Dzięki wejściu do strefy euro, Słowakom łatwiej będzie przebrnąć przez kryzys
Słowacja porzuciła koronę i od Nowego Roku ma euro. Przygotowania trwały kilka lat, ale z terminem Słowacy nie mogli lepiej utrafić. Do eurolandu (w sumie jest w nim teraz 16 państw) dostali się rzutem na taśmę, w pierwszej fazie światowego kryzysu finansowego i teraz mogą ze spokojem patrzeć jak skacze kurs złotego, forinta i czeskiej korony popychane przez zagraniczne instytucje finansowego w górę lub w dół. Ta kursowa kolejka górska destabilizuje gospodarki Europy Środkowo-Wschodniej i dramatycznie utrudnia planowanie w biznesie. Tego rodzaju kłopoty Słowacy mają już za sobą. I teraz będzie już tylko z górki.
Jeszcze muszą się przyzwyczaić do nowych banknotów, monet i cen, przebrnąć przez pierwszy, krótki okres dwuwalutowości i nauczyć żyć z silnym pieniądzem. Robiąc bilans zysków i ewentualnych strat (nie mają pewności, że „przy okazji" producenci nie spróbują podnosić cen towarów i usług) Słowacy są jednak przekonani, że będzie on dodatni. Przy takim nastawieniu obywateli łatwiej o sukces całej operacji. A przedsiębiorców w ogóle nie trzeba przekonywać. Oni już dawno zrozumieli, że mając euro za narodową walutę dalej zajdą i szybciej się wzbogacą. Ryzyko walutowe z którym na co dzień stykają się dziś właściciele firm i kredytobiorcy w Polsce, Czechach i na Węgrzech dusi optymizm i zniechęca do inwestowania. Słowakom łatwiej więc będzie przebrnąć przez kryzys. I tego możemy im dzisiaj zazdrościć.
Paweł Tarnowski
Z wykształcenia ekonomista, z wyboru dziennikarz wyspecjalizowany w tematyce gospodarczej. Związany niegdyś z „Życiem Warszawy”, a od blisko ćwierć wieku z „Polityką”. A „Polityka” to jest to!