesa”, próbują tłumaczyć ostatnie wahnięcia tradycyjnym prawem popytu i podaży. Wskazują, że przed świętami (nie tylko chrześcijańskimi) i nowym rokiem wielu inwestorów mogło chcieć zrealizować zyski, innych do sprzedaży bitcoinów mogła skłonić po prostu rekordowo wysoka cena. Co prawda samymi bitcoinami można płacić w coraz większej liczbie sklepów, ale to wciąż jedynie niewielki ułamek wszystkich. Dlatego część inwestorów mogła zdecydować się na wypłacenie gotówki – przy gwałtownym wzroście ceny bitcoina wystarczyło zainwestować na początku grudnia, by zarobić ponad 50 proc.

Inni zwracają uwagę, że bitcoinem można bardzo łatwo manipulować. „Bloomberg” niedawno ujawnił, że 40 proc. wszystkich jednostek tej kryptowaluty należy do zaledwie tysiąca inwestorów, którzy do tego nie są poddani regulacjom zabraniającym współpracy przy sterowaniu kursem tego aktywa. Bitcoin jest całkowicie zdecentralizowany, a więc niesterowalny na poziomie produkcji, ale – jak się okazuje – zupełnie inaczej jest na poziomie własności. Pod tym względem niewiele różni się od tradycyjnych walut – największe kraje mogą sterować kursem nie tylko poprzez drukowanie pieniędzy, ale również skupowanie rezerw należących do prywatnych inwestorów czy innych państw. A o ile w przypadku tradycyjnych walut i akcji istnieją przepisy i procedury ograniczające manipulację, to kryptowaluty są dzikim zachodem tego świata.

Na cenę bitcoina może też wpływać rosnący koszt jego produkcji, zarówno pod względem zapotrzebowania na energię elektryczną i moc obliczeniową komputerów, jak i kosztów środowiskowych związanych z tym, że bitcoiny „kopie się” głównie w opalanych węglem Chinach. Ten czynnik nie tłumaczy jednak gwałtownego spadku ceny.

Obiektywna niepewność

Te wszystkie wytłumaczenia pomagają zrozumieć zachowanie kryptowalut, ale tylko do pewnego stopnia. Wybitni ekonomiści, w tym Janis Warufakis i Warren Buffet, uważają bitcoina za bańkę (choć bronią samej technologii blockchainu), inni inwestorzy, zwłaszcza młodsi i związani ze światem IT, nadal wierzą w tę „zdecentralizowaną” kryptowalutę.

Ale jakkolwiek przekonująco mogą brzmieć niektóre prognozy czy wyjaśnienia, to bitcoin przywołuje słowa Johna Maynarda Keynesa z 1937 roku – „we simply do not know”. W okresie świątecznym wolumen handlu kryptowalutą zapewne przygaśnie, a co stanie się potem – nie wiadomo. Żadne historyczne zjawiska czy prawa wolnego rynku nie dają pewnej odpowiedzi. Bitcoin może równie dobrze wystrzelić do 20 tys. dolarów, co spaść do poniżej 10 tys. Co zresztą nie zmieni faktu, że z wyjątkiem bardzo krótkoterminowych inwestorów i tak wszyscy na tym zarobią.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama