Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Gaz zasmucający

Zima: wraca temat gazu

Rosjanie nie ukrywają, że Gazprom jest dziś dla Kremla użytecznym narzędziem uprawiania polityki zagranicznej.  Fot. the_majestic_fool, Flickr (CC BY SA) Rosjanie nie ukrywają, że Gazprom jest dziś dla Kremla użytecznym narzędziem uprawiania polityki zagranicznej. Fot. the_majestic_fool, Flickr (CC BY SA)
Idzie zima, jak co roku powraca więc lęk: co będzie z gazem? Ile będzie kosztował? I czy ktoś nam przypadkiem nie zakręci kurka?

Na razie wiadomo, że będzie drożej. PGNiG, nasz narodowy operator gazowy, od wielu tygodni zabiega o drugą w tym roku podwyżkę. I to niemałą. Wniosek, jaki skierował do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE), przewiduje wzrost taryfy o 23 proc. W kwietniu PGNiG żądał 34 proc., prezes zaakceptował 14,4 proc. Na ile zgodzi się tym razem, nie wiadomo. Chwilowo szef URE odroczył decyzję. Tłumaczy to koniecznością dalszego analizowania przedstawionych przez PGNiG argumentów.

Z komentarza, jaki przy okazji wygłosił, wynika, że podwyżka jest nieunikniona, a on może jedynie odwlec termin jej wprowadzenia. To takie tradycyjne gry pomiędzy regulatorem a firmami energetycznymi, które muszą uzyskiwać urzędową akceptację swoich cenników. Firmy we wnioskach stawiają wygórowane żądania, bo URE coś musi urwać. Taką podwyżkę można potem lepiej sprzedać medialnie: ceny wprawdzie wzrosły, ale na szczęście mamy prezesa URE, bo mogło być gorzej.

Ceny gazu rosną, bo jak zapewnia PGNiG, trzeba coraz więcej płacić zagranicznym kontrahentom. Nieoficjalnie mówi się, że cena doszła już do ok. 500 dol. za tysiąc metrów sześc. gazu. Oficjalnie nikt tego nie chce potwierdzić, bo to tajemnica kontraktów. W ciągu roku zużywamy prawie 14 mld m sześc., z czego ponad 9 mld pochodzi z importu. Kupujemy większość od rosyjskiego Gazpromu w ramach tzw. kontraktu jamalskiego. Drugim dostawcą – w zasadzie – jest też Gazprom, tylko pod inną marką. To RosUkrEnergo, rosyjsko-ukraińska spółka (choć zarejestrowana w Szwajcarii), osobliwy wehikuł biznesowy, efekt skomplikowanych relacji gospodarczych Rosji i Ukrainy. Sprzedaje gaz z krajów Azji Centralnej. Trzecim, najmniejszym, dostawcą jest (a raczej była, bo kontrakt właśnie wygasł) niemiecka spółka VNG sprzedająca nam gaz z Europy Zachodniej (choć zapewne z domieszką rosyjskiego).

Polityka 40.2008 (2674) z dnia 04.10.2008; Rynek; s. 46
Oryginalny tytuł tekstu: "Gaz zasmucający"
Reklama