Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Orędzie w Sejmie

Gdyby PiS posłuchał swego prezydenta, może mielibyśmy o jeden kłopot gospodarczy mniej.

Nieprzypadkowo na ostatnim przed wyborami do Europarlamentu posiedzeniu Sejmu prezydent Lech Kaczyński wygłosił w Sejmie orędzie na temat sytuacji gospodarczej kraju. Wiele w nim było troski o los polskich rodzin, retoryki solidarności, krytyki działań – a właściwie, zdaniem Lecha Kaczyńskiego – ich braku, ze strony rządu. Mnóstwo pochylenia nad losem tych grup społecznych, które od lat stanowią polityczne zaplecze Prawa i Sprawiedliwości.

Było też sporo tego specyficznego, zakamuflowanego strachu. Niech rząd powie, jak jest naprawdę z tą gospodarką – grzmiała głowa państwa. Co właściwie rząd przed nami ukrywa – można zapytać. Powiało smutnymi pluszakami, jedzeniem znikającym z lodówek i karetką tylko dla posiadaczy kart kredytowych – tak dobrze znanymi nam z dawnych wyborczych spotów PiS.

Były też elementy autentycznie humorystyczne, na przykład wtedy, gdy głowa państwa chwaliła się doskonałymi wynikami gospodarki z lat 2006-2007, kiedy krajem rządziła koalicja PiS-LPR-Samoobrona. Nie jest trudno o dobre plony, gdy pogoda sprzyja. Łatwo mieć wysoki wzrost PKB w szczycie gospodarczej prosperity. To pewna ironia, gdy prezydent wywyższa politykę gospodarczą z lat ubiegłych, a chwilę później mówi, że prawda jest dziś w kraju dobrem wyjątkowo rzadkim. Bo przytłaczająca grupa ekonomistów jest zdania, że to właśnie PiS przespał czasy koniunktury, zaniechał niezbędnej reformy finansów państwa i ograniczenia wydatków (które teraz ciągną budżet w dół). Dziś prezydent – którego polityka dotąd ściśle zlewała się z polityką partii jego brata-bliźniaka – przypomina murarza, który najpierw postawił krzywe ściany, a gdy dom się wali, krytykuje majstra, który zrobił dach.

PiS powinien jednak posłuchać swego prezydenta, bo w jego orędziu było przesłanie, które rzeczywiście może pomóc naszej gospodarce w trudnych czasach. - Chodzi o to, by nie potęgować skutków kryzysu poprzez zaniechania i brak współpracy między najważniejszymi organami państwa - powiedział Lech Kaczyński. Trudno się z nim nie zgodzić. Niech wezmą sobie tę radę do serca posłowie PiS i niech ręka im zadrży, gdy będą głosować przeciw antykryzysowym ustawom, proponowanym przez rząd. Niech się zastanowią, czy zmiana kapitana statku to dobry pomysł, gdy w czasie sztormu zbliża się kulminacyjna fala. A tym właśnie jest zapowiadana przez PiS próba odwołania ministra finansów Jacka Rostowskiego. Podobnie jak załogi i pasażerów owego statku, czyli nas wszystkich. A tym właśnie jest owa wspomniana poetyka strachu, która może spowodować spadek nastrojów konsumentów i przedsiębiorców, w efekcie pogłębiając kryzys.

Do współpracy, w myśl wygłoszonego przez prezydenta orędzia, warto zachęcić również samego pana prezydenta. Warto się czasem zastanowić, czy lekką ręką wetować kolejne ustawy. – Konieczne jest zwiększenie uczciwości i przejrzystości w sferze ekonomicznej (…) Globalny kryzys zaczął się od lekkomyślnych praktyk finansowych - podkreślił Lech Kaczyński. Trzeba mu więc przypomnieć, że to właśnie on sam wstrzymał wprowadzenie w Polsce unijnej dyrektywy MIFID, która chroni klientów banków przed lekkomyślnymi praktykami i nieuczciwą reklamą, ze strony instytucji finansowych.

Posłowie PiS powinni wsłuchać w to orędzie bardziej, niż wyborcy, do których było skierowane.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną