Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Wakacje we własnym M

Kup apartament na lato teraz, za rok będzie drożej – radzą analitycy rynku. Zarabiaj na wynajmie – kuszą deweloperzy. Wybór nieruchomości wakacyjnych jest wielki, ale ceny również.

 

Spółka Arna ma dla miłośników Mazur ofertę, której luksus robi wrażenie. Nad jeziorem Niegocin, 6 km od Giżycka, oddała do użytku lotnisko dla turystycznych samolotów, buduje przystań dla jachtów. Jednocześnie kończy stawiać 30 domów, które są pierwszym etapem osiedla Mazury Residence Airpark&Marina. Zapowiada także następne atrakcje: korty tenisowe, pole golfowe, stajnię, boiska, hotel z dobrą restauracją i spa. A także ochronę, żeby właściciele byli spokojni o swój dobytek.

Kup i wynajmuj

Domy kosztują od 1,5 do 3 mln zł, zależnie od wielkości i od powierzchni działek, z których każda ma ponad 5 tys. m kw. Powstaje komfortowe miejsce dla ludzi z pieniędzmi. Kupujących jest jednak jak na lekarstwo: inwestor sprzedał tylko 15 domów. Łącznie ma ich zbudować 123. Przy niewielkim powodzeniu oferty nastąpi to raczej nieprędko.

Ten rok jest kiepski dla całego mieszkaniowego luksusu, który w kryzysie sprzedaje się najgorzej, zwykle dopiero po obniżeniu ceny. Tymczasem w sektorze nieruchomości wakacyjnych jest to rok inwestycyjnych żniw: dobiega końca realizacja rekordowo dużej liczby projektów, na ogół o wysokim standardzie.

Jacek Twardowski, dyrektor handlowy duńskiej firmy Kristensen Group, wspomina, że w czasie inwestycyjnego boomu ogłaszane były wirtualne licytacje (eBay) na niektóre apartamenty w kompleksie Baltic Park Plaża w Świnoujściu. W ciągu kilku dni sprzedano 197 mieszkań (po 10–12 tys. zł za metr). A dokładnie – klienci wpłacili 10 proc. ceny, bo 90 proc. wydatków finansuje duński deweloper. – Zanim mieszkania zostały wybudowane, zmieniła się sytuacja na rynku, polskie banki ograniczyły dostęp do kredytów hipotecznych i 60 klientów wycofało się z transakcji. Byli wśród nich także mieszkańcy Islandii. Polskie wybrzeże jest dla nich riwierą, ale kryzys zmusił ich do rezygnacji – twierdzi dyrektor Twardowski.

Atrakcją Baltic Parku ma być molo, budowane wspólnie z miastem. Deweloper zamierza także postawić w tym kompleksie hotel z basenem, kinem, restauracją, gabinetami odnowy. Taki jest teraz standard wypoczynku w kurortach. Same mieszkania nie wystarczą.

 

Czterogwiazdkowy hotel Aquarius SPA, który w sierpniu ma być oddany do użytku w Kołobrzegu, stanowi z kolei część oazy wypoczynku, zbudowanej przez firmę Marian Jagiełka Budownictwo i Nieruchomości. Druga część, gotowa od kilku miesięcy, to apartamentowiec Aquarius, z mieszkaniami wykończonymi pod klucz (metr kosztuje ok. 10 tys. zł), położony blisko morza. Mieszkania można będzie oddawać w zarząd personelowi hotelu, który w czasie nieobecności właścicieli będzie je wynajmował. Deweloper gwarantuje 1000–1200 zł miesięcznego czynszu w tym roku i 1500–1600 zł w przyszłym. – Sprzedaliśmy dopiero połowę ze 136 mieszkań. Sam się dziwię, dlaczego tak mało – mówi Marian Jagiełka.

Coraz więcej deweloperów kusi opcją: kup apartament, który w czasie twojej nieobecności będzie dla ciebie zarabiał. My zajmiemy się wynajmem albo zlecimy go firmie zarządzającej nieruchomościami. Kristensen Group ma taką ofertę dla właścicieli Apartamentów pod Śnieżką, oddawanych w tym roku do użytku w Karpaczu (metr kosztuje ok. 9 tys. zł, bez wykończenia). Deweloper gwarantuje w ciągu trzech lat roczne zyski odpowiadające 5 proc. wartości apartamentu (miesięcznie ok. 2,3 tys. zł).

O obniżaniu cen deweloperzy nie chcą słyszeć. Wydaje się, że będą jednak musieli spuścić z tonu. Znacznie taniej można kupić wakacyjną nieruchomość w krajach z lepszym klimatem, cieplejszym morzem. Tegorocznym hitem są domy i apartamenty w Hiszpanii, często o połowę tańsze niż przed rokiem. Kryzys w nieruchomościach jest na hiszpańskim rynku wyjątkowo dramatyczny: deweloperzy zostali z milionem niesprzedanych mieszkań. Także w ofertach nad morzem można przebierać. A kto decyduje się szybko, dostaje często dodatkowy upust.

Jak na wyprzedaży

Najlepsze okazje to nieruchomości przejęte od dłużników przez banki. Pół domu bliźniaka w Torrevieja na wybrzeżu Costa Blanca (86 m kw.), blisko morza, z meblami, sprzętem AGD można kupić za 100 tys. euro. O 60 tys. euro taniej niż według poprzedniej ceny. – Banki dają na takie nieruchomości kredyt do 90 proc. ceny, z oprocentowaniem 2,7 proc. w pierwszym roku i 2,15 proc. w następnych latach. Zwykłe oprocentowanie kredytów hipotecznych wynosi 4,5 proc. – mówi Jacek Szyc, szef firmy Carisma, sprzedającej zagraniczne nieruchomości wakacyjne. U nas za taki sam metraż trzeba zapłacić dwa razy więcej.

Duże rabaty dają także hiszpańscy deweloperzy. Cena apartamentu w osiedlu El Bosque na Costa Blanca (61 m kw.) została obniżona ze 152 tys. na 94 tys. euro (oferta Carismy). Kredyt hipoteczny można zaciągnąć na 70 proc. ceny. Bardzo często przyjemne łączy się z pożytecznym i apartament okresowo wynajmuje. – Hiszpańskie agencje za obsługę biorą sporo, bo 25–30 proc. przychodów z wynajmu. W zamian zapewniają opiekę nad mieszkaniem, sprzątanie, wymianę pościeli – twierdzi Grzegorz Baciński z firmy Home Broker. Carisma deklaruje z kolei zyski na poziomie 5 proc. wartości apartamentu rocznie.

Sprzedaż mamy taką samą jak w roku ubiegłym, ale głównie dzięki nieruchomościom hiszpańskim. Zainteresowanie innymi krajami jest niewielkie – twierdzi Jacek Szyc. Chorwackie mieszkania wakacyjne nie mają wśród Polaków powodzenia, bo są równie drogie jak budowane u nas (w Trogirze, Splicie metr kosztuje, w przeliczeniu, średnio 10 tys. zł). Bułgarskie są stosunkowo tanie (za metr apartamentu w Słonecznym Brzegu płaci się równowartość 3–4 tys. zł), ale powodzenie też mają niewielkie. Bułgaria przyciąga głównie ludzi młodych, którzy ją odkrywają na nowo, bo po 1989 r. została prawie zapomniana. Przyciąga również inwestorów z innych krajów. Apartamenty w domach, które stoją 30 m od brzegu morza, prawie na plaży, są kupowane i dla siebie, i na wynajem.

 

Jeszcze taniej można kupić apartament w Egipcie, np. w Hurghadzie (po 2–3 tys. zł za metr). Międzynarodowe agencje nieruchomości zachęcają nas do tego od lat. Egipt jest w Polsce popularny jako kraj, w którym wypoczywa się komfortowo, w egzotycznej oprawie, ale nie jako miejsce do inwestowania. Zainteresowanie apartamentami jest niewielkie.

Z kolei słowackie Tatry straciły na atrakcyjności, odkąd w Zakopanem jest Aqua Park z wodą z podziemnych odwiertów, bogatą w minerały, a w Bukowinie Terma Bukowińska, bardziej nowoczesna i luksusowa niż termy słowackie. Ceny mieszkań i domów po obydwu stronach Tatr też się wyrównały i słowacki rynek nieruchomości przestał być dla nas interesujący.

Nasze nieruchomości również nie są interesujące dla cudzoziemców. – Zagraniczni klienci nie kupują już w Polsce niewielkich, najwyżej trzypokojowych apartamentów na wakacje – przyznaje Przemysław Szkutnik z agencji Ober-Haus. Potwierdzają to deweloperzy, u których zagraniczny kupiec na taki towar stanowi dzisiaj rzadkość. Po czasach świetnej sprzedaży pozostały wysokie ceny, które teraz skutecznie odstraszają.

Tańsza druga ręka

Wakacyjne mieszkania z wtórnego rynku staniały wszędzie, nie wyłączając zawsze modnego Sopotu (w czerwcu metr kosztował tu średnio 10 tys. zł, o 1 tys. mniej niż przed rokiem). – W Zakopanem za metr apartamentu płaci się 7–9,5 tys. zł. Z drugiej ręki, bo mieszkań prawie się nie buduje. Od czerwca sprzedaż się ożywiła i ceny przestały wreszcie spadać – mówi Zofia Pecuch, właścicielka miejscowej agencji nieruchomości Zofia.

Na Mazurach powodzenie mają domy nad jeziorami, w miejscowościach letniskowych. A także w wyjątkowo ładnej okolicy. Takie miejsca przyciągają ludzi, którzy chcą uciec z miasta. Na ogół jednak mieszkania i domy na Mazurach wynajmuje się, a nie kupuje. Ożywienia sprzedaży nie widać – mówi Danuta Nalazek, właścicielka agencji nieruchomości Immobilia z Olsztyna. Ziemia na Mazurach zdrożała w ostatnich latach ponaddwukrotnie, przy linii brzegowej płaci się za metr nawet 200 zł. Dlatego domów letniskowych buduje się niewiele. Minęły także czasy, kiedy za niewielkie pieniądze można było kupić mazurskie siedlisko z budynkami. Dziś na najskromniejszy domek trzeba wydać ponad ćwierć miliona złotych.

 

We wsiach wokół Warszawy łatwiej jest w tym roku kupić działkę pod budowę drugiego domu. – Rolnicy przestali czekać na dalszy wzrost cen, pogodzili się z tym, że działki już nie zdrożeją. Zaczęli sprzedawać marne grunty, które mogą być przeznaczone pod zabudowę. Metr działki rolnej, w odległości około 30 km od Warszawy, kosztuje 40–50 zł, budowlanej około 150 zł – twierdzi warszawski pośrednik Adam Bronisz. Łatwiej jest także dom zbudować. Wykonawcy nie są już rozchwytywani, materiały budowlane tanieją, w czasach kryzysu rynek należy do inwestora.

W wynajmie kryzysu nie widać. – Cena dwupokojowego apartamentu w Zakopanem, z wyposażeniem o wysokim standardzie i z widokiem na góry, to 250 zł za dobę, a trzypokojowego 450 zł. Sezon turystyczny w górach trwa przy tym cały rok – mówi Małgorzata Pajor z Ober-Haus. Za wynajęcie apartamentu nad morzem płaci się ceny hotelowe, czyli jeszcze więcej. I chętnych nie brak.

Kupno dla siebie apartamentu nad morzem albo w górach oznacza w praktyce, że urlopy będzie się spędzało w tym samym miejscu. Mało kogo dziś to pociąga. Nieruchomości wakacyjne są atrakcyjne głównie jako inwestycja przynosząca niezłe zyski. Analitycy Ober-Haus szacują je na 5–9 proc. ceny tych nieruchomości rocznie. Szkopuł w tym, że kryzys nie sprzyja inwestowaniu. Nie ma pewności, czy kupując teraz nie przepłaca się, bo za rok będzie taniej. Nie wiadomo, czy nie zamrozi się pieniędzy, bo nieruchomość ani nie przyniesie spodziewanych zysków, ani nie będzie na nią kupca.

Przede wszystkim jednak mało kto ma za co ją kupić. Banki dają dziś głównie kredyty na niewielkie i niedrogie mieszkania z programu Rodzina na Swoim (budżet państwa spłaca wtedy ok. połowę odsetek), na luksusy rzadko. Analitycy rynku i pośrednicy w handlu nieruchomościami mogą długo przekonywać, że jest to najlepsza pora na zakupy, bo ceny przestały spadać, a w przyszłym roku mogą wzrosnąć. Jak w napoleońskiej anegdocie: po pierwsze, nie mamy armat. Niewiele możemy kupić, dopóki nie będzie większego kredytowego wsparcia.
 

WIĘCEJ O RYNKU NIERUCHOMOŚCI:

  • Tania płyta - Nieruchomości tanieją. Od kilku miesięcy spadają ceny mieszkań, ostatnio także domów i działek. Najlepsze oferty trzymają się jednak mocno. 
  • Kredyt w głębokim kryzysie - Raty kredytowe rosną, kurs franków szwajcarskich mocno faluje, a banki coraz ostrożniej udzielają nowych pożyczek. Dla kupujących mieszkania i domy na kredyt nadeszły ciężkie czasy, a wraz z nimi pytanie: pożyczać czy jednak nie?
  • Boom na dom - Sam albo z pomocą wynajętej firmy. W stylu dworkowym albo coraz modniejszym modernistycznym. W ciasnocie albo z basenem. W morzu papierów, w pędzie i stresie, na kredyt - tak buduje się Polak Anno Domini 2008.
  • Pomyśl, zanim przepłacisz - Negocjujmy ceny mieszkań, żądajmy upustów - mamy wreszcie rynek klienta. Nie spieszmy się z zakupem - wybór jest coraz większy, przybywa ciekawych ofert.

 

Polityka 31.2009 (2716) z dnia 01.08.2009; Rynek; s. 35
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną