Ubiegły rok był wyjątkowo łaskawy dla wszystkich, którzy inwestowali w akcje. Najważniejszy amerykański indeks Dow Jones wzrósł aż o 25 proc. Nasz WIG20 zwiększył się o 27 proc. Taka hossa nie była jednak wyłącznie efektem dobrej sytuacji gospodarczej – zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie. To także skutek bardzo taniego dostępu do pieniądza. Bo chociaż udało się wyjść z największego kryzysu gospodarczego od czasów Wielkiej Depresji, to banki centralne wciąż utrzymują stopy procentowe na bardzo niskim poziomie.
Inwestorzy reagują na dobrą sytuację rynku pracy: wzrost płac i liczby etatów
Jednak w tym roku pieniądz już nie będzie tak tani. Stopy mają rosnąć, a liderem tego trendu będzie amerykański bank rezerwy federalnej. Pod nowym kierownictwem, wybranym przez prezydenta Trumpa, ma zacząć przywracać normalność. Tyle tylko, że ta normalność wielu inwestorów przeraża.
Co ciekawe, wczorajsza wyprzedaż w Nowym Jorku była spowodowana nie złymi, ale dobrymi danymi dotyczącymi wzrostu płac. Im lepsze wiadomości z gospodarki, tym większe prawdopodobieństwo szybszych podwyżek stóp. A tego ci, którzy na giełdach zarabiają, wcale nie chcą.
Luzowanie ilościowe – jak zadziała niekonwencjonalne lekarstwo?
Bo inwestorzy na całym świecie przyzwyczaili się do stóp zerowych czy bardzo, bardzo niskich. Wielu boi się, że obecne ożywienie jest w rzeczywistości bardzo kruche i może się szybko skończyć bez tego dopingu w postaci bardzo taniego dostępu do pieniądza. Wkraczamy na tereny zupełnie nieznane. Udało się uniknąć powtórki z Wielkiej Depresji, ale za cenę metod wyjątkowo niekonwencjonalnych, jak słynne „luzowanie ilościowe”. Lekarstwo zadziałało, ale nie znamy jego skutków ubocznych, bo nigdy wcześniej nikt go w takiej skali nie stosował.
Duże spadki na Wall Street, w Azji i Europie – potrzebna korekta
Gdy teraz dawki lekarstwa zaczną się zmniejszać, okaże się, czy pacjent naprawdę wyzdrowiał, czy też jego choroba była tylko utajona. Stąd niepewność, której na razie nie należy mylić z paniką. Spadki na giełdach są duże, ale póki co trzeba je traktować raczej jako korektę, a nie krach. Stopy muszą rosnąć, choćby dlatego, że obecna sytuacja może łatwo doprowadzić do kolejnego kryzysu. Już dziś na wielu rynkach – nie tylko akcji, ale też na przykład nieruchomości czy kryptowalut – powstały ogromne spekulacyjne bańki. Im szybciej one pękną, tym lepiej.