Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Dyktator z laptopem

Tomasz Czechowicz: Dyktator z laptopem

Fot.  poolski, Flickr, CC by SA Fot. poolski, Flickr, CC by SA
Na Internecie i nowoczesnych technologiach naprawdę można zbić fortunę. Udowodnił to Tomasz Czechowicz, jeden z najmłodszych polskich milionerów. Kilka razy wyleciał z siodła, ale nigdy mocno się nie potłukł. A teraz mknie do przodu.

Czechowicz unika rozgłosu i błysku fleszy. Na ostatnie urodziny zaprosił najbliższych znajomych, około 30 osób. Jak na grupę najbogatszych Polaków, do której należy, to raczej skromnie. Imprezę zorganizował w swoim apartamencie (widok na Tatry) w Zakopanem. Czechowicz kocha góry. Choć dziś chętniej jeździ na trekking w Alpy lub w Andy, to wciąż jeszcze można go spotkać w Dolinie Pięciu Stawów czy na wspinaczkowej trasie „13 progów”. – Góry pozwalają się odprężyć, uczą, jak ocenić ryzyko. Za każdy fałszywy krok, błędną decyzję, można sporo zapłacić – mówi. W górach każdy jest zdany przede wszystkim na siebie. Te same zasady obowiązują w biznesie, w którym działa Czechowicz. Inwestuje w spółki nowoczesnych technologii – Internet, mobilną telekomunikację, teleinformatykę. To przedsięwzięcia wysokiego ryzyka.

W zeszłym roku po raz drugi się ożenił. O jego dyskretnym ślubie we Wrocławiu kolorowa prasa nie pisała. Obyło się bez fajerwerków. Większość Polaków w ogóle nie wie o jego istnieniu. Ale jeśli w pierwszej połowie lat 90. mieli komputer, to zapewne wyprodukowało go wrocławskie JTT. Właśnie Tomasz Czechowicz je zakładał. W apogeum rozwoju firmy co czwarty pecet w Polsce był składany z części, które sprzedawało JTT. Jeśli zaś ostatnio ktoś z państwa wykupił wakacje przez Internet, zamawiał w sieci sprzęt gospodarstwa domowego czy leki albo wysyłał esemesy na jeden z konkursów organizowanych przez stacje telewizyjne, to najpewniej korzystaliście z usług firm, w które Czechowicz teraz inwestuje.

Wyścig z Kluską

Giełdowi gracze raz z Czechowiczem tracą, a raz zarabiają. Travelplanet.pl, największe internetowe biuro podróży, od wejścia na parkiet w lipcu 2005 r. dało ponad 100 proc. zysku. Bankier.pl (od 2 miesięcy na GPW) pierwszego dnia był notowany 16 proc. wyżej niż w ofercie pierwotnej. Na parkiecie jest ciągle niezła koniunktura, więc szykowana do debiutu firma marketingu mobilnego i konkursów esemesowych One-2-One może – zdaniem analityków – zabłysnąć.

Ale inwestorzy, którzy kupili na giełdzie w 2000 r. akcje funduszu MCI, głównego przedsięwzięcia Czechowicza, spółki-matki m.in. Travelplanet, Bankiera i One-2-One, do dziś są na minusie. Bo kariera młodego biznesmena z Wrocławia, przedstawiona na podobieństwo giełdowych wykresów, wygląda jak sinusoida.

Start do niej był oczywisty i trochę ułatwiony. Ojciec Czechowicza jest pracownikiem naukowym Politechniki Wrocławskiej. Młody Tomek z zaciekawieniem oglądał uczelniane superkomputery Odra wielkości szafy na ubrania. W podstawówce uczy się programowania. Chodząc do liceum konstruuje w domu stacje dysków do popularnych wtedy komputerów Atari i Amiga. Podzespoły ściąga z Bułgarii. Partie gotowego towaru dowozi co tydzień do ówczesnej mekki – na stołeczną giełdę komputerową przy Grzybowskiej. Dziś w miejscu giełdy stoi Atrium – kompleks biurowców ze szkła i stali. Ci, którzy z łóżka polowego sprzedawali towar, dziś pracują na wysokich stanowiskach w Prokomie, Microsofcie, IBM, w Krzemowej Dolinie w USA.

W 1990 r. Czechowicz wchodzi w handel sprzętem komputerowym na skalę masową. Razem z kolegami ze studiów zakłada JTT (skrót od imion wspólników: Janusz-Tomasz-Tomasz). W 1994 r. są największą firmą informatyczną w Polsce. Ściga się z nimi założony przez Romana Kluskę Optimus z Nowego Sącza. Optimus dość szybko trafia na giełdę, a wkrótce potem, dzięki świeżej gotówce od inwestorów, zostaje liderem rynku. Czechowicz, prezes i zarazem największy akcjonariusz JTT, dla swojej firmy widzi podobną przyszłość. Albo giełda, albo inwestor strategiczny. Ale pozostali właściciele nie chcą się dzielić spółką. Ich opinie coraz bardziej się rozmijają z poglądami prezesa, który nie chce zmienić kursu. – Zbyt uparty, uważał się za guru, jego postawa powodowała konflikty – wspomina współpracownik z tamtych lat.

W maju 1998 r. Czechowicz dopina prospekt emisyjny JTT. Życiowa sinusoida sięga szczytu. Odbiera nagrody „człowieka roku”, jego nazwisko pojawia się w prasowych rankingach najbardziej wpływowych osób. I z dnia na dzień zostaje odwołany z fotela prezesa. Przeciwko niemu głosowali solidarnie pozostali właściciele. – To był wstrząs. Tego się nie spodziewał. Obawialiśmy się, jak to przyjmie – mówi jeden z bliskich znajomych.

Łowca pereł


Po JTT został mu duży pakiet założycielskich akcji i znajomość rynku od podszewki. – Ale rozkręcać kolejnej firmy, zatrudniać ludzi, przechodzić przez ból pierwszych lat istnienia już nie chciałem – mówi. Dlatego założył MCI – fundusz typu venture capital.

To właśnie takie fundusze zbudowały potęgę Doliny Krzemowej. Mają kapitał i wiedzę. A w e-biznesie działają setki firm, często stworzonych przez pasjonatów, którzy mają tylko dobry pomysł. Fundusze wyszukują więc najlepsze projekty i w nie inwestują. Wykładają pieniądze, dają know-how, a w zamian żądają udziałów w przedsięwzięciu (zazwyczaj większości). Po 5–10 latach spółkę wprowadzają na giełdę albo z zyskiem sprzedają inwestorowi. Czechowicz postanowił, że znajdzie tych, którzy najlepiej rokują wśród drobnych polskich firm internetowych.

– Ze świata tradycyjnej ekonomii przeszedł do świata inżynierii finansowej. Składanie z części komputerów PC zamienił na technologie jutra – mówi Rafał Bator, wiceprezes Enterprise Investors, największego w Polsce prywatnego funduszu inwestycyjnego. W świecie giełd, akcji i lewarowanych wykupów Czechowicz – ekonomista z dyplomem MBA – czuje się znakomicie.

Fundusz Czechowicza startuje z portalem Poland.com, który miał być głównym konkurentem Onetu i Wirtualnej Polski. Trafił na dobry okres. W 1999 r. na całym świecie narastała gorączka spółek internetowych. Młody biznesmen z Wrocławia złapał wiatr w żagle. – Zawsze potrafi wykorzystywać okazje – mówi Rafał Bator. Po pieniądze wybiera się na giełdę. Gdy w grudniu 2000 r. MCI wchodzi na parkiet, inwestorzy kupują tak naprawdę prognozy, plany i wiarę w nazwisko Czechowicz. Jest sukces. Na nowe projekty udaje się zebrać prawie 40 mln zł. W tym 12,5 mln daje giełdowy Howell, spółka z Wrocławia zajmująca się handlem stalą, wyrobami hutniczymi i budownictwem. Czechowicz jest znowu na szczycie. Ale kilka miesięcy później pęka bańka internetowa, akcjonariuszy ogarnia panika i fundusz MCI wpada w tarapaty.

Z wejścia do Poland.com wycofał się główny partner – zadłużony po uszy Elektrim. Internetowe biuro podróży Travelplanet (początkowo rokujące najlepiej) ledwo zipało po nowojorskich zamachach z 11 września i krachu w turystyce.

Na domiar złego Howell, który sam zaczął bankrutować, gwałtownie wyprzedawał przez giełdę akcje MCI. Wykres funduszu pikował. – Howell miał być partnerem na wiele lat. Jego szefowie złamali dane mi słowo. Postąpili zgodnie z prawem, ale niezgodnie z zasadami – mówi Tomasz Czechowicz.

Zdaniem znajomych to był najtrudniejszy okres w życiu młodego prezesa. W biznesie zawsze chce być najsilniejszym ogniwem. Lubi (niektórzy mówią, że musi) wygrywać. Ambitny, uparty, bezsilnie obserwował, jak kurs jego akcji zjeżdża z prawie 11 zł w lutym 2001 r. do 40 gr w październiku 2002. Prasa obwieściła klapę MCI.

Ale Czechowicz miał 30 lat i nie czuł się przegrany. Dziś sam twierdzi, że potraktował to jak wyzwanie. – Wiedziałem, że MCI ma solidne fundamenty – mówi. Poświęcił się pracy u podstaw, nadzorowaniu 11 projektów, w które zainwestował. Jeździł od spółki do spółki. Źle rokujące sprzedawał. – On jest twardy. Jak go przewrócą, to się podnosi i biegnie dalej – mówi Tomasz Głowiak, partner w biznesie. Niektórzy twierdzą, że prezesowi nawet ulżyło. Po wyjściu Howella z interesu znów miał decydujący głos we wszystkich sprawach. Jak na górskim szlaku – był zdany sam na siebie. – Jemu jest z tym dobrze. Ma osobowość samotnego, dominującego drapieżnika – mówi Głowiak. A takie osoby budzą w otoczeniu naturalny opór.

Tomasz Czechowicz potrafi być czarujący. Zawsze zadbany, elegancki. Ujmuje normalnością. Lubi się odprężyć w kinie, ostatnio na „Piratach z Karaibów”. Z luksusów ma słabość do dobrych ubrań od modnych projektantów. Dusza towarzystwa. Prywatnie Czechowicz jest lubiany.

W biznesie budzi skrajne emocje. Pracownicy i partnerzy podziwiają go za intuicję i umiejętność planowania. – Bardziej wierzy w nowoczesne technologie, niż się nimi fascynuje. Przede wszystkim liczą się możliwe do osiągnięcia zyski – mówi Marcin Hejka z polskiego oddziału korporacji Intel. W tym biznesie, żeby zainwestować w jedną spółkę, trzeba przejrzeć sto projektów. W MCI robi to sztab ludzi. W ostatniej fazie włącza się szef.

Na takich spotkaniach prezes bywa kąśliwy, bez ogródek mówi przyszłym partnerom, co myśli o ich pomysłach. Oni snują wizje, on brutalnie sprowadza ich na ziemię. Nic dziwnego. – Światowe statystyki są bezwzględne. Tylko jeden na dziesięć projektów staje się gwiazdą, tak jak Google – mówi Marcin Hejka. Dwa z dziesięciu dają nieco zarobić. Dwa kolejne określane są w slangu jako „żywe trupy” – ledwo przędą. A pięć przedsięwzięć pada. Dlatego ta jedna jedyna gwiazda musi zarobić na niewypały plus przyszłe inwestycje.

– Logiczny do bólu, twardy negocjator – określa go Tomasz Moroz, prezes portalu Travelplanet.pl. Gdy w 2000 r. z dwoma wspólnikami przyszedł opowiadać Czechowiczowi o swym pomyśle sprzedaży wycieczek przez Internet, wyszli ze spotkania z 3 mln zł na rozkręcenie spółki, ale tylko z 9 proc. udziałów. Tomasza Długiewicza, założyciela One-2-One, dziś prezesa, na pierwszym spotkaniu z inwestorem poraził jego chłód. MCI przejęło w jego spółce większość udziałów, ale dziś Długiewicz nie żałuje. Jeśli One-2-One udanie zadebiutuje, też będzie milionerem. – Bywa niemiły, nieustępliwy. Z nim po prostu trzeba umieć pracować – mówi.

Nie wszyscy umieją. Ci, którzy odeszli, a jest ich sporo, mówią o Czechowiczu: dyktator. Niewielu chce wystąpić pod nazwiskiem, bo szef MCI w środowisku wiele może. Dariusz Ciborski pracował w funduszu na samym początku. – Tomek nie znosi krytyki własnych pomysłów i nie umie przyznać się do błędu. Biznes najlepiej się kręci, gdy wszyscy czują się wygrani. Ja się nie czułem i dlatego odszedłem – mówi. MCI przejmuje zazwyczaj większościowe udziały w spółce, a potem zaprowadza w niej własne porządki – cięcie kosztów i zarobków, zmianę prezesów. Podwładni wspominają to zazwyczaj źle. Nie wszyscy wytrzymują tempo pracy. Prezes pracuje do późna. – To on ma żonę? – dziwi się jeden z jego współpracowników. – Dużo wymagam od siebie i od innych. Słabsi muszą się wykruszyć – mówi biznesmen.

Trudne rozwody

Renata Raczyńska, szefowa spółki Biprogeo, nie kryje niechęci do Czechowicza. – Trudno go przekonać do pomysłów innych niż jego własne. A poza tym nie lubi kobiet w biznesie – mówi. Biprogeo zajmuje się budową systemów informacji geograficznej (tzw. GIS). To przyszłościowa branża – systemy GIS wykorzystują samorządy oraz Unia Europejska do ewidencji gruntów i katastru. MCJ wykupił spółkę i zaczął od ostrej restrukturyzacji. W efekcie z zespołu odeszli najlepsi pracownicy, a Biprogeo zaczęło tracić zamówienia. W 2001 r. spółka zatrudniała 70 osób, w 2005 kilkanaście. Wtedy Raczyńska postawiła warunki – wyciąga spółkę z tarapatów, ale bierze biznesowy rozwód z MCI. Dziś pani prezes jest jedynym właścicielem Biprogeo i – jak sama mówi – dzięki referencjom i licznym klientom odzyskuje pozycję branżowego lidera.

Imperium Czechowicza

Najważniejsze spółki funduszu MCI"

Computer Communication Systems SA – projektuje i wdraża systemy informatyczne w firmach

Bankier.pl – portal finansowy, notowany na giełdzie

Travelplanet.pl – największe polskie internetowe biuro podróży, notowane na giełdzie

iPlay.pl – serwis sprzedający legalną muzykę przez Internet

One-2-One – pierwsza i największa w Polsce firma marketingu mobilnego, obsługuje konkursy i plebiscyty esemesowe, przygotowywana do wejścia na giełdę

Hoopla.pl – jeden z największych internetowych sklepów sprzedających sprzęt gospodarstwa domowego i RTV

DomZdrowia.pl – największa polska apteka internetowa 

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną