Prezesem PKO BP został Zbigniew Jagiełło, do tej pory szef TFI Pioneer Pekao. Do fotela aspirowało wiele osób z finansowej branży, nie było jednak wśród nich nikogo, kto dałby się poznać jako autor spektakularnych sukcesów na niwie bankowej. Jagiełło też do nich nie należy. Może więc jest nieco prawdy w plotce, że pomogła mu rekomendacja Jana Krzysztofa Bieleckiego.
Kierowanie funduszem inwestycyjnym z kilkudziesięcioosobowym zespołem, choć opłacone o niebo lepiej, to jednak zupełnie inna robota, niż prowadzenie największego państwowego banku detalicznego (za pensję ograniczoną ustawą kominową do 18 tys. zł), zatrudniającego kilkanaście tysięcy osób. Może jednak Jagiełło okaże się drugim Andrzejem Klesykiem, który także nie miał doświadczenia w kierowaniu wielkimi zespołami ludzi, a świetnie daje sobie radę w PKO SA.
Nowy prezes zostanie od razu rzucony na głęboką wodę - jesienią PKO BP ma wypuścić na rynek nową emisję akcji o wartości do 5 mld zł. Powodzenie tej emisji zadecyduje o pozycji nowego prezesa.