Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Dżuma z cholerą

Zamiast walki z inflacją, czekają nas po wakacjach kolejne debaty o drożyźnie.

Posłowie wyjechali na wakacje, a inflacja rośnie. Nie zatrzymała jej sejmowa debata o drożyźnie, dla której – z braku kamer – sami parlamentarzyści stracili zainteresowanie. Wyborcy nie usłyszeli więc propozycji, jak walczyć z rosnącymi cenami. I czy w ogóle możemy z nimi walczyć, skoro choroba jest zjawiskiem globalnym i doskwiera wszystkim. Bo problem jest naprawdę poważny – świat stanął w obliczu stagflacji, czyli ceny rosną, a wzrost gospodarczy maleje; dżuma i cholera jednocześnie. Na globalne zagrożenie świat nie odpowiada jednak globalną receptą. Amerykański FED niskimi stopami procentowymi woli ratować wzrost, a Europejski Bank Centralny odwrotnie. Właśnie podniósł stopy, uznając inflację za chorobę jeszcze groźniejszą. Na zagrożenie stagflacją jednakowo natomiast reagują tamtejsze gospodarki – zarówno w USA, jak i w UE zarobki rosną wolniej niż ceny, a więc społeczeństwa ubożeją naprawdę.

A co my na to? Polska na stagflację narażona jest szczególnie (mało pociesza, że spośród krajów nowej Unii najmniej). U nas bowiem szybko rosnące zarobki, znacznie wyprzedzające wzrost wydajności pracy, stwarzają dodatkowy, lokalny, ale silny impuls do wzrostu cen. I od naszych władz – niezależnie od tego, co robi FED czy EBC – zależy, czy ten impuls osłabią. I tu dochodzimy do recepty, którą wyjątkowo zgodnie akceptują rząd, PO, NBP, RPP i niezależni ekonomiści: trzeba spowolnić wzrost płac. Jak? Zwiększając w kraju podaż pracy.

Problem w tym, że lekarstwo ekonomistów, powstrzymujące wzrost cen, dla polityków może mieć niepożądane skutki uboczne – grozi obniżeniem poparcia. Przełożone na ustawy oznacza konieczność zlikwidowania przywilejów emerytalnych, a także otwarcie granic dla pracowników ze Wschodu. Żeby konkurencja na rynku pracy była większa, a zarobki przyhamowały. Taka recepta w polityce marnie się sprzedaje.

Prezes NBP, nawołujący z trybuny sejmowej rząd do współpracy dla dobra Polski, brzmi niewiarygodnie. Dlaczego wcześniej do tej współpracy nie przekonał własnego zaplecza politycznego? Przecież PiS, podobnie jak SLD, zapowiedział, że ustawy o emeryturach pomostowych nie poprze, a prezydent ją – jak poprzednie – zawetuje. Zamiast rzeczywistej walki z inflacją, czekają nas więc po wakacjach kolejne debaty o drożyźnie.

  
 

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną