Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Rumuńska gorączka złota

O co chodzi w sporze Rumunii z kanadyjską korporacją?

Rosia Montana Rosia Montana Bogdan Cristel / Forum
Kanadyjska firma Gabriel Resources wniosła pozew do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego przeciwko Rumunii na 4,4 mld dolarów. Korporacji cofnięto pozwolenie na wydobycie złota w kopalni Rosia Montana, którą kupiła 20 lat temu.

Ta sprawa to europejski precedens. Żadna korporacja nie pozwała dotąd państwa na tak wysoką kwotę. Owszem, wydobycie surowców często prowadzi do napięć na linii inwestor – państwo. Mniej więcej rok temu na ekranach polskich kin można było oglądać film „Gold” z Matthew McCoughnayem. Przedstawiał historię Kenny’ego Wellsa, który był gotów zastawić wszystko, co miał, by zacząć poszukiwania złota w Indonezji.

Problemy z rządzącą juntą wojskową i kolonialny wyzysk to jedynie tło dla historii self-made mana, jakich wiele w hollywoodzkim kinie. Wydarzenia przedstawione w filmie bazują na prawdziwej historii szybkiego wzrostu i upadku korporacji Bre-X, działającej w latach 1989–2003.

Surowce przedmiotem pożądania

Złoto to niejedyny surowiec rozbudzający wyobraźnię poszukiwaczy i zmuszający do poszukiwań w egzotycznych rejonach globu. Niestety, maksymalizacja zysków w krajach rozwijających się często prowadzi do tragedii ekologicznych. W ostatnich latach takie sytuacje miały miejsce w Brazylii, gdzie w kopalni rudy żelaza pękła tama oddzielająca toksyczne substacje, i w Salwadorze, który w ogóle zabronił wydobycia surowców na swoim terenie.

Przypadek Rosia Montana to jednak pierwsza taka sytuacja w Europie. Gabriel Resources pozwała Rumunię na podstawie bilateralnych umów, które rząd zawarł z Kanadą i Wielką Brytanią w połowie lat 90. Z tą drugą firmę łączy wyspa Jersey, położony na kanale La Manche raj podatkowy, w którym rozliczają się kanadyjscy przedsiębiorcy.

Osobliwa transformacja w Rumunii

Zaczęło się 20 lat temu. W 1997 roku Rumunia, podobnie jak Polska, przechodziła ostrą fazę transformacji ustrojowej. W przeciwieństwie do Polski czy Czechosłowacji obalenie komunizmu w Bukareszcie nie odbyło się drogą pokojową. Rozstrzelanie dzierżącego władzę od 1967 roku Nicola Ceausescu sprawiło, że stery przejął partyjny dygnitarz Iion Iliescu, który w czerwcu 1990 roku nie wahał się użyć starych metod przy tłumieniu studenckich protestów. Na strajkujący tłum zostali napuszczeni górnicy.

Osobny problem stanowił brak jakiejkolwiek dekomunizacji. W rządzie i świeżo sprywatyzowanych firmach stanowiska zajmowali byli członkowie Partii i Seciuritate, komunistycznej bezpieki. – Rumunia jest jedynym krajem bloku wschodniego, w którym po 1989 roku wyborów nie wygrała opozycja. Front Odrodzenia Narodowego, który przejął władzę po Ceausescu, przez lata zmieniał wizerunek i nazwy, ale kształt partii w dużym stopniu pozostał taki sam – mówi prof. Andrzej Dubicki, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego.

Jako typowy przykład beneficjenta komunistycznej dyktatury, który utrzymał swój status po przemianach, prof. Dubicki podaje Gigiego Becali, właściciela Steuy Bukareszt. Becali miał się dorobić na handlu zwierzętami, których mięso według reguł islamu nadaje się do spożycia. Sprzedawał owce m.in. do Jordanii. – To wymagało kontaktów z rumuńską i jordańską służbą bezpieczeństwa, inaczej nie dało się tego zrobić – dodaje profesor.

Frank Timis, jeden z założycieli Gabriel Resources, nie miał możliwości, żeby zbić taki kapitał w tamtym czasie. W latach 80. wyemigrował do Australii, co w znacznie bardziej opresyjnej niż Polska Rumunii nie było łatwe. Imał się różnych zajęć, m.in. handlem narkotykami. Niejasne są okoliczności, w jakich firma Timisa wygrała przetarg na wydobycie w Rosia Montana, jak również to, w jaki sposób biznesmen zdobył dostęp do rządowych map geologicznych. – Po upadku komunizmu byli pracownicy Ministerstwa Górnictwa nie mieli problemów ze zdobyciem zatrudnienia – komentuje Claudia Ciobanu, rumuńska dziennikarka współpracująca z brytyjskim „Guardianem”. – Ich wiedza i umiejętności przydały się w nowych, sprywatyzowanych firmach.

Kanadyjczycy w Rumunii i katastrofa ekologiczna

To Timis i jego współpracownicy namówili Kanadyjczyków do inwestycji w Rumunii. Oferta skierowana do rumuńskiego rządu wyglądała na intratną: projekt miał wykorzystać nieczynną państwową odkrywkę, zapewniając dwa tysiące miejsc pracy przez blisko 30 lat. Mieszkańcy Rosia Montana utrzymują, że byli zastraszani i zmuszani do oddania działek pod działalność kopalni.

Gabriel Resources z pewnością zwiększyłoby wydobycie (firma złożyła w tym celu podanie o przyznanie stosownych koncesji), gdyby nie wydarzenia 2000 roku. W innej rumuńskiej kopalni złota, Baia Mare, doszło do katastrofy. Pęknięcie tamy zbiornika osadowego spowodowało wyciek 100 tys. m sześc. zanieczyszczeń. Stężenie cyjanku w okolicznych rzekach przekroczyło normę 700 razy. Wyciek dostał się do Dunaju i Cisy, zatruł wodę dostępną dla ponad dwóch milionów ludzi.

Była to największa katastrofa ekologiczna w Europie po wybuchu reaktora atomowego w Czarnobylu. Prowadząca wydobycie australijska korporacja Esmeralda twierdziła wtedy, że martwe ryby w rzekach to efekt tzw. przyduchy zimowej – zmniejszonej ilości tlenu pod zamarzniętą wodą. Po katastrofie trzykrotnie próbowano przeforsować w rumuńskim parlamencie ustawę zakazującą wydobycia złota przy pomocy cyjanizacji. Za każdym razem bezskutecznie.

Kto za, kto przeciw kopalni

Pod naciskiem opinii publicznej Gabriel Resources ujawniło, jakie potencjalne skutki miałaby ich działalność w Rosia Montana. Poza rozkopaniem czterech szczytów górskich i przesiedleniem dwóch tysięcy osób firma zamierzała pozyskiwać złoto metodą właśnie cyjanizacji. Dodatkowo zagrożone byłoby dziedzictwo kulturowe regionu – zachowane do dziś rzymskie sztolnie, na terenie których znajduje się skansen. Zaprotestowało ponad 50 rumuńskich i zagranicznych organizacji porządku publicznego, Rumuńska Akademia Nauk i węgierski rząd, który nie chciał powtórki z 2000 roku.

Mimo to rząd Rumunii okazał się przychylny. Nie bez znaczenia wydają się powiązania między rządzącą partią socjaldemokratyczną (PSD) a kanadyjskim inwestorem. Na przykład firma byłego wicepremiera i ministra rozwoju Vasile Dancu, pełniącego funkcję do stycznia ubiegłego roku, została przed laty wynajęta przez Gabriel Resources do wykonania badań opinii publicznej wykazujących, że Rumuni wcale nie są przeciwni inwestycji (metodologia badań była później podważana przez niezależnych socjologów). Z kolei obecna burmistrz Bukaresztu Gabriela Firea (również PSD) była przed laty rzecznikiem prasowym firmy.

Apogeum konfliktu stanowił rok 2013, kiedy rumuński sąd anulował koncesję udzieloną Gabriel Resources. W odpowiedzi na ten ruch rząd Victora Ponty próbował przeforsować ustawę, która pozwalałaby odnowić koncesję w 30 dni. Spowodowało to masowe protesty. Na ulice Bukaresztu wyszło 30 tys. ludzi, były to największe masowe demonstracje od czasu obalenia dyktatury i jednocześnie dobry, obywatelski trening przed protestami z grudnia 2017 roku. To zatrzymało zapędy rządu. Projekt budowy kopalni ostatecznie upadł.

Proces Gabriel Resources

Ale Gabriel Resources nie zamierzał rezygnować z dalszej walki. Zaskarżył rząd Rumunii do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego przy Banku Światowym. Poniesione przez lata straty firma oszacowała na bezprecedensową kwotę 4,4 mld dol. – Sprawa przed trybunałem arbitrażowym to po prostu szantażowanie rządu suwerennego państwa. Rumunia, jak każdy inny kraj, ma prawo decydować, czy i jak chce eksploatować swoje zasoby. Zwłaszcza jeśli metody są szkodliwe dla środowiska i ludzi. Rząd musi mieć prawo i narzędzia do ich ochrony – mówi Ewa Jakubowska-Lorenz z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.

Rząd Rumunii, wiedząc, że zmienia kurs w relacjach z inwestorami z ugodowego na kolizyjny, zgłosił Rosia Montana na listę światowego dziedzictwa UNESCO (decyzja, czy zabytkowe szyby znajdą się pod ochroną organizacji, zapadnie w tym roku). – Wpisanie Rosia Montana na listę zabytków UNESCO nie musi powstrzymać Gabriel Resources. Wpis zobowiąże Rumunię do składania raportów o stanie i konserwacji obiektu, ale nie da gwarancji ochrony kopalni – dodaje Ciobanu.

Sprawa Rosia Montana jest na tyle obszerna, że prawdopodobnie będzie się toczyć przez najbliższe pięć, sześć lat. Na korzyść Rumunów wpływa fakt, że mieszkańcy okolicznych wiosek będą mogli obserwować postępowanie za pośrednictwem swoich prawników. Nie sposób dziś przewidzieć, jaki wyrok Trybunał wyda, tym bardziej że proces z powodów proceduralnych został zawieszony, a sędzia wydający wyrok ma być wymieniony. To przykład sytuacji, w której korporacja może skutecznie przeciwstawiać się wyrokom niezależnych sądów danego państwa i niechęci społeczeństwa.

Wydaje się to szczególnie ważne w świetle negocjowanej od 2013 roku umowy TTIP (Translantic Trade and Investment Parntership) między Unią Europejską a USA. TTIP ma zawierać tzw. mechanizm ISDS, który w teorii pomoże rozwiązywać spory na linii inwestor – państwo. Działa on bliźniaczo do zapisu, który pozwolił na pozew GR przeciwko Rumunii.

Przed taką ewentualnością grzmiąco ostrzegają specjaliści w całej Europie. We wrześniu 2016 roku w Berlinie przeciwko ewentualnemu wprowadzeniu umowy protestowało 80 tys ludzi. Po zwycięstwie Donalda Trumpa szansa na wdrożenie TTIP jest iluzoryczna. Ale projekt w różnych formach dyskutowany jest od 1995 roku, dlatego mało prawdopodobne, żeby kadencja multimilionera przekreśliła go raz na zawsze.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Fotoreportaże

Richard Serra: mistrz wielkiego formatu. Przegląd kultowych rzeźb

Richard Serra zmarł 26 marca. Świat stracił jednego z najważniejszych twórców rzeźby. Imponujące realizacje w przestrzeni publicznej jednak pozostaną.

Aleksander Świeszewski
13.04.2024
Reklama