Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Kto kupi jamnika?

Solaris i Pesa szukają inwestorów. Dlaczego?

Autobus Solaris Urbino Electro na targach Transexpo w Kielcach Autobus Solaris Urbino Electro na targach Transexpo w Kielcach Michał Walczak / Agencja Gazeta
Konserwatywny Solaris i ryzykująca Pesa – dwie znane polskie marki realizujące odmienne strategie rozwoju szukają inwestorów. Która jest w lepszej sytuacji?

Solaris i Pesa, dwie firmy stawiane często za przykład polskich sukcesów, szukają inwestorów. Jednak ich sytuacja jest dziś zupełnie inna.

Solaris – wiarygodny i z rekordową sprzedażą

Solaris na swoją markę pracuje od wielu lat – powoli, ale konsekwentnie. Bardzo stabilna oferta, eksport odpowiadający za ok. 70 proc. sprzedaży, wchodzenie na kolejne, coraz bardziej egzotyczne rynki i wcześniejsze od konkurentów dostrzeżenie roli elektromobilności – to cechy, dzięki którym Solaris zbudował sobie reputację firmy niezwykle wiarygodnej. Jako spółka rodzinna zarządzany był przez małżeństwo Olszewskich zawsze bardzo konserwatywnie.

W pewnym momencie postanowił, obok sprzedaży autobusów i trolejbusów, zająć się również tramwajami. Szybko jednak właściciele Solarisa zorientowali się, że to już biznes bardziej ryzykowny, a przede wszystkim wymagający sporych inwestycji. Połączyli zatem siły przy produkcji tramwajów z firmą Stadler i nie przejmowali się krytykami, którzy twierdzili, że oto polski Solaris został tak naprawdę zdegradowany do roli podwykonawcy Szwajcarów.

Czytaj także: Przejmowanie firm po rodzicach bywa problemem

Dzisiaj Solaris szuka inwestorów nie dlatego, że jest w trudnej sytuacji finansowej. To raczej kwestia sukcesji i stopniowego wycofywania się państwa Olszewskich z codziennego zarządzania firmą. Sprzedaż autobusów i trolejbusów w tym roku ma być rekordowa i zapewne przekroczy 1,4 tys. sztuk. Nic dziwnego, że chętnych do przejęcia Solarisa jest wielu.

Pesa w pułapce przetargów

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja bydgoskiej Pesy. Przez lata porównywana do Solarisa przyjęła jednak inną, dużo bardziej ryzykowną drogę rozwoju. W krótkim czasie chciała dołączyć do grona największych europejskich producentów taboru szynowego. Jednocześnie rozwijała wiele różnych produktów – od tramwajów przez pociągi regionalne po dalekobieżne. Twierdziła, że jest gotowa nawet do budowy superszybkich składów. Wszystko oczywiście samodzielnie, bez żadnych partnerów.

Niestety, Pesa przeceniła swoje możliwości, a do tego wpadła w pułapkę przetargów, gdy przewoźnicy próbowali wydać jak najszybciej unijne pieniądze do końca 2015 roku. Pesa realizowała bardzo wiele zamówień, ale po pierwsze – nie zdążyła z wieloma dostawami w terminie, a po drugie – na szalonym tempie pracy ucierpiała jakość produktów. Teraz trzeba płacić kary za opóźnienia, a klienci podchodzą do firmy nieufnie. Na przykład spółka PKP Intercity nie skorzystała z możliwości zamówienia bez przetargu kolejnych 10 składów Dart, po tym jak 20 już dostarczonych okazało się podatnych na awarie.

Pesy nadzieja w państwie

Dzisiaj Pesa potrzebuje inwestora przede wszystkim po to, żeby posprzątać bałagan i nie stracić płynności finansowej. Udało się jej otrzymać kredyt od konsorcjum banków, a teraz negocjuje z Polskim Funduszem Rozwoju (PFR). Tu nie ma kolejki chętnych zza granicy, są za to spore obawy o przyszłość. Nowy prezes obiecuje, że nie popełni błędów poprzedników i nie będzie próbował sprzedawać wszystkiego wszystkim. Pesa ma się skupić przede wszystkim na tramwajach, które najlepiej jej dotąd wychodziły, oraz na realizacji ogromnego kontraktu z Deutsche Bahn. Nadzieję na rozwój pokłada tak naprawdę w pomocy państwa. Być może PFR połączy Pesę z poznańskimi zakładami Cegielskiego oraz nowosądeckim Newagiem i w ten sposób stworzy „narodowego czempiona”.

Czy Pesa się wykolei?

Solaris – upaństwowić czy sprzedać obcym?

Także udziałami w Solarisie PFR może być zainteresowany, bo przecież rząd chce budować polski autobus elektryczny. Jednak właściciele Solarisa mają spore pole manewru, skoro są w dużo bardziej komfortowej sytuacji niż menedżerowie Pesy, do których dotąd należały bydgoskie zakłady. Solaris to przykład godny naśladowania dla wszystkich rodzimych firm marzących o podbijaniu świata. W biznesie lepiej jednak mierzyć „zamiar podług sił” niż „siłę na zamiary”. Szkoda tylko, że nie widać polskich, prywatnych inwestorów, którzy mogliby Solarisa przejąć, zapewnić mu dalszy rozwój oraz kontynuować mądrą strategię Krzysztofa i Solange Olszewskich. Pojawia się zatem mało atrakcyjny wybór: upaństwowić czy sprzedać obcym?

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną