Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Koszyki w dłoń!

Ostre obniżki cen w sklepach

Fot. s2art, Flickr, CC by SA Fot. s2art, Flickr, CC by SA
Gospodarka zwalnia i wszystko się chwieje. Także ceny. Jeśli będzie naprawdę źle, to plajtujące firmy będą wyprzedawały towary za bezcen. Na razie zaczęły od ostrych promocji.

Już wkrótce będziemy świadkami ograniczania produkcji, zwolnień pracowników, bankructw, wahań kursów walut. Kryzys, który do nas zmierza, spowoduje, że firmy, chcąc utrzymać płynność, będą ciąć marże i organizować wyprzedaże. Jeśli ktoś ma oszczędności i zachowa pracę, to na te same towary wyda mniej.

Na razie bodźcem skłaniającym do podnoszenia cen, zwłaszcza produktów z importu, było jesienne osłabienie złotego. Z kolei malejący popyt zniechęcał do takich decyzji. Teraz kolejny sygnał wysłał rząd. Od Nowego Roku podniósł akcyzę na papierosy, alkohole i samochody z silnikiem o pojemności ponad 2 litry. O kilkaset złotych powinny podrożeć samochody terenowe i luksusowe limuzyny (bo zazwyczaj mają większe silniki), ale sprzedawcy straszą, że podwyżkę akcyzy spróbują rozłożyć na inne modele. Co więcej, z tygodnia na tydzień słabnie złoty, więc ceny aut z importu i z tego powodu mogłyby wzrosnąć.

 

Wojciech Drzewiecki, analityk rynku motoryzacyjnego, twierdzi jednak, że w obliczu zapaści branży o żadnych podwyżkach nie ma już mowy. – Nowe auta mogą nawet nieznacznie stanieć. Koncerny próbują pozbyć się zapasów i gwałtownie ograniczają produkcję, dostosowując ją do malejącego popytu – uważa Drzewiecki.

Gdyby producenci pozostałych towarów akcyzowych spełnili groźbę i przerzucili całą podwyżkę podatku na klientów, to paczka papierosów w ciągu roku zdrożałaby o złotówkę. Półlitrowa butelka wódki będzie kosztować o 1–1,50 zł więcej, a butelka wina i piwa odpowiednio o 20 i 7 gr. W praktyce używki nie muszą jednak drożeć. Ich producenci mogą wybrać inną taktykę i finansowe skutki wzrostu akcyzy wziąć na siebie. Dzięki taniejącym surowcom niektórzy z nich w ubiegłym roku godziwie zarobili i teraz mają czym bronić swojej pozycji na rynku.

Ta sama prawidłowość dotyczy wielu produktów żywnościowych, m.in. drobiu. – W 2007 r., z powodu wzrostu cen pasz, drób w sklepach podrożał aż o 23 proc., ale gdy w drugiej połowie 2008 r. te same pasze o kilkadziesiąt procent staniały, to ceny kurczaków spadły zaledwie o 4 proc. – mówi Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. W tym roku przewiduje kolejną 4–5 proc. podwyżkę.

– Polski drób jest od zachodniego wciąż o 20 proc. tańszy. Teraz, gdy świat zachodni na dobre pogrążył się w kryzysie, tamtejsi handlowcy bardziej interesują się polska ofertą – twierdzi Świetlik. Według niej również o 5 proc. może zdrożeć wieprzowina i jej przetwory, co będzie skutkiem świńskiego dołka (gdy drożały pasze, automatycznie malała opłacalność hodowli i rolnicy ją ograniczali, więc teraz mniej mięsa trafia na rynek). Z kolei mniejsza podaż zwierzęcych tłuszczów przełoży się na zwyżkę notowań cen olejów jadalnych i margaryny. Według szacunków IERiGŻ do czerwca 2009 r. żywność zdrożeje w sumie najwyżej o 2 proc. Wzrost wartości koszyka zakupów będą z pewnością hamować spadające ceny mleka i jego przetworów. Będą też taniały kasze i mąki, ale chleb raczej nie.

Płynne cenniki

Z wyliczeń GUS wynika, iż wydatki na żywność wraz z kosztami utrzymania mieszkania w co piątej polskiej rodzinie pochłaniają ponad 60 proc. jej dochodów. Ten odsetek w tym roku może wzrosnąć za sprawą drożejących usług komunalnych. O jedną trzecią wzrosną opłaty za wywóz śmieci (minister środowiska podniósł podatek za składowanie nieposortowanych odpadów z 75 do 100 zł za tonę). Mieszkańcy wielu miast mogą spodziewać się sporego wzrostu opłat za wodę i odbiór ścieków. Według wyliczeń Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie, w 2009 r. wzrosną średnio o 10 proc. Nowe cenniki wejdą w życie do połowy roku. Ceny i skala podwyżek będą zróżnicowane: od 5 do 30 proc. Rekordzistą będzie Białogard (150 proc.).

Stawki uzależnione są od dostępności wody i skali prowadzonych inwestycji. – Wszędzie tam, gdzie oddawane są do użytku nowe wodociągi i kanalizacja, gwałtownie rosną obciążenia w postaci podatków od gruntu i amortyzacji – wyjaśnia Maria Bakalarczyk z Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie. Ostrzega, że z powodu dużych infrastrukturalnych inwestycji, prowadzonych za pieniądze Unii, opłaty za wodę i ścieki do 2015 r. będą szybko rosły.

Gaz ziemny ostatni raz zdrożał o 8 proc. w październiku 2008 r. Wówczas Mariusz Swora, szef Urzędu Regulacji Energetyki, pocieszał, że dzięki szybko taniejącej ropie (notowania obydwu surowców są powiązane) w kwietniu 2009 r. gaz może nawet stanieć. Prezes PGNiG nie zamierza go jednak słuchać. Według niego ubiegłoroczna podwyżka była zbyt niska, firma miała straty. Zapowiada, że w 2009 r. ceny gazu w najlepszym razie pozostaną bez zmian.

Stanowczości prezesa Swory zawdzięczamy, że prąd dla gospodarstw domowych od lutego zdrożeje tylko o 4–5 proc. (a nie o 30, jak domagali się tego energetycy). Wniosek o ogromną podwyżkę uzasadniali rosnącymi cenami węgla. Wprawdzie Kompania Węglowa podniosła elektrowniom ceny o 40 proc., ale właściciele domów opalanych węglem na razie mogą spać spokojnie. Dla nich cennik się nie zmienił. – Będzie tak jak co roku, wiosną, gdy hałdy przed kopalniami rosną, będzie o kilka procent taniej, od lipca węgiel będzie powoli drożeć, ale do końca roku nie więcej niż o 10 proc. – mówi Zbigniew Madej, rzecznik spółki.

W drodze

Tak niskich cen na stacjach benzynowych kierowcy dawno nie widzieli (3,51 zł za litr etyliny 95). Według Doroty Gudaś z biura maklerskiego Reflex taka sytuacja potrwa do połowy roku. – Do czerwca będzie spadać wydobycie ropy, rafinerie ograniczą produkcję. Później, gdy ludzie ruszą na wakacje, producenci nie będą raczej nadążali za popytem. Wówczas ceny powinny wzrosnąć przynajmniej o 30 gr na litrze – mówi Gudaś. To wszystko przy założeniu, że nie spełnią się najczarniejsze gospodarcze prognozy dotyczące światowej gospodarki.

Taniejąca ropa dała oddech liniom lotniczym, które jednak zwlekają z obniżkami cen. Tradycyjni przewoźnicy nie czują już aż tak silnej presji ze strony tanich linii, które zlikwidowały wiele połączeń, a na pozostałych podniosły opłaty. LOT uzależnia swoje ceny od taryf największego gracza – Lufthansy. Dariusz Nowak, prezes LOT, nie spodziewa się, żeby jego niemiecki konkurent chciał obniżyć ceny na europejskich trasach. – Co innego w rejsach transkontynentalnych. Tam w każdej chwili może dojść do wojny cenowej – przewiduje Nowak.

Adrian Furgalski, szef Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, twierdzi, że w tym roku ceny biletów kolejowych raczej nie wzrosną. – Zarząd Intercity chce zwiększyć przychody i zyski, zwiększając liczbę pasażerów – uspokaja Furgalski. Jednocześnie nie wyklucza, że przewoźnik uderzy pasażerów po kieszeni w inny sposób: z rozkładów mogą zniknąć pociągi pośpieszne, a zastąpią je droższe ekspresy. Oficjalnego potwierdzenia brak.

Za letnie zagraniczne wakacje nie powinniśmy przepłacać. Józef Ratajski, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki, nie widzi też jednak powodów, żeby wycieczki miały tanieć, choć branża turystyczna znalazła się ostatnio pod dużą presją. – Najlepsze hotele będą obniżać ceny w ostateczności. Zamiast tego wolą dołożyć fakultatywne wycieczki, naukę nurkowania, poczęstunki – wylicza Paweł Mastalerz, prezes Blue T Group, firmy prowadzącej portal tanich noclegów Turez.pl.

Mniej u małych

Na podobnej zasadzie przychodów będą broniły płatne telewizje i operatorzy telekomunikacyjni oferując więcej w ramach abonamentu. – Usługi telekomunikacyjne stanieją o blisko 10 proc., ale raczej tego nie zauważymy, bo obniżka pojawi się w formie darmowych minut. Po prostu będziemy dłużej rozmawiać za te same pieniądze – mówi Tomasz Kulisiewicz, ekspert rynku telekomunikacyjnego.

Piotr Płochocki, właściciel MPM Produkt, firmy importującej z Chin miksery, czajniki i tostery, uprzedza, że klienci powinni liczyć się z 10-proc. podwyżką. Z magazynów znika już towar, który sprowadził, zanim dolar się umocnił. I bez tego sprzęt AGD powinien zdrożeć. Minister środowiska zdecydował, że od tego roku firmy mają zbierać cztery razy więcej zużytego sprzętu niż poprzednio. Od 1 stycznia wysokość opłaty ekologicznej powinna być podawana na etykietach. W przypadku pralki lub lodówki dopłata wynosi 30 zł.

Również producenci krajowych towarów mają obiektywne powody, żeby podnosić ceny. Energetyczne taryfy dla przemysłu wzrosły nawet o 30 proc. (teraz prezes URE zabiega, by energetycy wycofali się z tych podwyżek). Ewentualny wzrost cen zacznie jednak odstraszać kupujących i ograniczy popyt, co też nie jest dobrym rozwiązaniem. Jeśli sprzedaż faktycznie się załamie, to ceny różnych artykułów powinny szybciej i mocniej spadać.

– Skala tych obniżek zależy od tego, czy firmy zdążyły przygotować się do kryzysu. Jeśli mają dużo towarów w magazynach, to będą robić wyprzedaże – mówi Tomasz Starus, dyrektor biura oceny ryzyka Euler Hermes (firmy ubezpieczającej transakcje). Jego zdaniem wyprzedaże będą krótkotrwałe. Wielkie koncerny usiłują bowiem kontrolować sytuację. Na spadek zamówień reagują błyskawicznie. Ograniczają produkcję, tną koszty, zamykają wydziały, a nawet całe fabryki. Na taki ruch nie mogą sobie pozwolić małe i średnie firmy, bo byłoby to równoznaczne z likwidacją biznesu. – Z ich strony możemy spodziewać się największych przecen. Niektórzy będą obniżać marże do zera w nadziei, że w ten sposób przetrwają – mówi Starus.

 

Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną