Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Edukator Ekonomiczny

Wszyscy do konta

Bezpłatne rachunki bankowe: czy to możliwe?

W 2015 r. 22 proc. Polaków powyżej 15. roku życia nadal obywało się bez stałego kontaktu z bankiem. W 2015 r. 22 proc. Polaków powyżej 15. roku życia nadal obywało się bez stałego kontaktu z bankiem. Marek Sobczak / Polityka
Do września Polska ma dostosować przepisy do unijnej dyrektywy gwarantującej powstanie bezpłatnych kont podstawowych. Dla nowych klientów wiąże się to ze sporymi ułatwieniami. A co na to banki?
Polityka
Polityka

Artykuł w wersji audio

Przyjęta w 2014 r. dyrektywa Komisji Europejskiej nakazuje wszystkim krajom członkowskim taką modyfikację wewnętrznych przepisów, by każdy obywatel mógł w wybranym banku lub innej instytucji finansowej (w Polsce może to być np. SKOK) otworzyć podstawowy rachunek płatniczy. Ma on być darmowy lub bardzo tani i przeznaczony do najprostszych operacji. Szacuje się, że z tej oferty teoretycznie mogłoby skorzystać nawet 58 mln ludzi. Aż tylu Europejczyków ciągle omija banki szerokim łukiem. To ok. 11 proc. dorosłej populacji 28 państw wspólnoty.

Oczywiście poziom ubankowienia w poszczególnych krajach UE mocno się różni. Najwyższy jest w Skandynawii. W Szwecji na przykład praktycznie każdy, kto skończył 15 lat, ma konto w banku. Podobnie jest w Finlandii. Niewiele gorsze wskaźniki wyliczono dla Niemiec, Francji, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, a nawet małej Estonii – wszystkie przekraczają 90 proc. Polska pod tym względem raczej nie błyszczy, ale stopniowo się podciąga. Od 2011 do 2014 r. poziom naszego ubankowienia wzrósł z 70 do 78 proc., więc wstydu nie ma. Jak wynika z przygotowanego na zlecenie Banku Światowego raportu Global Findex, który objął 147 krajów świata, wśród państw regionu na głowę biją nas kraje nadbałtyckie, wyprzedzają też Czechy, za to lekko w tyle zostają Słowacja i Węgry. Stawkę zamykają Rumunia i Bułgaria.

Brak zaskórniaków i zaufania

W ostatnich latach poziom ubankowienia w Polsce rósł m.in. dlatego, że wielu, nie tylko państwowych, pracodawców nie chce wypłacać pensji gotówką, ZUS próbuje skłonić rencistów i emerytów do korzystania z przelewów bankowych zamiast czekania co miesiąc na listonosza, handel stopniowo przenosi się do internetu, a banki, walcząc o klientów, jeszcze niedawno zachęcały do swoich usług, oferując, przynajmniej na pewien czas, darmowe konta. Takie naciski i zachęty dość długo nieźle się uzupełniały. Czas bankowych promocji powoli się jednak kończy. Przy spadających stopach procentowych, rosnących ostatnio sektorowych podatkach, mniejszych przychodach z opłat interchange banki sięgają po wszelkie możliwe źródła zarobku, a darmowych rachunków oferują mniej niż kiedyś. W ostatnim czasie zaczęła więc narastać obawa, że bez nowych bodźców proces ubankowienia zacznie wytracać tempo ze szkodą dla wszystkich, bo dzisiaj wykluczenie finansowe powoli zaczyna się utożsamiać z wykluczeniem społecznym.

Ze statystyk NBP wynika, że na koniec 2012 r. Polacy mieli 38,2 mln rachunków oszczędnościowo-rozliczeniowych (ROR). Trzy lata później – 39,7 mln. Do tego trzeba doliczyć konta otwierane w SKOK (ponad 2 mln) i w innych instytucjach finansowych mających uprawnienia do prowadzenia rachunków. W sumie jest ich ponad 40 mln, ale warto pamiętać, że stopniowy, ostatnio niezbyt szybki, przyrost nowych rachunków powodowany był głównie przez osoby, które zakładały drugie lub nawet trzecie konto, co statystyk ubankowienia Polaków nie poprawiało. W efekcie w 2015 r. 22 proc. Polaków powyżej 15. roku życia nadal obywało się bez stałego kontaktu z bankiem. Ekonomiści, socjologowie i same banki, na czele z NBP, próbują badać, jakie są główne, i na ile trwałe, przyczyny większej niż w wielu innych krajach Wspólnoty bankowej abstynencji Polaków. Szczegółowe informacje na ten temat znalazły się m.in. w raporcie z badania NBP „Zwyczaje płatnicze Polaków”. Nie zaskakują.

Na kluczowe pytanie: „Dlaczego nie mam konta osobistego?”, w 2012 r. (ostatnie dostępne dane) aż połowa Polaków odpowiadała, że „w ogóle nie odczuwa takiej potrzeby”, a jedna czwarta wyjaśniała, że „woli trzymać pieniądze w gotówce”. Kolejne, najczęściej zaznaczane przez ankietowanych odpowiedzi (można było wybrać trzy z kilkunastu) to „nie mam czego oszczędzać” (23 proc.), „nie mam stałej pracy” (16 proc.), „mam zbyt niskie dochody, żeby posiadać konto” (14 proc.) i „nie mam zaufania do banków” (14 proc.). Dopiero na siódmym miejscu znalazło się stwierdzenie, że „banki pobierają zbyt wysokie opłaty i prowizje za prowadzenie konta” (13 proc.). Bardzo podobny rozkład odpowiedzi ujawnił się w badaniu przeprowadzonym cztery lata wcześniej. Jasno więc widać, że wysokość opłat za prowadzenie konta nie była i nie jest najważniejszym czynnikiem odstręczającym Polaków od jego zakładania.

Motywy tego zaniechania różnią się w zależności od wieku ankietowanych. Najmłodsi (18–34 lata) podkreślają przede wszystkim brak potrzeby otwierania konta oraz brak stałej pracy i jakichkolwiek oszczędności. W grupie osób 55+ też dominuje brak ewidentnej potrzeby, a zaraz potem wymieniane jest większe zaufanie do gotówki, brak oszczędności i nieufność do samych banków. To – w uproszczeniu – oznacza, że młodzież omija banki, bo nie bardzo ma co w nich trzymać, a najstarsi wolą po prostu przechowywać oszczędności w domach. Z innych badań NBP wynika, że obie te grupy wiekowe wyraźnie dominują wśród osób, które do tej pory nie otworzyły żadnego rachunku. Czy po wprowadzeniu obowiązkowych dla banków darmowych kont podstawowych sytuacja w Polsce szybko się zmieni?

Można się spodziewać, że proces ubankowienia w Polsce jednak przyśpieszy. – Konto – mówi Adam Tochmański, dyrektor Departamentu Systemu Płatniczego NBP – to klucz do innych usług finansowych. Bez niego nie da się uchylić tych drzwi.

Zachęty i wątpliwości

Komisja Europejska oczekuje, że dyrektywa gwarantująca powstanie bezpłatnych kont podstawowych, niezależnych od banków przejrzystych porównywarek ofert oraz ułatwień przy przenoszeniu rachunków między instytucjami finansowymi zostanie wprowadzona do krajowych przepisów we wszystkich krajach Unii do 18 września. Później banki będą miały jeszcze rok na pełne ich wdrożenie. Czasu na dopracowanie szczegółów jest więc niby sporo, ale wiele będzie zależeć od zachowania banków.

Na razie mamy przygotowany przez Ministerstwo Finansów projekt ustawy o usługach płatniczych. Od kilku miesięcy jest on przedmiotem uzgodnień między Ministerstwem Finansów, KNF, UOKiK, NBP i bankami. Zapisano w nim, że właściciel rachunku podstawowego w ciągu miesiąca będzie mógł z niego wykonać do 10 bezpłatnych przelewów. Jeśli przekroczy ten limit, bank zacznie pobierać opłaty, nie wyższe jednak od tych, jakie stosuje w przypadku standardowych, najbardziej popularnych kont osobistych.

Ustalono, że rachunek będzie mógł być wykorzystywany wyłącznie do najprostszych, elementarnych operacji: wpłat i wypłat gotówki (w tym z bankomatów i terminali cashback), wykonywania poleceń przelewu, polecenia zapłaty (w tym stałych zleceń) oraz płatności kartą (w tym online). Za samą kartę (można będzie z niej zrezygnować) bank będzie miał już prawo pobrać opłatę, nie wyższą jednak niż najczęściej pobieraną przez tę konkretną instytucję z tytułu użytkowania debetówki.

Nowe konto będzie też miało istotne ograniczenia. Jego posiadacz nie będzie mógł korzystać z oferty kredytowej instytucji, która prowadzi taki rachunek: nie wykupi karty kredytowej, nie podpisze umowy o debet w koncie ani też nie zaciągnie żadnej innej pożyczki. Z góry wiadomo, że jest to przede wszystkim oferta „dla początkujących”, osób bez większych środków finansowych, które jednak chciałyby wygodniej i taniej opłacić swoje comiesięczne rachunki, odebrać stypendium czy rentę, czasem coś kupić w internecie.

Drugą grupą, która może być zainteresowana założeniem i użytkowaniem konta podstawowego, są osoby, które dużo podróżują po krajach Unii i dłużej przebywają poza ojczyzną. Po wprowadzeniu dyrektywy każdy mieszkaniec UE będzie miał prawo do otworzenia rachunku podstawowego w każdym kraju członkowskim, pod warunkiem że nie ma tam podpisanej żadnej innej umowy z bankiem. Zasady i możliwości korzystania z takich rachunków powinny być wszędzie bardzo podobne.

Korzyści płynące z powstania podstawowych rachunków płatniczych wydają się bezdyskusyjne przede wszystkim dla samych państw UE i ich obywateli. Już teraz cały sektor państwowy (choć też i część prywatnego) ma istotne oszczędności z tytułu upowszechniania się obrotu bezgotówkowego. Obecnie większość instytucji państwowych przelewa wynagrodzenia pracowników na ich bankowe rachunki. ZUS szacuje, że tylko w 2015 r. mógłby oszczędzić ok. 200 mln zł, gdyby wszystkie emerytury i renty były wypłacane na rachunki bankowe, a nie w gotówce. Jeśli w krótkim czasie uda się wypłaty z programu na dziecko 500+ masowo powiązać z kontami bankowymi rodziców, dojdą kolejne miliony. Ministerstwo Finansów ma prawo liczyć, że otwarcie rachunków podstawowych w bankach jeszcze przyspieszy rozwój obrotu bezgotówkowego, co wpłynie nie tylko na niższe koszty funkcjonowania administracji i wszystkich państwowych instytucji, lecz także pomoże utrzymać w ryzach szarą strefę.

Najwięcej wątpliwości w sprawie samej idei wprowadzenia konta podstawowego i zastrzeżeń wobec unijnej dyrektywy zgłaszają natomiast banki. Przypominają, że są przedsiębiorstwami, mają zarabiać i narzucanie im obowiązkowego świadczenia darmowych usług narusza swobodę obrotu gospodarczego. Jeśli jednak już muszą to robić, chciałyby ograniczyć zakres darmowych usług np. do trzech przelewów w miesiącu i wprowadzić choćby symboliczną opłatę za prowadzenie konta. Najbardziej niepokoi je jednak perspektywa zamknięcia przez część mniej aktywnych klientów sektora finansowego rachunków komercyjnych i otwarcia w to miejsce rachunków podstawowych. Uważają, że tego rodzaju masowa wymiana mogłaby przyczynić się do naruszenia stabilności finansowej sektora. – Taki czarny scenariusz jest mało prawdopodobny – uważa jednak dyr. Tochmański. – Dla większości klientów banków wymiana rachunków na podstawowe byłaby nie do przyjęcia ze względu na ich ograniczoną funkcjonalność.

Darmowe konta zostaną więc wprowadzone, a bankom raczej nie zaszkodzą. Co najwyżej ograniczą tempo podnoszenia bankowych taryf i prowizji w tym zakresie. Już bardziej jest prawdopodobne, że część rachunków podstawowych z czasem przekształci się w normalne ROR. A wówczas banki z nawiązką odbiją sobie wydatki, jakie ponoszą przy oswajaniu najbardziej opornych rodaków ze światem finansów.

***

„Edukatory Ekonomiczne” ukazały się dotychczas w wydaniach POLITYKI: 51/10, 4/11, 9/11, 30/11, 35/11, 39/11, 43/11, 47/11, 51/11, 38/12, 42/12, 46/12, 50/12, 3/13, 7/13, 11/13, 43/13, 47/13, 50/13, 3/14, 8/14, 12/14, 17/14, 48/14, 50/14, 3/15, 7/15, 11/15, 16/15, 20/15, 50/15, 4/16, 8/16, 12/16

Polityka 17.2016 (3056) z dnia 19.04.2016; Edukator ekonomiczny; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Wszyscy do konta"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną